Marta Kurzyńska, Interia: Zrobiła pani polityczny rachunek sumienia w związku z rocznicą wyborów? Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji narodowej, KO: Pracujemy na tyle intensywnie, że czasu na rachunek sumienia za dużo nie ma. A pan premier tak prosił, żeby się nie chwalić. - Stwierdzamy fakt, że wzięliśmy się ostro do roboty od pierwszego dnia. W jakich sprawach praca wre ? - Wprowadziliśmy rekordowe, bo 30 i 33 procentowe podwyżki dla nauczycieli, mimo, że nasi poprzednicy nie przewidywali ich w budżecie na 2024 rok. To historycznie rekordowy poziom. Uszczupliliśmy podstawy programowe, przygotowujemy profil absolwenta na reformę, która wejdzie do szkół podstawowych i przedszkoli w 2026 roku, a w 2027 roku do szkół ponadpodstawowych. - Przygotowaliśmy Politykę Cyfrowej Transformacji Edukacji, kamień milowy KPO, który powinien zostać przygotowany przez naszych poprzedników w 2022 roku. Realizujemy liczne nowe projekty ministerialne. Jakie? - Wprowadziliśmy obowiązek szkolny dla dzieci z Ukrainy. To była bardzo ważna i potrzebna decyzja. Pracujemy na rzecz poprawy kondycji psychicznej uczniów i uczennic. Prężnie działaliśmy też w związku z powodzią. Oferty zielonych szkół są już w tej chwili dla 10 tys. dzieci oraz przygotowane są środki na remonty szkół. Innych resortów nie będę oceniać. Dlaczego? - Bo każdy resort powinien odpowiadać za siebie i najlepiej wie, co było w danym obszarze ważne. Są też kwestie pani resortu, które budzą emocje w samej koalicji. W sprawie lekcji religii starła się pani ostatnio z Ireneuszem Rasiem. - Już zwróciłam uwagę na badania CBOS, na które powoływał się pan minister Raś, które mówią jednoznacznie, że społeczeństwo w pełni wspiera działania MEN, bo to, że ocena z religii nie jest wliczana do średniej ma pełne poparcie Polaków. 69 procent to nie jest pełne poparcie. - Wyraźna większość. Podobnie jak nasz plan, żeby lekcje religii były przed lub po innych lekcjach. Tu poparcie 79 proc. Polaków. To są działania dla dobra dzieci. To nie jest otwieranie politycznej puszki Pandory? PiS mówi o ataku na Kościół. - Nic nie zrobimy bojąc się reakcji opozycji. Nikt nie ma wątpliwości, że PiS był silnie zblatowany z Kościołem Katolickim przez osiem lat swoich rządów. Na ojca Rydzyka szły setki milionów złotych. Podobnie jak na inne instytucje związane z Kościołem. Nawet ze środków z CPK czy od Lasów Polskich. O jakich kwotach mówimy? - NIK właśnie bada przepływy między budżetem państwa a Kościołem. Niebawem cała prawda wyjdzie na jaw. Bardzo często nawet teraz spotkania polityczne, takie jak ostatni występ posła Czarnka odbywały się na terenie kościołów, więc ta histeryczna reakcja PiS-u nie jest przypadkowa. Jak pani ocenia kondycję tej koalicji? - Wszystkie teorie o tym, że są istotne konflikty są mocno przesadzone. To nie są teorie. Te konflikty widać bardzo wyraźnie w praktyce. Aborcja, związki partnerskie, składka zdrowotna, kredyt zero procent. To punkty zapalne. - Ja myślę, że w tej sprawie można zacytować Marka Twaina, który mawiał, że wszelkie doniesienia o jego śmierci są przesadzone, podobnie jest z koalicją, jeśli chodzi o konflikty. Nam się w ministerstwie pracuje bardzo zgodnie w ramach kierownictwa, a przecież są reprezentowane wszystkie partie koalicyjne. Może jesteście wyjątkiem od reguły? - Nie i myślę, że to z czym mamy w tej chwili do czynienia to merytoryczna debata. Spieramy się na temat tego, które projekty poszczególnych ugrupowań mają priorytet i jakie rzeczy uda nam się domknąć, a które muszą poczekać przez brak środków. Ale są takie kwestie, które nie podlegają żadnym dyskusjom. Na przykład? - To, że wszystkie ugrupowania bardzo zgodnie popierają bardzo duże wydatki 4,7 proc. PKB na obronność. Jeszcze by tego brakowało żebyście się w tej sprawie poróżnili. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że bezpieczeństwo jest najważniejsze dla Polski i Polaków. Ale mówi pani o sprawie wzmocnienia bezpieczeństwa, w której macie poparcie nawet opozycji. A choćby na ostatnim posiedzeniu widać było jak potraficie się spiąć w sprawie składki zdrowotnej. - Jeżeli spojrzymy na fakty to mamy już babciowe, które proponowała KO, jest renta wdowia, którą proponowała lewica, wszystkie oczekiwania MON dotyczące wydatków na obronność są realizowane, podwyżki 20 procent dla całej sfery budżetowej i 30, 33 procent dla nauczycieli, realizujemy program in vitro. I wiele innych. Jeszcze trwa dyskusja na temat składki zdrowotnej. To wygląda bardziej jak kłótnia niż dyskusja. - Ale jest już konsensus, że nie powinno się płacić składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych. Raczej trudno mówić o konsensusie, jeśli koalicjant zapowiada alternatywną do rządowej ustawę. - Jestem przekonana, że żadne z ugrupowań koalicyjnych nie będzie chciało podejmować żadnych decyzji w oparciu o poparcie PiS-u. Ryszard Petru nie wyklucza takiego scenariusza. - Ja słucham bardzo uważnie liderów Polski 2050, marszałka Hołowni, ministrów z jego partii i takich wypowiedzi z ich strony nie słyszę. Ale jest zniecierpliwienie i akceptacja liderów dla osobnego projektu. A to już przepis na awanturę. - Staram się nie oceniać polityków z innych ugrupowań, ale jestem przekonana, że liderzy rozumieją to, że Koalicja 15 Października jest wartością. Przypomnę też, że pan minister Domański mówił o czterech miliardach zabezpieczonych na obniżenie składki. Polska 2050, w tym marszałek obawiają się, że ta zapowiedź jest już nieaktualna. Stąd pomysł własnego projektu. To takie wotum nieufności dla ministra finansów? - Pewne projekty są tylko odłożone ze względu na likwidowanie skutków powodzi, to zajmowało ostatnio dużo energii. Na to ma pójść zarówno z środków europejskich jak i krajowych ponad 20 miliardów złotych. To są teraz najpilniejsze potrzeby. Musimy przywrócić normalność osobom, które przeżyły horror. Praca pana ministra Kierwińskiego jest priorytetem dla wszystkich w rządzie. Reszta musi uzbroić się w cierpliwość. Ale kwestia składki też będzie rozwiązana. Co z kwotą wolną od podatku? - Oczywiście to zobowiązanie dalej jest ważne. Będziemy to konsekwentnie realizować, jest już zapowiedź ministra Domańskiego dotyczącą możliwych terminów. Premier obiecywał, że to będzie zrealizowane w pierwszych stu dniach rządu, a teraz słyszymy, że może uda się do 2027 r. - W momencie, w którym pan premier objął rządy jeszcze nie wiedzieliśmy, że na podstawie budżetu z 2023 roku, za który w całości odpowiadał PiS, na Polskę będzie nałożona procedura nadmiernego deficytu. Może nie trzeba było składać tylu obietnic? Przecież będąc jeszcze w opozycji zarzucaliście PiS-owi nieumiejętne zarządzanie budżetem. - Zobaczmy co w tej chwili robi minister Domański, spłaca zobowiązania zaciągnięte przez PiS na przykład z Funduszu Covidowego. Sprzątamy ten ogromny bałagan budżetowy po PiS-ie. Co nie tłumaczy obietnic na wyrost. Nie obawiacie się gniewu wyborców, że za wolno idzie ich realizacja? - Praktycznie we wszystkich sondażach KO jest na pierwszym miejscu, więc jak rozumiem społeczeństwo dobrze odbiera działania Donalda Tuska. Ale akurat w ostatnim w przeliczeniu na mandaty Koalicja 15 października nie ma większości. - Każdego