Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzygnął o ważności czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Do uchwały o ważności wyborów zdanie odrębne zgłosiło dwóch sędziów - Leszek Bosek i Grzegorz Żmij - spośród 17 sędziów Izby podejmujących uchwałę. Wskazali oni, że ich zdaniem postępowanie powinno zostać zawieszone do czasu usunięcia przez ustawodawcę stwierdzonych w orzecznictwie europejskim wad proceduralnych odnoszących się do ukształtowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i jej składu. We wtorkowym posiedzeniu SN brał udział przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak i wnosił on o uznanie ważności wyborów z 9 czerwca. Nieobecny był przedstawiciel Prokuratora Generalnego. PG nie zajął też stanowiska w sprawie. W piśmie do SN powoływał się na wyroki trybunałów europejskich odnoszące się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i sędziów tej Izby wyłonionych w procedurach przez KRS po zmianach wprowadzonych przez rząd PiS w 2017 r. Wybory do Parlamentu Europejskiego. SN rozpoznał zgłoszone protesty Zgodnie z przepisami protesty przeciwko ważności wyborów do PE można było wnosić do Sądu Najwyższego na piśmie w terminie siedmiu dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez PKW w Dzienniku Ustaw. Obwieszczenie PKW o wynikach tegorocznych wyborów posłów do Parlamentu Europejskiego ukazało się w Dzienniku Ustaw 10 czerwca po południu. Termin upłynął więc 17 czerwca i był to ostatni dzień, kiedy można było wnieść taki protest. Informowano o kilkunastu protestach, które trafiły do SN. W początkach sierpnia przekazano, że SN rozpoznał łącznie 11 spośród tych protestów i uznał podniesione w nich zarzuty za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów do PE. W sprawie - jak podał SN - wnoszący protesty oświadczyli, że oddali ważne głosy na tego samego kandydata w tej samej obwodowej komisji wyborczej, jednak w protokole tej komisji zawarto informację o braku głosów oddanych na tego kandydata. SN podał, że protokół z oględzin kart do głosowania potwierdził, że "doszło do uchybienia w zakresie liczenia głosów na wspomnianego kandydata" i dlatego protesty zostały uznane za zasadne. "Mając jednak na uwadze skalę powyższych uchybień - błąd dotyczył jedynie 13 głosów - SN uznał, że powyższe uchybienia nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów" - poinformowano. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!