Zmień miejscowość
Popularne miejscowości
- Białystok, Lubelskie
- Bielsko-Biała, Śląskie
- Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
- Gdańsk, Pomorskie
- Gorzów Wlk., Lubuskie
- Katowice, Śląskie
- Kielce, Świętokrzyskie
- Kraków, Małopolskie
- Lublin, Lubelskie
- Łódź, Łódzkie
- Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
- Opole, Opolskie
- Poznań, Wielkopolskie
- Rzeszów, Podkarpackie
- Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
- Toruń, Kujawsko-Pomorskie
- Warszawa, Mazowieckie
- Wrocław, Dolnośląskie
- Zakopane, Małopolskie
- Zielona Góra, Lubuskie
"The Economist": Maszyna chaosu wrze. Duże państwo na krawędzi upadku
Sudan, jeden z największych krajów w Afryce, o strategicznym znaczeniu, od wielu miesięcy pogrążony jest w wojnie domowej prowadzonej przez dwóch skłóconych generałów. I chociaż Europa odwraca wzrok od konfliktu, to wkrótce może go boleśnie odczuć. Skutki wojny mogą zdestabilizować trzy kontynenty jednocześnie.
- Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazet
- "The Economist" przypomina o tragedii Sudanu, gdzie od ponad roku trwa brutalna wojna domowa
- Z kraju uciekły już miliony osób, a kolejne miliony są zagrożone klęską straszliwego głodu
- Sudan jest na skraju upadku i może podzielić los Libii. Sytuacja jest niebezpieczna dla trzech kontynentów: Afryki, Azji i Europy
Trudno przejść obojętnie obok ludzkiej tragedii, jaką jest wojna w Sudanie. Od rozpoczęcia walk w kwietniu 2023 r. zginęło około 150 tys. osób, a ponad 10 milionów uciekło ze swoich domów.
Kolejne miliony mogą zginąć z powodu najgorszego głodu na świecie od co najmniej 40 lat. To wystarczające powody, by przejąć się konfliktem. Sudan jest położony na styku Afryki i Bliskiego Wschodu, sąsiaduje z siedmioma niestabilnymi państwami, ma około 800-kilometrowe wybrzeże nad burzliwym Morzem Czerwonym. Upadek takiego państwa może mieć katastrofalne konsekwencje geopolityczne.
Sudan jako maszyna chaosu. Sygnał alarmowy dla Europy
Sudan to maszyna chaosu. Wojna zasysa wrogie siły z regionu, a w efekcie tworzy niestabilność, która - o ile konflikt nie zostanie powstrzymany - będzie się tylko pogłębiać. Wraz z rozpadem kraju może to doprowadzić do upadku reżimów w krajach Sahelu i Rogu Afryki.
Jakie mogą być konsekwencje? Sudan może stać się przystanią dla terrorystów. Może spowodować exodus uchodźców do Europy. Może też zaostrzyć kryzys na Morzu Czerwonym, gdzie ataki wspieranych przez Iran Huti już zakłóciły globalną żeglugę.
- To wojna, która ma poważny wpływ na trzy kontynenty - mówi Endre Stiansen, ambasador Norwegii w Sudanie.
Wojna w Sudanie to chaotyczny konflikt w coraz bardziej chaotycznych czasach. USA, globalny żandarm po II wojnie światowej, osłabł w ostatnich latach z powodu wzrostu sił średnich potęg. Dlatego rola Stanów jest właściwie nieistotna w kontekście prób załagodzenia sytuacji w zapalnym miejscu Afryki. Waszyngton dodatkowo jest rozproszony rywalizacją z Chinami, sytuacją w Strefie Gazy i w Ukrainie.
A mamy do czynienia z sytuacją, gdzie międzynarodowe normy, prawa i embarga na broń są powszechnie lekceważone. Zawodzą również instytucje, jak Rada Bezpieczeństwa ONZ i Unia Afrykańska. Sudan może być zwiastunem przyszłych konfliktów w coraz bardziej anarchicznym, wielobiegunowym świecie.
Sudan ważny dla trzech kontynentów. ZEA rozgrywającym
Znaczenie Sudanu wynika z jego położenia w północno-wschodniej Afryce. Kraj ten jest bramą do Sahary, państw Sahelu i Rogu Afryki. Jest również częścią strefy wpływów państw Zatoki Perskiej, strefy obejmującej Morze Czerwone, które w najwęższym miejscu oddziela Arabię od Afryki o 30 km. Nadmorskie miasto Port Sudan, w którym stacjonują oddziały armii rządowej (SAF), znajduje się bliżej Abu Zabi i Teheranu niż Ndżameny, stolicy Czadu, zachodniego sąsiada Sudanu.
