Amunicja na pięć dni wojny? Szef MON zabrał głos

Oprac.: Paweł Sekmistrz
- Nawet nie chodzi o zapasy, bardziej o zdolności produkcyjne. Te, które objęliśmy po rządach naszych poprzedników nie istniały de facto - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, reagując na słowa szefa BBN, który w Polsat News został zapytany, czy Polska posiada zapasy amunicji na pięć dni wojny. W ocenie gen. Dariusza Łukowskiego przy obecnym poziomie zapasów, obrona Polski mogłaby trwać maksymalnie dwa tygodnie.

- To jest temat, którym się zajmuję od pierwszego dnia. Nawet nie chodzi o zapasy, bardziej chodzi o zdolności produkcyjne. Te, które objęliśmy po rządach naszych poprzedników nie istniały de facto, szczególnie w obszarze amunicji 155 mm - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, zapytany o kwestię ilości amunicji na wyposażeniu polskiej armii.
Minister obrony narodowej wskazał, że w ubiegłym roku przyjęta została ustawa o fabryce amunicji, a jedną z pierwszych decyzji jaką podjął na swoim stanowisku było podpisanie umowy na zakup amunicji 155 mm.
Zdolności obronne polskiej armii. "Naprawiamy to sukcesywnie"
- W pierwszych dniach urzędowania zrobiłem wszystko, żeby ta sytuacja się zmieniała. Ona oczywiście wymaga czasu. Wybudowanie fabryki to nie jest jeden dzień - przekonywał na konferencji prasowej Kosiniak-Kamysz.
Jak dodał, w przyszłym tygodniu na posiedzeniu rządu jego członkowie obradować będą nad ustawą infrastrukturalną, która umożliwić ma przeprowadzanie szybkich inwestycji wojskowych.
- Tego nie było do tej pory - skrócenie ścieżki podejmowania decyzji, czasem tylko poinformowanie o pewnych decyzjach, a nie wieloetapowe odwoływanie się do sądów, czekanie pięć lat nie na budowę fabryki amunicji, tylko na wymianę drzwi pancernych, no bo z taką sytuacją też się spotkałem, przejmując po naszych poprzednikach urząd - mówił minister obrony narodowej.
Fabryki amunicji "wyzwaniem" dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej
- Trzeba to naprawić, naprawiamy to sukcesywnie, zwiększamy nasze zdolności, modernizujemy polską armię, zwiększamy liczbę żołnierzy, w tym ćwiczących - przekonywał Kosiniak-Kamysz.
Szef resortu obrony wskazał, że teraz spółki zbrojeniowe będą musiały zmierzyć się z wyzwaniem postawienia fabryk amunicji. - My im daliśmy oprzyrządowanie, zabezpieczyliśmy finansowo, zrobiliśmy wszystko ze strony politycznej, teraz Polska Grupa Zbrojeniowa musi się wykazać - mówił.
Kosiniak-Kamysz przyznał, że jest zwolennikiem "różnego rodzaju przemysłu". - Choćby Grupy Azoty w wytwarzaniu nitrocelulozy dla potrzeb amunicji, budowy zdolności do wytwarzania prochu wielobazowego, który jest bardzo potrzebny do produkcji amunicji - opowiadał minister.
Szef BBN: Polska mogłaby się bronić maksymalnie dwa tygodnie
Szef BBN gen. Dariusz Łukowski zapytany został we wtorek w "Gościu Wydarzeń" Polsat News o to, jak długo Polska mogłaby się bronić, zanim z pomocą ruszyliby jej sojusznicy. Prowadzący spytał, czy mowa o "pięciu dniach".
- Jest to możliwe w wielu obszarach, typach amunicji, ale nie można tego powiedzieć, że we wszystkich typach środków mamy taką samą sytuację - stwierdził Łukowski, wskazując że w przypadku ataku, obrona mogłaby być prowadzona "przez tydzień lub dwa przy dzisiejszym poziomie zapasów".
Generał wskazał, że Polska wciąż drenuje swoje zapasy, m.in. przekazując część uzbrojenia Ukrainie. Podkreślił jednak, że jest to dokonywane "bardzo ostrożnie, żeby nie pójść za daleko w tym zakresie".
- Nigdy nie przekazywaliśmy wszystkiego, jak leci. Zawsze każda decyzja była poprzedzona wnikliwymi analizami, z tym na ile możemy sobie pozwolić (...). Póki trwa wojna w Ukrainie, my zyskujemy na czasie, żeby ten potencjał zbudować. Zbudować zdolności do produkcji i uzupełnienia tych zapasów - mówił szef BBN.
Zobacz również:
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!