Przygotowania do "operacji odwetowej" o nazwie "Deterring Aggression" syryjska opozycja rozpoczęła w 2023 roku. Jej celem było obalenie Baszara al-Asada i upadek trwającego 24 lata reżimu - dowiadujemy się z wywiadu, którego Abu Hassan al-Hamwi, jeden z dowódców HTS (Hajat Tahrir asz-Szam) i były lider wojskowego skrzydła grupy, udzielił brytyjskiemu dziennikowi "The Guardian". Grupa HTS wywodzi się z Al-Kaidy. Obecnie kontroluje część północno-zachodniej Syrii. Syria: Rebelianci wykorzystali nieuwagę Iranu i Rosji - Podstawowym problemem był brak jednolitego przywództwa i kontroli nad bitwą - mówił Hamwi. Ujawnił, że HTS wzmocnił kontrolę nad grupami opozycyjnymi na północnym zachodzie i wyszkolił własną milicję, opracowując "kompleksową doktrynę wojskową". Następnie - jak powiedział - próbował zebrać siły rebeliantów i dżihadystów w południowej Syrii, która znajdowała się pod kontrolą Asada od sześciu lat, by stworzyć "zjednoczony pokój wojenny". Operacja polegała na połączeniu sił 25 grup, które mogły kierować ofensywą przeciwko Asadowi z południa, z HTS nadciągającym z północy i łączącym się z pozostałymi w stolicy i twierdzy dyktatora, Damaszku. Według Hamwiego idealny moment na rozpoczęcie operacji nadszedł pod koniec listopada, gdy sojusznicy Syrii, Iran i Rosja, byli zajęci innymi konfliktami. "Damaszek nie może upaść, dopóki nie upadnie Aleppo" W weekend, 7-8 grudnia rebeliantom udało się wkroczyć do Damaszku, a wcześniej zdobyć na północy miasta Aleppo, Hama i Homs. To zmusiło Asada do ucieczki z kraju. - Mieliśmy przekonanie, poparte historycznym precedensem: Damaszek nie może upaść, dopóki nie upadnie Aleppo - powiedział Hamwi w wywiadzie. - Siła syryjskiej rewolucji koncentrowała się na północy i wierzyliśmy, że po wyzwoleniu Aleppo będziemy mogli ruszyć na południe w kierunku Damaszku - mówił. Według bojownika plan obejmował również opracowanie lepszej broni, by przeciwdziałać technologii dostarczanej siłom rządowym przez Teheran i Moskwę. - Potrzebowaliśmy dronów zwiadowczych, dronów szturmowych i dronów kamikadze, z naciskiem na zasięg i wytrzymałość - wymieniał Hamwi. Z jego relacji wynika, że produkcja bezzałogowców miała rozpocząć się już w 2019 roku. Rebelianci zapewniają: Staramy się zasypać podziały Jeden z eksplodujących dronów nazwano "Shahin", co w języku arabskim oznacza sokoła. - Symbolizuje ich precyzję i moc - powiedział syryjski przywódca. Według informacji brytyjskiego dziennika bezzałogowiec został po raz pierwszy użyty przeciwko siłom Asada w tym grudniu, gdy unieszkodliwił pojazdy artyleryjskie sił rządowych. HTS jest uznawana za kilka zachodnich mocarstw za organizację terrorystyczną. Od czasu dojścia do władzy w Syrii twierdzi, że będzie respektować prawa mniejszości i wprowadzi "integracyjne przywództwo". - Potwierdzamy, że mniejszości w Syrii są częścią narodu i mają prawo do praktykowania swoich rytuałów, edukacji i usług, jak każdy inny obywatel Syrii - mówi Hamwi w wywiadzie. - Reżim zasiał podziały, a my staramy się - na ile to możliwe - zasypać te podziały - dodał. Źródło: "The Guardian" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!