Spośród wszystkich państw Zatoki Perskiej to właśnie Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) mają największy wpływ na wojnę. ONZ sugeruje, że istnieją "wiarygodne" dowody na to, że ZEA uzbroiły paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia (RSF), co miało "ogromny wpływ na równowagę sił". - Bez wsparcia ZEA nie byłoby wojny w Sudanie - stwierdził Minni Manawi, gubernator Darfuru, regionu, w którym RSF są oskarżane o ludobójstwo.
Wsparcie ZEA dla RSF jest po części wynikiem osobistych relacji rozwijanych w ciągu ostatniej dekady. Przywódca RSF, Muhammad Hamdan Dagalo, lepiej znany jako "Hemedti", wysłał swoje siły do Jemenu w imieniu Arabii Saudyjskiej i ZEA, i walczył w Libii ramię w ramię z Chalifą Haftarem, innym watażką wspieranym przez ZEA. Ponadto rozległa sieć firm podległych RSF, od wydobycia złota po turystykę, jest zarządzana przez doradcę, który na co dzień stacjonuje w ZEA.
Wspieranie RSF przez ZEA jest częścią szerszej strategii. Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą zbudować sieć klientów w całej Afryce, by zwalczać tzw. polityczny islam, rozszerzyć wpływ na Morze Czerwone i realizować interesy handlowe, od wydobycia minerałów po logistykę i rolnictwo.
Sudan to element układanki. Tak rośnie sieć klientów ZEA
Firmy z Emiratów kupiły dziesiątki tysięcy hektarów sudańskich gruntów rolnych, a w 2022 r. podpisały umowę na budowę portu, który będzie eksportował produkty. - Jeśli mają swojego człowieka w Chartumie, myślą, że mogą zapewnić sobie dostęp do żywności i ziemi uprawnej na zawsze - mówi doradca rządu ZEA.
ZEA zbudowały sieć tymczasowych placówek wojskowych w Czadzie, Egipcie, Erytrei, Libii i części Somalii - zauważa Eleonora Ardemagni z włoskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Politycznych (ISPI). Od 2010 r. wyszkoliły osiem afrykańskich armii, w tym etiopską. Partnerstwa te są zbieżne ze strategią ZEA w Jemenie, gdzie m.in. wspierają secesjonistów reżim na południu.
Okazuje się, że państwa afrykańskie znajdujące się w orbicie ZEA zostały wciągnięte w wojnę. RSF ma linie zaopatrzeniowe wspierane przez Libię, Sudan Południowy i Czad, którego przywódca, Mahamat Idriss Déby, otrzymał pomoc wojskową od Emiratów.
RSF rekrutuje bojowników z Czadu, Nigru i Republiki Środkowoafrykańskiej. Hemedti odwiedził kilka krajów afrykańskich w grudniu i styczniu, podróżując samolotem zarejestrowanym w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Szczególnie ciepło powitał go Abiy Ahmed, premier Etiopii, laureat Pokojowego Nobla w 2019 r. i... kolejny klient ZEA.
Egipt, Katar, Turcja chcą wpływać na wojnę w Sudanie
Ale nie tylko ZEA rozpychają się łokciami w regionie. Podobnie działają inne regionalne potęgi lub kraje do tego aspirujące. Według "Wall Street Journal" Egipt dostarczył tureckie drony sudańskim siłom rządowym, chociaż obietnica Zjednoczonych Emiratów Arabskich zainwestowania 35 miliardów dolarów nad Nilem może skutecznie ograniczyć taką pomoc w przyszłości.
Turcja zainwestowała setki milionów dolarów w Somalii, a teraz chce mieć większe wpływy w Sudanie. Turecki producent broni Sarsilmaz dostarcza broń sudańskim siłom rządowym.
Katar podobno zdeponował miliard dolarów w sudańskim banku centralnym, by wesprzeć lokalną walutę, a niedawno podpisał umowę mającą na celu zwiększenie handlu złotem między dwoma krajami, kosztem ZEA. Arabia Saudyjska natomiast nie chce upadającego państwa po drugiej stronie Morza Czerwonego, dlatego jak dotąd bezskutecznie organizowała rozmowy pokojowe.
Dla władz sudańskiej armii rządowej - która uważa się za prawowity rząd (pomimo obalenia cywilnego rządu w zamachu stanu w 2021 r. przy współpracy z RSF) - działania sojuszniczych Saudów są frustrujące i połowiczne. Stąd zacieśnienie relacji z Iranem w ostatnich miesiącach.
