Niemcy i Fidżi utrzymują stosunki dyplomatyczne od około 50 lat. Ale dopiero od niedawna Niemcy mają ambasadę w tym wyspiarskim państwie. Niemcy zacieśniają współpracę z Fidżi W połowie sierpnia uroczyście otwarto niemieckie przedstawicielstwo w stolicy Republiki Fidżi, Suvie. Od tego czasu pierwszy niemiecki ambasador, Andreas Prothmann, dba o stosunki między dwoma krajami bezpośrednio na miejscu. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock powinna była uczestniczyć w otwarciu niemieckiej ambasady. Jej samolot musiał jednak międzylądować z powodu awarii w Abu Zabi, skąd minister i jej delegacja wrócili do Niemiec. To, że niemiecka minister spraw zagranicznych chciała przybyć osobiście do Souvy, pokazuje, za jak ważne uważają Niemcy stosunki z Fidżi, podobnie jak z innymi małymi państwami wyspiarskimi na zachodnim Pacyfiku. Premier Sitiveni Rabuka również dał jasno do zrozumienia, jak ważne są dla rządu Fidżi stosunki z Berlinem: osobiście uczestniczył w otwarciu niemieckiej placówki dyplomatycznej. Państwa wyspiarskie zyskują na znaczeniu 14 niezależnych państw wyspiarskich na Pacyfiku - w tym Wyspy Salomona, Vanuatu, Samoa, Kiribati, Mikronezja i Papua-Nowa Gwinea - zyskuje na znaczeniu. W maju Stany Zjednoczone otworzyły ambasadę w Tonga, a kolejna ma powstać w Vanuatu. Ponadto w ubiegłym roku prezydent USA Joe Biden mianował Josefa Yuna specjalnym wysłannikiem ds. negocjacji z Mikronezją, Palau i Wyspami Marshalla. Również Australia jest w fazie rozszerzania swoich stosunków z państwami wyspiarskimi. Australia służy jako baza dyplomatyczna dla tego regionu. Pod koniec ubiegłego roku niemiecki rząd mianował specjalną ambasador ds. wysp Pacyfiku. Jej oficjalną rezydencją jest ambasada Niemiec w stolicy Australii, Canberze. "Pierwszy i drugi łańcuch wysp" Rosnące zainteresowanie tym regionem wynika w dużym stopniu z położenia geograficznego państw wyspiarskich, które sprawiło, że znalazły się w centrum rosnącej rywalizacji między krajami zachodnimi a Chinami. W ten sposób stały się one dla USA odległym przyczółkiem Hawajów, podobnie jak wyspa Guam. Wyspa Guam jest "terytorium nieinkorporowanym" USA, co jest skomplikowaną konstrukcją polityczną i prawną. Osoby urodzone na Guam mają obywatelstwo amerykańskie, ale nie mogą na przykład głosować na prezydenta, jeśli ich stałe miejsce zamieszkania znajduje się na wyspie. Wyspa nie jest również reprezentowana w Senacie USA. Na Guam znajduje się kilka amerykańskich baz wojskowych, które są również ważne gospodarczo i powiązane z bazami USA w Japonii i na Okinawie. Patrząc z chińskiej perspektywy, państwa wyspiarskie tworzą tak zwany "drugi łańcuch wysp" i są uważane za istotną część strategii bezpieczeństwa narodowego. Podczas gdy "pierwszy łańcuch wysp" rozciąga się wzdłuż południowych wysp japońskich i Tajwanu do Filipin i Malezji, drugi jest położony znacznie dalej na południe i sięga aż w pobliże Australii. USA mogą zablokować chińskie szlaki handlowe - Aby lepiej uświadomić sobie związany z tym problem, trzeba zrozumieć punkt widzenia obu stron - mówi Marc Saxer, szef azjatyckiego biura Fundacji Friedricha Eberta z siedzibą w Bangkoku. W Pekinie uważa się, że w przypadku konfliktu USA mogłyby zablokować wszystkie chińskie dostawy i szlaki handlowe w ciągu 24 godzin. Chiny od około dziesięciu lat starają się uniknąć tej możliwej blokady. Służy temu militaryzacja Morza Południowochińskiego. - Długoterminowym celem Chin jest przy tym rozszerzenie ich wpływów na zachodnim Pacyfiku i rozwinięcie strategicznej głębi, aby uciec od tego, co Pekin postrzega jako okrążenie przez USA - wyjaśnia ekspert, dodając: I jak dodaje w tym miejscu pojawiają się wyspy Pacyfiku. - Chiny chcą nawiązać z nimi współpracę, chcą też założyć tam swoje bazy wojskowe - podkreśla. - Z kolei Stany Zjednoczone postrzegają te wysiłki jako ofensywę Chin na Pacyfiku - kontynuuje Saxer. - Z ich punktu widzenia nie jest to tylko jakaś arbitralna linia na geopolitycznej szachownicy; w pewnym sensie właśnie tutaj zaczyna się amerykańska linia obrony kraju. Ostatecznie mówimy tu więc o punktach newralgicznych, w których zderzają się dwa supermocarstwa XXI wieku. To właśnie sprawia, że sytuacja jest tak niebezpieczna. Starania o partnerstwo Rywalizacja o wpływy w małych państwach wyspiarskich na Pacyfiku nasiliła się w 2022 r., gdy Wyspy Salomona podpisały umowę o bezpieczeństwie z Chinami - z niepokojem obserwowaną przez Australię i Nową Zelandię, które obawiały się, że u ich progu może powstać chińska baza wojskowa. Wprawdzie umowa ta nie przewidywała utworzenia bazy wojskowej, ale Chiny zapewniły swojej marynarce dostęp do jednego portu na wyspach. Premier Wysp Salomona Manasseh Sogavare zarzucił Australii w czerwcu tego roku obcięcie pomocy finansowej dla nich w reakcji na porozumienia z Chinami. Australia temu zaprzecza. Inne państwa zbliżają się natomiast do Tajwanu - sojusznika USA. Sfederowane Stany Mikronezji, liczące 600 wysp, przeprowadziły w lutym rozmowy z Tajpej na temat stosunków dyplomatycznych. Oczekiwaną odpowiedzią ze strony Tajwanu było wsparcie finansowe dla Mikronezji w wysokości 50 mln dolarów. - Ogólnie rzecz biorąc, mniejsze państwa wyspiarskie uznały swoje znaczenie geostrategiczne - mówi Christian Wirth z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka. - Nie koncentrują się już wyłącznie na Japonii, Australii i Indiach, ale patrzą także w innym kierunku. Na przykład, jeśli mają trudności z uzyskaniem odpowiedniej pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego lub od Banku Światowego, zwracają się do innych podmiotów, na przykład do Chin. Dotknięte zmianami klimatycznymi Ale nie chodzi tu tylko o pieniądze i wpływy. Małe państwa wyspiarskie na Pacyfiku są szczególnie narażone na skutki zmian klimatycznych. Według raportu Banku Światowego, na przykład Fidżi będzie musiało wydać 4,5 mld dolarów (4,61 mld euro), aby te skutki zmniejszyć. Dla zwiększenia odporności na cyklony, szkoły i budynki publiczne w tym wyspiarskim państwie zostały wzmocnione strukturalnie. Program ten okazał się sukcesem: w kwietniu huragan Harold nie uszkodził poważnie żadnej ze 181 szkół i budynków publicznych, które zostały na to przygotowane. "Zmiany klimatyczne stwarzają ponadto znaczne zagrożenie dla zdrowia ludzi w regionie zachodniego Pacyfiku" - stwierdza jeden z raportów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Rosnące temperatury przyczyniają się do rozprzestrzeniania się chorób, w tym malarii oraz dengi. - Niemcy wspierają Fidżi zwłaszcza w walce ze skutkami zmian klimatycznych. Oba kraje łączy ich zaangażowanie w walkę z kryzysem klimatycznym - zaznacza Christian Wirth. - Oczywiście także Niemcy mają fundamentalny interes w utrzymywaniu otwartych szlaków handlowych na Pacyfiku - mówi Marc Saxer. Ale od Europejczyków, a wśród nich także Niemców, oczekuje się w tym regionie odgrywania aktywniejszej roli, na przykład w charakterze mediatorów. - Ma to oczywiście sens z punktu widzenia państw wyspiarskich. Ponieważ im więcej graczy jest zainteresowanych tym regionem i składa w nim oferty, tym mniejsze jest ryzyko uzależnienia się od jednej strony - wyjaśnia Saxer. Redakcja Polska Deutsche Welle/Kersten Knipp *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!