dnia realizujemy nasze zobowiązania i staramy się robić to jak najlepiej, mówię o resorcie edukacji, bo za niego mogę się wypowiadać. To nie jest lukrowanie rzeczywistości. Premier przestrzegał w sobotę przed chwaleniem się. - Przedstawiłam na samym początku wszystkie działania, które podejmujemy jako ministerstwo edukacji, jak widać jest tych działań sporo, a będzie jeszcze więcej. MEN się czuje prymusem w tym rządzie? - Czujemy, że podobnie jak nasi koledzy z innych ministerstw pracujemy bardzo intensywnie. Chcemy pchnąć polską edukację na nowe tory, bo czasy AI stawiają nowe wyzwania. Czeka pani z niecierpliwością na orędzie prezydenta? - Myślę, że pan prezydent odniesie się do polityki migracyjnej, którą w sobotę przedstawił pan premier Tusk. Powinien, bo widzieliśmy osiem lat rządów PiS, gdzie było masowe przyzwolenie na migrację do Polski bez żadnej kontroli. Szef gabinetu prezydenta mówi, że to dobry moment, żeby pewne sprawy podsumować. Boi się pani, że prezydent was wypunktuje? - Ja bym chciała, żeby pan prezydent podsumował fakt, że próbuje sabotować działania rządu związane chociażby z ambasadorami, przez co osłabia bezpieczeństwo Polski i naszą pozycje międzynarodową. Chciałabym również, żeby zastanowił się, dlaczego sabotuje powrót do praworządności. Być może dlatego, że ręka w rękę z PiS-em tę praworządność przez osiem lat niszczył. Jak pani odbiera zapowiedź prezydenta, że będzie bronił sędziów, których powołał? - Niestety pan prezydent nie jest Midasem, który potrafi wszystko zmieniać w złoto, ani nawet kimś na jego podobieństwo, w związku z tym nie potrafi nieprawidłowo wybranego sędziego zmienić w sędziego prawidłowo wybranego tylko swoja decyzją. Problem tkwi w KRS-ie, którą PiS zniszczył. Mamy kryzys neo-sędziów. To kolosalny problem. Oczekuję, że prezydent uderzy się we własne piersi i przyzna, że pomógł PiS-owi zdemolować wymiar sprawiedliwości. To jeden z jego politycznych grzechów głównych. Zgadza się pani z prezesem Kaczyńskim, że w polityce trzeba mieć dobrą pamięć, ale krótką? Tak skomentował połączenie PiS z SP. - Tak jak przyjmując Łukasza Mejzę PiS przyznał, że godzi się na wszystkie jego występki, tak samo chce przyjąć na siebie wszystkie zarzuty, które stawiane są panu Romanowskiemu w związku z funkcjonowaniem Funduszu Sprawiedliwości, za który odpowiada Suwerenna Polska. Jak mówi to premier Donald Tusk, ZP, czyli Zorganizowana Przestępczość. To polityczny błąd PiS-u? - Na razie zarzuty stawiano politykom, którzy w PiS nie byli. Teraz to politycy, którzy do PiS są przyjmowani. To świadczy o moralności tej partii. Profesor Sadurski mówił trafnie w ich kontekście o grupie przestępczej. Premier chciał swoim wystąpieniem odwrócić uwagę od kongresu PiS? Mariusz Błaszczak mówi, że wybór tego samego dnia to oczywiście nie przypadek. - Przecież to PiS przeniósł swój kongres na inny termin. Ale może jest coś na rzeczy w słowach Marka Sawickiego, że nie możecie bez siebie żyć? - Czy to zazdrość? Czego wam tak zazdrości? - Skuteczności Koalicji Obywatelskiej w zyskiwaniu i utrzymaniu poparcia Polaków. Czyli popularności? - Ale to wynik naszej ciężkiej pracy, budowania zaufania. Musimy brać pod uwagę, że każde z ugrupowań dużej koalicji musi dbać o poparcie społeczne elektoratu dla swoich działań i realizację własnych zobowiązań. Może to jest właśnie generator waszych koalicyjnych problemów, że nie patrzycie szerzej? - Oprócz własnych zobowiązań, mamy też umowę koalicyjną i jej zapisy konsekwentnie są realizowane. Rozmawiała Marta Kurzyńska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!