Podobnie jak przed wyborami do polskiego Sejmu i Senatu, Konfederacja cieszy się dobrymi wynikami sondażowymi. W badaniu IPSOS z 4 czerwca ugrupowanie uzyskało nawet 13,6 proc. poparcia. Na ostatniej prostej kampanii, według badania pracowni IBRiS dla "Wydarzeń" Polsatu, poparcie spadło do 9,7 proc., ale wciąż pozwala to formacji zająć miejsce na podium. Tuż za KO i PiS. - Wyniki dla formacji eurosceptycznej, takiej jak nasza, w przedziale między 4 a 10 mandatów to coś naturalnego. Taki wynik deklaruję od początku kampanii - mówi Interii Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z Konfederacji. - W przeszłości Liga Polskich Rodzin brała 10 mandatów, Kongres Nowej Prawicy cztery. Wszystko zależy od frekwencji, ostatecznego poparcia. Kampania rozkręcała się powoli, ale końcówka nam sprzyja - uważa. W obozie Konfederacji znajdziemy i większych optymistów. Mirosław Piotrowski, lubelski kandydat do Parlamentu Europejskiego oraz członek Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna mówi Interii nawet o 15 proc. poparcia. Sam jest również przekonany, że uda mu się zyskać legitymację europoselską. - Konfederacja chce zdobyć dziewięć mandatów, żeby wyrzucić do kosza Zielony Ład i rozwiązać kontrakt z Ursulą von der Leyen (szefowa Komisji Europejskiej - red.) - słyszymy od lidera lubelskiej listy Konfederacji. Wybory do PE. Ile mandatów dla Konfederacji? Tyle tylko, że sondażowe badania mogą nie odzwierciedlać wydarzeń z ostatnich dni. W finale kampanii narrację zdominowały zdarzenia na granicy polsko-białoruskie. Sytuacja zmienia się więc bardzo dynamicznie. - Wydarzenia na wschodzie kraju w ostatnich dniach wywróciły sondaże do góry nogami. Tak naprawdę nie wiem, jak wyborcy zareagują na to, co się stało, na śmierć żołnierza i wszystko wokół - uważa Anna Bryłka, kandydatka Konfederacji w okręgu nr 7, który obejmuje woj. wielkopolskie. Wtóruje jej koleżanka, która walczy o mandat z Warszawy: - Widzimy niezadowolenie wśród ludzi związane z brakiem polityki migracyjnej, podejścia rządu do munduru i żołnierzy, którzy poświęcają swoje życie - mówi Ewa Zajączkowska-Hernik. - Jak ta emocja zadziała w wyborach? Ciężko powiedzieć. Jestem daleka od tego, by takie sytuacje wykorzystywać w kampanii i eskalować emocje - podkreśla. Nasi rozmówcy wskazują jednak na swoją wiarygodność w tematach dotyczących Unii Europejskiej. - Jako jedyni mówiliśmy o regulacjach europejskich zamiast atakować pozamerytorycznie inne partie jak PiS i PO, które wzajemnie i fałszywie oskarżają się o rosyjską agenturalność - tłumaczy Bosak. - Wyborcy mają szansę wybrać formację, która poważnie podchodzi do wyborów oraz głosujących. Nasza kampania opiera się na pracowitości i sumie wiarygodności wielu liderów - zachwala wicemarszałek. Kto jest najbardziej pracowity i zdobędzie mandat? Komu zaufają wyborcy Konfederacji? Krzysztof Bosak stawia na pięć nazwisk: Krystiana Kamińskiego, Dobromira Sośnierza, Annę Bryłkę, Konrada Berkowicza oraz Stanisława Tyszkę. Zdaje się, że nie bez przyczyny wicemarszałek typuje ostrożnie. Wszak przed wyborami parlamentarnymi oczekiwania były całkiem spore. Badania dawały formacji ponad 10 proc. poparcia, a skończyło się na 18 mandatach i poparciu na poziomie 7,16 proc. Nie można jednak zapominać, że Parlament Europejski to zupełnie co innego niż polski Sejm. Zajączkowska-Hernik również podaje pięć nazwisk, ale zamiast Kamińskiego na tej liście widzi siebie. Dodaje, że idealnym scenariuszem byłoby nawet 10 mandatów, ale realnie Konfederację stać na pięć lub sześć. Czy tak się stanie? - W październiku były zupełnie inne emocje. Dziś, patrząc na współczesną perspektywę, ludzie bardzo pozytywnie reagują na spotkania z nami. Chcą normalności, chcą