Ruszyła maszyna! - obwieściła w mediach społecznościowych Koalicja Obywatelska tuż po powołaniu tzw. zespołu ds. rozliczeń PiS. Na jego czele stanął Roman Giertych, jeden z najbardziej zagorzałych przeciwników partii Jarosława Kaczyńskiego. Równolegle, przy Radzie Ministrów, ma powstać Międzyresortowy Zespół ds. Rozliczeń, z którym zespół Giertycha ma współpracować. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że nakreślona na początku nowych rządów Koalicji 15 Października linia zostanie nie tylko utrzymana, ale nawet wzmocniona. Już od 13 grudnia widać bowiem wyraźnie nakreślony kurs - koalicja najpierw chce przede wszystkim "posprzątać po PiS", a kolejne kroki (wprowadzanie konkretnych pomysłów) dzieją się jakby obok głównego kursu. "Rozliczenie PiS" jest mrugnięciem okiem w kierunku najbardziej zagorzałego elektoratu PO, który w kampanii wyborczej domagał się ostrych reakcji w stosunku do polityków PiS. I to się dzieje, co na twarzach zwolenników PO powoduje wyłącznie uśmiech. Platforma jak dotąd rozlicza konsekwentnie i stanowczo, a PiS zdaje się być tą sytuacją zaskoczone. Było do tej pory bowiem mnóstwo podobnych zapowiedzi, ale dopiero teraz PO wzięła się za swoje obietnice na poważnie. Dość powiedzieć, że "rozliczenia PiS" to chyba najżarliwiej realizowany program nowej większości. "Rozliczenia PiS" w umowie koalicyjnej i w programie KO Kwestia "sprzątania po PiS" pojawiała się nie tylko w wypowiedziach polityków, ale znalazła się też w dokumentach. Sprawy rozliczeń regulują m.in. program PO "100 konkretów" czy umowa koalicyjna zawarta z Trzecią Drogą i Lewicą. W tym drugim dokumencie rozliczeniom został poświęcony nawet cały odrębny rozdział. Dodajmy, że jeden z zaledwie trzech. Nic więc dziwnego, że koalicja kwestie te traktuje bardzo poważnie. Sprawdzamy, które rozliczenia już się rozpoczęły, a które wciąż czekają w swoistej kolejce. W umowie koalicyjnej czytamy, że "w obszarach wymagających szczegółowego i transparentnego zbadania powołamy odpowiednie sejmowe komisje śledcze". Trzy komisje śledcze już powstały. Komisja ds. wyborów kopertowych już działa, a lada chwila prace rozpoczną dwie kolejne - komisja ds. afery wizowej i komisja ds. Pegasusa. Na celowniku PO znalazły się konkretne osoby, a komisje mają być środkiem do zrealizowania celu, jakim jest rozliczenie poszczególnych polityków. To teza poparta dokumentami, bo w "100 konkretach PO" czytamy, że za wybory kopertowe - którym poświęcona jest jedna z komisji - mają odpowiedzieć Mateusz Morawiecki ("za wydanie decyzji polecającej Poczcie Polskiej przeprowadzenie nielegalnych wyborów kopertowych") i Jacek Sasin (za bezprawne wydanie 70 mln zł na wybory kopertowe). W innym miejscu czytamy, że za aferę wizową - którą zajmuje się inna komisja - odpowie Piotr Wawrzyk i jego współpracownicy z MSZ. Trzecia komisja - ds. Pegasusa - ma w konsekwencji pociągnąć do odpowiedzialności osoby "odpowiedzialne za bezprawny zakup i inwigilowanie obywateli Pegasusem", a w tym kontekście najczęściej przewijają się w przestrzeni publicznej nazwiska Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jak pisaliśmy m.in. w Interii, Piotr Wawrzyk kilka dni temu został zatrzymany w sprawie afery wizowej przez CBA. Sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest powszechnie znana - politycy znajdują się w zakładach karnych po uprawomocnieniu się wyroku w tzw. aferze gruntowej sprzed kilkunastu lat. W tych przypadkach rozliczenie polityków PiS ma więc wymiar bardzo praktyczny. W kwestii wyborów kopertowych konsekwencji na razie nie