Marsz, który idzie tam, gdzie chce
Organizatorzy od lat przedstawiają go jako przemarsz tych, którym bliska jest idea niepodległości. Przeciwnicy jako rozróbę skrajnie prawicowych awanturników i kiboli. Ale Marsz ma też inny kontekst i nie był on bez znaczenia dla sukcesu demonstracji, a także złości, którą ona budzi. To wyraz buntu przeciwko rządzącym krajem elitom, dziś nie tylko politycznym, ale także medialnym, finansowym i celebryckim. Polsce liberalnej, ustawionej albo za wszelką cenę do niej aspirującej.