żyć normalnie i cieszę się, że z tym hasłem wiążą Konfederację - komentuje Zajączkowska-Hernik. Wybory do Parlamentu Europejskiego. Starcia w Konfederacji Kiedy pytamy poszczególnych działaczy Konfederacji o najciekawsze pojedynki wewnętrzne tych wyborów, niemal wszyscy wskazują na Kraków, Warszawę i Śląsk. W okręgu małopolsko-świętokrzyskim dojdzie do starcia na szczycie - Konrad Berkowicz zmierzy się z Grzegorzem Braunem. A to jedyna sytuacja w tych wyborach, kiedy dwaj politycy należący do wąskiego przewodnictwa Konfederacji, czyli tzw. Rady Liderów, powalczą ze sobą na jednej liście. Berkowicz to krakowianin o ugruntowanym nazwisku w mieście. Regularnie startuje w kolejnych kampaniach i wykręca bardzo dobre wyniki. Braun to z kolei polityk przyjezdny, który mimo to liczy na dobry wynik. Kampanię oparł na... gaśnicy, czyli rekwizycie, który przyniósł mu w ostatnich tygodniach popularność. Przypomnijmy, że polityk Konfederacji wywołał międzynarodowy skandal używając gaśnicy do zgaszenia świec chanukowych w Sejmie. I właśnie na gaśnicy Braun chce wjechać do Brukseli. To ten przedmiot znalazł się na jego plakatach w regionie, a polityk chętnie rozdawał autografy na gaśnicach wyborców. Czy to wystarczy, by zdobyć mandat? Politycy Konfederacji mają wątpliwości i częściej wskazują Berkowicza jako tego, który dostanie się do PE. O takim scenariuszu mówią nam m.in. Bosak i Zajączkowska-Hernik, ale są też tacy, którzy myślą zupełnie inaczej. - Berkowicz nie ma szans, żeby przeskoczyć Brauna, który najpewniej zdobędzie mandat europosła. Razem z posłem Braunem od dawna nawiązywaliśmy kontakty z wolnościowymi politykami Europy Zachodniej. Mówię m.in. o Alternatywie dla Niemiec. Od dawna mamy kontakty z europejską frakcją ID. Zdajemy sobie sprawę z turbulencji w tej grupie, ale wielu obserwatorów jest zdania, że wolnościowcy zdobędą na tyle dużo mandatów, żeby zablokować Zielony Ład i rozstać się z Ursulą von der Leyen - uważa Mirosław Piotrowski z Lublina. Ciekawe starcie szykuje się też w Warszawie. Jedynką jest tam poseł Krystian Kamiński, ale na drugiej pozycji znajduje się Zajączkowska-Hernik, która posłanką co prawda nie jest, ale jej rozpoznawalność wśród wyborców Konfederacji nie odbiega od kolegów. - Mam nadzieję, że zdobędę mandat. Moja kampania jest bardzo intensywna. Jest bardzo mocno widoczna w terenie, w mediach, w mediach społecznościowych. Wszystko zależy od wyborców, ale mam nadzieję, że zdobędę mandat - mówi Interii rzecznik prasowa tej formacji. Ostre starcie szykuje się też na Śląsku, gdzie o głosy powalczy Marcin Sypniewski (z pierwszym numerem na liście) z Dobromirem Sośnierzem (nr 10). Zdecydowanie bardziej rozpoznawalnym politykiem jest ten drugi, ale to pierwszy ma dużo lepsze miejsce na liście. Politycy Konfederacji, kiedy pytamy ich, kto zdobędzie mandat w Katowicach, nie potrafią postawić jednoznacznie na jednego z kandydatów. Szyki obu panom może pokrzyżować... Janusz Korwin-Mikke. Legenda Konfederacji znów startuje, ale tym razem z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy-Normalna Polska w Normalnej Europie. Polityk był już posłem do Parlamentu Europejskiego w latach 2014-2018, ale w trakcie kadencji wrócił do polityki krajowej i zwolnił mandat. Co ciekawe, sześć lat temu jego miejsce w PE zajął... Sośnierz. Wówczas kolega, a dziś rywal z innej listy. Anna Bryłka: - Berkowicz i Braun? Nie tylko tutaj się przyglądamy, bo ciekawe są trzy okręgi, w których jest ostra rywalizacja - na Śląsku, w Krakowie i w Warszawie. Tu nic nie jest przesądzone. Wyniki będą bardzo ciekawe. Wybory do PE odbędą się 9 czerwca. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka -----Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!