- Jednym z głównym tematów spotkania w Breście była sytuacja na Ukrainie i działania Rosja wokół Ukrainy. Rozmawiano o aktualnej sytuacji w Kazachstanie oraz relacjach UE-Chiny, jak również - z uwagi na prezydencję francuską - o relacjach z Afryką, w tym - z Mali - powiedział minister Przydacz. - Polska brała w ostatnich dniach udział w sekwencji wydarzeń i rozmów, a w niektórych z nich miała przewodnią rolę. W Brukseli po raz pierwszy od 3 lat obyło się posiedzenia NATO-Rosja dotyczące sytuacji w regionie. Minister Zbigniew Rau zaprezentował w środę priorytety polskiego przewodnictwa w OBWE, przeprowadził również dyskusję a partnerami w ramach tej organizacji na temat zagrożeń z ostatnich tygodniach. W Breście we Francji odbyło się również nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych Rady UE" - przypomniał minister Przydacz, który brał w nim udział. - Głównym celem tych spotkań było doprowadzenie do dialogu ze stroną rosyjską. W grudniu Rosja przekazała NATO i USA dokument, w którym groziła rozpętaniem konfliktu na Ukrainie. Te żądania zostały odrzucone na poziomie NATO i UE. Samostanowienie narodów i wybór sojuszników nie będą przedmiotem negocjacji - zaznaczył wiceszef MSZ. "Mamy nadzieję, że to ostudzi gorące głowy na Kremlu" - Polska od kilku miesięcy domagała się dokumentu: listy sankcji - podkreślił Przydacz. - UE powinna być zawczasu gotowa, by odpowiedzieć ekonomicznymi i politycznymi sankcjami w razie pogorszenia sytuacji i ataków hybrydowych. Mamy nadzieję, że to ostudzi gorące głowy na Kremlu w Moskwie - dodał minister. - Jedność europejska i NATO w relacjach z Rosją jest utrzymana - zapewnił Przydacz. - Nad listą sankcji pracują państwa i instytucje, po jej uzgodnieniu zostanie ona w swoim czasie przedstawiona stronie rosyjskiej. Nie będzie ona przedmiotem dywagacji publicznych - podkreślił minister. - Mamy nadzieję, że sam fakt jej powstania zmityguje agresywne działania Rosji - podkreślił. - Wszyscy partnerzy w Unii Europejskiej podobnie oceniają zagrożenie ze strony Rosji; głównym partnerem, które na nie wskazuje są Stany Zjednoczone z ich możliwościami rozpoznawczymi. Ryzyko eskalacji jest bardzo poważne, ale równie poważne są rosyjskie działania wyprzedzające, których natury nie możemy być pewni, ale będą one destabilizować sytuację, jak np. piątkowy atak hakerski na instytucje ukraińskie i jej strony (internetowe), gdzie hakerzy próbowali zostawiać 'ślady polskie', usiłując nieudolnie w języku polskim opublikować komunikat - podkreślił Przydacz. - Obecność wojskowa wokół Ukrainy i na Ukrainie: zarówno na Krymie, jak i w Donbasie są faktem, a Rosja odrzuca formułę rozmów w każdej z otwartych ścieżek: bilateralnych rozmów z USA czy w OBWE pod przewodnictwem Polski w Wiedniu, co wzmaga ryzyko ataku z jej strony. Rosja liczy, że Zachód się przestraszy i udzieli pewnych koncesji kosztem czy to Ukrainy, czy też innych państw regionu - zauważył minister. - Polska silnie pracowała, by utrzymać jedność UE wobec Rosji. Temu też służyła aktywna działalność premiera Mateusza Morawieckiego: kilkanaście wizyt w ciągu kilku dni. Już wtedy spotkania te dotyczyły bezpieczeństwa wokół Ukrainy i w regionie, czego jednym tylko z elementów była sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Jesteśmy przekonani, że Białoruś koordynuje swoje działania z Rosją. Działania na polskiej granicy były preludium do zdestabilizowania sytuacji na wschodniej flance NATO - podkreślił Przydacz. Przydacz: Żądania Rosji nie współgrały z oczekiwaniami USA Zapytany o rezultat rozmów USA-Rosja, polski minister zauważył, że prowadzono je na wysokim poziomie. Były "długie" i "przepełnione treścią", ale "żądania Rosji nie współgrały z oczekiwaniami USA popieranymi przez ich sojuszników w NATO". Zdaniem wiceministra spraw zagranicznych Marcina Przydacza, OBWE z siedzibą w Wiedniu ma wartość jako forum rozmów dla krajów Europy i Azji, jak Białoruś czy Rosja oraz USA, jednak również na tym forum Rosja odmówiła rozmów, co podkreślili rosyjscy ministrowie Riabkow i Gruszko - przypomniał Przydacz. Pytany o komentarz w sprawie informacji amerykańskiej stacji NBC jakoby USA rozważyły wycofanie wojsk amerykańskich ze wschodniej flanki NATO w zamian za ustępstwa Rosji, minister Przydacz podkreślił, że Departament Stanu USA oraz ambasada USA w Warszawie zdementowały tę informację. - Przy tym napięciu decydenci biorą pod uwagę opinie różnych stron. Ja odbieram to jako działania dezinformacyjne, których autorstwa można się domyśleć. To próba rozmycia tematu i sprawdzenie potencjalnej reakcji. USA to przecięły i nie będzie to przedmiotem negocjacji - uważa wiceszef MSZ. Kwestia Nord Stream 2 Pytany o różnice w stanowiskach szefów państwa i rządów UE odnośnie działań Rosji minister Przydacz podkreślił jedność stanowisk szefa NATO Jensa Stoltenberga i szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella. - W ramach dyskusji wewnętrznej mamy rozłożone różne akcenty - zaznaczył minister. Zapytany, czy w kontekście rosyjskiego zagrożenia atakiem na Ukrainę, prowadzone są rozmowy na forum szefów resortów dyplomacji państw członkowskich UE na temat ewentualnego blokowania projektu gazociągu Nord Stream 2 i czy stanowisko nowej minister Niemiec (w tej sprawie) pozostaje niezmienne, jak za czasów byłej kanclerz Angeli Merkel, Przydacz zauważył, że rosnące ceny energii są wynikiem nie tylko systemu handlu emisjami CO2, ale przede wszystkim destabilizacyjnych działań Rosji. - Jestem przekonany, że wielu politykom, którzy podkreślali, że NS2 jest projektem czysto biznesowym, dało to dużo do myślenia. Putin dostał narzędzie do oddziaływania na rynek energii w całej Europie. Polska powtarzała to od wielu lat, że NS2 oznacza większą zależność od decyzji politycznej na Kremlu. Stanowisko Zielonych, z których wywodzi się obecna szefowa MSZ Niemiec, wobec NS2 było bardzo krytyczne. Certyfikacja NS2 jest odłożona o pół roku - podkreślił Przydacz. Minister poinformował również, że podczas spotkania w Breście odbyły się rozmowy na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. - Szeroko przedstawiałem, co się dzieje na granicy. Wprawdzie sytuacja nie jest tak napięta, jak dwa miesiące temu, ale niemal codziennie dochodzi do prób przekraczania granicy i do prób destabilizacji. Setki migrantów pozostają po stronie granicy białoruskiej, zatem sytuacja może eskalować. Polska stabilizuje granicę i nie było żadnych rozmów o Schengen dwóch prędkości. Partnerzy w UE dawali wyraz, że Polska chroni wschodnią granicę UE - stwierdził Przydacz.