ma. Największe porządki w mediach i wymiarze sprawiedliwości Najbardziej zaawansowane prace rozliczeniowe dotyczą dwóch wymiarów: mediów publicznych i sądownictwa. W pierwszym przypadku jest to w zasadzie oddolna realizacja, która skupia się technicznie na przejęciu kontroli w TVP, Polskim Radiu i PAP. Jak dotąd pracę w tych spółkach straciły dziesiątki, jeśli nie setki osób. Kolejnym etapem ma być "ukaranie" winnych. W dokumentach, o których wspominaliśmy, znalazły się trzy nazwiska. Jak zapowiada PO, przed Trybunałem Stanu mogą stanąć przewodniczący KRRiT Maciej Świrski i były minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Obaj mają odpowiadać "za zniszczenie mediów publicznych". Zgodnie z zapowiedzią PO, partia ta "złoży wnioski do niezależnej, odpolitycznionej prokuratury o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Jacka Kurskiego, za niszczenie mediów publicznych". Na razie Kurski został odwołany z lukratywnej posady w Banku Światowym, a także w pewnym sensie napiętnowany społecznie - media ujawniły bowiem jego zarobki i jego rodziny opiewające na łącznie blisko 6 mln zł. Tyle tylko, że aby złożyć wniosek do "niezależnej, odpolitycznionej prokuratury", nowa większość musi najpierw tę niezależność prokuraturze przywrócić. Dlatego też jednym z najbardziej aktywnych polityków ostatnich dni jest Adam Bodnar, który - zdaniem polityków nowej większości - przywraca ład w wymiarze sprawiedliwości niejako "czyszcząc" teren z ludzi Zbigniewa Ziobry, który przez osiem lat był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Sam Ziobro, który obecnie zmaga się z poważną chorobą, również musi liczyć się z gniewem Platformy. Również i on ma stanąć przed Trybunałem Stanu "za wykorzystywanie do celów partyjnych środków finansowych z Funduszu Sprawiedliwości". W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy Suwerenna Polska miała też nieograniczoną kontrolę nad Lasami Państwowymi, które również znalazły się w fazie zmian. Odwołany został już związany z tą partią Józef Kubica, a także inni ludzi o inklinacjach politycznych. W Lasach - jak informował redaktor Dawid Serafin - zostanie przeprowadzony też duży audyt. Wróćmy jednak do Funduszu Sprawiedliwości, który znalazł się pod specjalną lupą w resorcie Bodnara. Na ten odcinek została wysłana wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Funduszem zajmie się też specjalny zespół prokuratorów. Mimo, że pierwotnie zakładano, że być może w tej sprawie powstanie nawet komisja śledcza, jak dotąd nowa większość o tym nie zdecydowała. Wiadomo natomiast, że Funduszowi Sprawiedliwości przyjrzy się zespół Giertycha. Czym zajmie się zespół ds. rozliczeń Giertycha? Ale nie tylko. Giertych wspomniał, że prace jego zespołu będą skupiać się m.in. na: aferze w NCBiR, aferze respiratorowej, sprawach związanych z prześladowaniami sędziów i prokuratorów w ciągu ostatnich lat, a także kwestiami "nienależnych świadczeń", które pobierali sędziowie, zarówno w Trybunale Konstytucyjnym, jak i KRS-ie i Sądzie Najwyższym. - Wszystkie te sprawy będą przeprowadzone do końca. Niech nikt się nie łudzi, że ucieknie od odpowiedzialności. Dopilnujemy tego, bo to jest nasze zobowiązanie wobec milionów wyborców - oświadczył Giertych. - Nie będzie tak, że ktokolwiek będzie się śmiał, będzie pokazywał wulgarne gesty, jak to widzieliśmy na sali sejmowej. Wszyscy winni zostaną ukarani, a wszystkie pieniądze, które będziemy w stanie odzyskać dla Skarbu Państwa, zostaną wykorzystane na dobre cele - mówił. Koalicja rządząca zapowiada też, że za tzw. aferę