W lipcu przywrócono stosunki dyplomatyczne na linii Sudan-Iran, które zerwano w 2016 r. - Zarówno Zjednoczone Emiraty Arabskie, jak i Iran starają się ukryć dostawy broni, ale nikt nie daje się na to nabrać - mówi Justin Lynch z amerykańskiej organizacji pozarządowej Conflict Observatory.
Rosja. Grupa Wagnera obecna w Sudanie
W Sudanie o swoje interesy zabiega także Rosja. Na początku wojny najemnicza Grupa Wagnera dostarczyła RSF pociski ziemia-powietrze. Obie organizacje, pod wieloma względami bliskie sobie pod względem prowadzonej działalności, wspólnie przemycały złoto. Zaangażowanie wagnerowców w Afryce miało skłonić ukraińskie siły specjalne do przeprowadzenia tajnych operacji przeciwko RSF.
I chociaż po śmierci Jewgienija Prigożyna Grupa Wagnera wydaje się być mniej zaangażowana w rozwój sytuacji w Sudanie, wkrótce może się to zmienić. Kreml otrzymał w maju br. zgodę na budowę centrum logistycznego dla swojej marynarki wojennej na wybrzeżu Morza Czerwonego. Moskwa w zamian dostarczy broń i amunicję sudańskiej armii.
Im dłużej trwa wojna, tym większe jest ryzyko, że państwo sudańskie całkowicie upadnie lub zostanie podzielone na dwa regiony, z których każdy będzie wspierany przez inną międzynarodową koalicję, jak miało to miejsce w Libii w ostatnich latach.
- Aby zrozumieć, jak może wyglądać upadek państwa w Sudanie, spójrzmy na Libię - a teraz pomnóżmy skutki upadku północnoafrykańskiego kraju przez 10 - mówi Cameron Hudson, były amerykański urzędnik. Upadek Libii doprowadził do rozprzestrzenienia się broni, dżihadystów, handlarzy i gangsterów, destabilizując władze w krajach Sahelu. Ten wstrząs z kolei wywołał wojskowe zamachy stanu, rodząc junty, które nawiązały bliską współpracę z Rosją kosztem europejskich sojuszników, jak np. Francja.
Sudan może podzielić los Libii
Podobny scenariusz może zrealizować się w Sudanie. Prezydent Czadu Mahamat Déby znajduje się pod ciągłą presją elit politycznych, które wytykają mu powiązania z RSF. Wojna zagraża przepływowi ropy rurociągiem z Sudanu Południowego do Morza Czerwonego, destabilizując rozdarte wojną petromonarchie.
Etiopia może wykorzystać wojnę do wkroczenia na od dawna sporne grunty rolne wzdłuż granicy z Sudanem. Niestabilność może ożywić wojnę domową w Etiopii w regionie Tigraj lub długotrwały konflikt z Erytreą, który graniczy z Sudanem. Erytrea szkoli obecnie sudańskie milicje powiązane z oddziałami rządowymi. Z kolei bojówki z Tigraju walczą u boku SAF w regionie Sennar.
W lutym amerykańskie agencje wywiadowcze ostrzegły, że Sudan, który w latach 90. XX w. gościł Osamę bin Ladena, "może ponownie stać się idealnym miejscem dla siatek terrorystycznych i przestępczych".
Zachodni urzędnicy obawiają się, że oddziały Al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego w całej Afryce zyskają nowe szlaki przemytu broni, gotówki i bojowników. A Izrael obawia się, że Iran może znaleźć nowe sposoby zaopatrywania Hamasu przez Sudan.
Wojna w Sudanie to groźba dla równowagi sił w regionie
Według "Wall Street Journal" Iran zwrócił się do sił rządowych Sudanu o zgodę na założenie bazy morskiej na wybrzeżu tego kraju. I chociaż na razie odmówiły, wkrótce mogą przychylić się do prośby, jeśli sytuacja ulegnie pogorszeniu z ich punktu widzenia.
A przecież już teraz przemyt broni między Jemenem, Somalią i Sudanem jest na porządku dziennym. Sudan mógłby stać się dla Iranu kolejny ważnym punktem w sieci pośredników. Amerykańscy urzędnicy obawiają się nawiązania współpracy Huti i al-Shabab, dżihadystycznej grupy z Somalii, wspieranej przez Teheran. Poziom niepokoju znacząco wzrósłby w Waszyngtonie, gdyby do współpracy dołączyły sudańskie grupy islamistyczne.