respiratorową odpowiedzą Łukasz Szumowski i Janusz Cieszyński, w trakcie pandemii sternicy w resorcie zdrowia. Na baczności musi się mieć też Adam Niedzielski, czyli następca Szumowskiego. Zgodnie z zapowiedzią PO ma być rozliczony "za wykorzystywanie do celów politycznych danych wrażliwych". Rozliczenia ruszyły też w MON, a pod lupą znalazła się szczególnie podkomisja smoleńska, na czele której stał Antoni Macierewicz. Podkomisja została rozwiązana, a w piątek powołano specjalny zespół, który ma rozliczyć jej działania. Sam Macierewicz ma z kolei odpowiedzieć "za ukrywanie wyników badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w Smoleńsku, za zniszczenie polskiego kontrwywiadu i działania na rzecz Rosji". Na swój czas czeka też choćby Daniel Obajtek, który ma zostać rozliczony za "wszystkie afery, w tym sprzedaż Rafinerii Gdańskiej". Szef Orlenu dotąd nie został choćby odwołany z funkcji. Za "użycie granatnika w Komendzie Głównej Policji" przed niezależną prokuraturą ma odpowiedzieć gen. Jarosław Szymczyk, który kilka tygodni temu przeszedł na policyjną emeryturę. Raz po raz wraca też sprawa Adama Glapińskiego. Szef NBP ma zostać postawiony przed Trybunałem Stanu "za zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną". Kierunkowe decyzje w jego sprawie nie zapadły, choć Koalicja Obywatelska przekonuje, że Glapiński nie uniknie odpowiedzialności. Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński też pod lupą nowej większości W dokumentach, na które się powołujemy, widnieją jeszcze dwa nazwiska, które - zdaniem PO - należy rozliczyć. Sęk w tym, że oba te zadania wydają się najtrudniejsze do realizacji. Zgodnie z zapowiedzią przed Trybunałem Stanu ma stanąć prezydent RP Andrzej Duda. Za co? "Za odmowę przyjęcia ślubowania od trzech prawidłowo wybranych przez Sejm VII kadencji sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz za zastosowanie prawa łaski w stosunku do nieprawomocnie skazanych Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i dwóch innych funkcjonariuszy" - czytamy w "100 konkretach PO". Na koniec wisienka na torcie - "za sprawstwo kierownicze i usiłowanie zmiany ustroju państwa" Platforma chce złożyć wniosek do prokuratury obciążający Jarosława Kaczyńskiego. Rozliczeń ma być więcej, a do odpowiedzialności mają zostać pociągnięci też ci, którzy nie zostali wymienieni z nazwiska. Koalicja zapowiada złożenie wniosków do prokuratury również m.in. w sprawie "hejterów, którzy wykorzystywali informacje pozyskane z ministerstwa sprawiedliwości do szkalowania niezależnych sędziów", "odpowiedzialnych za zmarnowanie miliardów złotych na budowę elektrowni w Ostrołęce", "prokuratorów usiłujących uchylić immunitet i wszczynających bezpodstawne postępowania karne przeciwko niezawisłym sędziom za wydawane przez nich orzeczenia", a także "policjantów, którzy pobili kobiety protestujące przeciwko barbarzyńskiemu orzeczeniu Trybunału Przyłębskiej w sprawie aborcji". Konkludując, rozliczenia zapowiedziane przez nową większość mają być bardzo rozległe i dotyczyć wielu spraw, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat. Jak staraliśmy się wyjaśnić również w formie graficznej, jak dotąd tylko sprawa Kamińskiego i Wąsika może zostać zakwalifikowana jako zrealizowana. Może mieć też kontynuację, bo prawdopodobne, że ci dwaj panowie usłyszą kolejne zastrzeżenia do ich służby. W trakcie realizacji jest z kolei kilka innych spraw, które bezpośrednio lub pośrednio dotyczą konkretnych polityków PiS. Większość natomiast wciąż znajduje się w swoistej poczekalni. Łukasz Szpyrka