Równowaga sił na Morzu Czerwonym może jednak zostać zmieniona na wiele innych sposobów. Rosyjska baza w Sudanie zagroziłaby zachodnim interesom i ułatwiłaby współpracę Kremla i Iranu. Gdyby RSF pokonało siły rządowe i zajęło Port Sudan, klient Zjednoczonych Emiratów Arabskich mógłby dążyć do zaostrzenia napięć między ZEA a Arabią Saudyjską.
Nawet jeśli do tego nie dojdzie, upadek Sudanu nadal stanowiłby ogromne zagrożenie dla regionu. - Jeśli Sudan stanie się państwem upadłym, niestabilność rozleje się poza granice - argumentuje Hudson. - Jeśli Sudan upadnie, to samo stanie się z innymi krajami Rogu Afryki. Będzie to ogromna przeszkoda gospodarcza dla Europy i Ameryki... Żegluga (istotna dla światowego handlu - red.) stanie się niemożliwa - ostrzega Malik Agar, numer dwa w rządzącej Sudanem junty.
Do tego dochodzą uchodźcy. Chociaż zdecydowana większość z 2,2 miliona osób, które uciekły z Sudanu, znajduje się obecnie w krajach sąsiednich, migracja do Europy "tylko nabierze tempa" - wskazuje anonimowo europejski dyplomata.
W lutym dziesiątki Sudańczyków utonęły, gdy wywróciła się łódź przewożąca migrantów z Tunezji do Włoch. Organizacja charytatywna Lekarze bez Granic twierdzi, że co najmniej 60 proc. osób przebywających w obozach w Calais, które mają nadzieję ubiegać się o azyl w Wielkiej Brytanii, to Sudańczycy.
Świat ma inne problemy. Sudan zwiastunem nowych czasów?
Nieszczęściem Sudanu jest jego rozpad w momencie, gdy świat jest zajęty Ukrainą i Strefą Gazy. Uwaga Ameryki skupia się na tych konfliktach i na Chinach. Afryka nigdy nie była priorytetem nawet w mniej niespokojnych czasach, a w ciągu ostatnich kilku lat została jeszcze bardziej odsunięta na bok.
Na możliwości i podejście USA zwraca uwagę jeden szczegół. W lutym - ponad pół roku po wybuchu wojny - Waszyngton mianował specjalnego wysłannika do Sudanu. Tom Perriello w nowej roli nie odwiedził jeszcze ogarniętego wojną kraju. Biały Dom boi się drażnić Zjednoczone Emiraty Arabskie, ponieważ potrzebuje ich wsparcia w sprawie Strefy Gazy i Izraela. Z kolei Wielka Brytania i UE w dużej mierze zignorowały wojnę. Zjednoczone Emiraty Arabskie mają wolną rękę w działaniu. Uważają zresztą, że jak dotąd nie poniosły żadnych konsekwencji za zerwanie z amerykańską polityką.
Innym zagadnieniem jest rola ONZ. W Sudanie przez ponad rok wielokrotnie doszło do złamania międzynarodowego prawa humanitarnego w zakresie zbrodni wojennych, przemytu broni i dostępu do pomocy. Jednak sekretarz generalny ONZ w niewielkim stopniu wykorzystał swoje uprawnienia do zwoływania posiedzeń.
Rada Bezpieczeństwa - w przeszłości zdolna do wysyłania sił pokojowych, by powstrzymać rozlew krwii - jest sparaliżowana wrogością między Rosją a Zachodem. Rolę pośredników wzięły na siebie organy regionalne, jak Międzyrządowy Organ ds. Rozwoju (blok handlowy ośmiu krajów w Rogu Afryki) i Unia Afrykańska, które są rozdarte wewnętrznymi sporami.
- Za niepowodzenia tych instytucji odpowiadają afrykańscy przywódcy polityczni i dyplomaci - prawdopodobnie najbardziej samozadowolone elity na świecie - mówi Ken Opalo, kenijski naukowiec.
Sudan jest ponurym przypomnieniem, że porządek międzynarodowy znajduje się w najtrudniejszym momencie od lat. I chociaż od II wojny światowej często przymykano oczy na coraz bardziej niebezpieczną sytuacją w danym kraju, upadek ogromnego państwa na skrzyżowaniu Afryki i Azji, częściowo w wyniku braku zainteresowania Zachodu i bezkarności rosnących w siłę średnich potęg, jest o wiele bardziej zauważalny i niebezpieczny.
Bo jeśli palącym wyzwaniem w obecnej dekadzie jest rosnące poczucie międzynarodowego nieporządku, to Sudan jest jego najbardziej jaskrawym przykładem.
-----
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
-----
Tekst przetłumaczony z "The Economist"© The Economist Newspaper Limited, London, 2024
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
-----