Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia nie mieli lekko podczas spotkania z uczestnikami trzeciej edycji Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie. Musieli skonfrontować się z trudnymi pytaniami natury politycznej, obyczajowej i gospodarczej. Zgromadzona w Campus Arenie młodzież pytała ich m.in. o podejście do małżeństw jednopłciowych, liberalizację prawa aborcyjnego, recepty na kryzys demograficzny, uzdrowienie sytuacji młodych Polaków na rynku pracy czy działania na szkodę jedności opozycji. Prywatna Polska Kaczyńskiego Na starcie liderzy Trzeciej Drogi musieli zmierzyć się z zarzutami, że idąc do wyborów w formule koalicji ryzykują nieprzekroczenie 8-procentowego progu i podzielenie losów Lewicy z 2015 roku, co przyniosłoby Zjednoczonej Prawicy trzecią kadencję na srebrnej tacy. Zdaniem zgromadzonej na Campusie Polska młodzieży to nieodpowiedzialne i ryzykowne podejście. - Chcemy się od progu odbić, a nie na nim wylądować - uspokajał zebranych w Campus Arenie Kosiniak-Kamysz. - Jeżeli nie uzyskamy 8 proc., to znaczy, że dalej będzie rządzić w Polsce PiS - podkreślił. I dodał, że formuła wspólnej listy tzw. demokratycznej opozycji nie jest przepisem na zwycięstwo ze Zjednoczoną Prawicą. - Jedna lista na Węgrzech nie wypaliła, jedna lista w Polsce w wyborach europejskich nie wypaliła. (...) Trudno pogodzić różne wrażliwości na jednej liście - argumentował prezes PSL. - Dajemy zahipnotyzować się gościowi, który wmówił nam, że sprywatyzował Polskę - grzmiał z kolei Hołownia. - Połowa fenomenu Kaczyńskiego dzisiaj to jest przekonanie drugiej strony, że on jest takim demiurgiem, że nas wszystkich ogra - kontynuował. Zaapelował też do zebranych i wszystkich wyborców opozycji o to, żeby "mieli mentalność zwycięzców". - Idziemy po wygraną, a nie po przegraną. Nie mamy smęcić! - mobilizował. Konfederackie "getta dla bogatych" Kwestii stricte politycznych pojawiło się jednak więcej. Hołownia i Kosiniak-Kamysz otrzymali to samo pytanie, które 27 sierpnia usłyszeli Robert Biedroń i Włodzimierz Czarzasty - o stosunek do Konfederacji i możliwe negocjacje o utworzeniu wspólnego rządu z partią Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka. Podobnie jak politycy Lewicy, również liderzy Trzeciej Drogi nie oszczędzali konfederatów. - Po to połączyliśmy siły, żeby nikomu nawet nie przyszło do głowy siadać z nimi do rozmów. My nie zamierzamy - zapewnił zebranych prezes ludowców. Podkreślił, że Trzecia Droga powstała po to, żeby ewentualna koalicja Konfederacji i Zjednoczonej Prawicy nie rządziła Polską po 15 października. - To jest nasze zadanie w tych wyborach! - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Równie zdecydowany w tej sprawie był Hołownia, który tłumaczył uczestnikom Campusu Polska, jak ważne jest, żeby to Trzecia Droga po 15 października była trzecią siłą polskiej polityki. - My musimy być tym trzecim, a nie oni. Bo my jesteśmy kotwicą. Już nawet nie demokratycznej Polski, ale człowieczeństwa - przekonywał. Hołownia przestrzegł też wszystkich polityków opozycji, których planem jest taktyczny sojusz z Konfederacją w celu okrążenia PiS-u i późniejszego "wykończenia lub zmarginalizowania" formacji Mentzena i Bosaka. - Nie będzie żadnego dealu z Konfą, nie będzie żadnego głosowania większościowego z Konfą, nie będzie żadnego rządu z Konfą ani żadnych debat na ten temat z Konfą - obiecał jeden z liderów Trzeciej Drogi. A potem przystąpił do frontalnego ataku na Konfederację, której w pierwszej kolejności oberwało się za skandaliczne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego. Hołownia przytoczył m.in. jego słowa o 14-letniej zgwałconej dziewczynce, która zdaniem polityka Konfederacji zgwałcona nie została, ponieważ nie krzyczała. Fala krytyki spadła też na Grzegorza Brauna, który swego czasu postulował karę batożenia dla osób LGBT. Hołownia przestrzegł też, że Braun mógłby zostać ministrem edukacji i nauki w koalicyjnym rządzie Konfederacji ze Zjednoczoną Prawicą, co jego zdaniem byłoby wielokrotnie gorsze nawet od obecnych rządów Przemysława Czarnka. W krytyce Konfederacji Hołownia dużo miejsca poświęcił też planom prywatyzacji systemu ochrony zdrowia, co jego zdaniem skazałoby miliony Polaków na brak dostępu do opieki medycznej. Hołownia wykpił proponowany przez Konfederację bon zdrowotny w wysokości 4,3 tys. zł, argumentując, że nie pozwoliłby on na leczenie jakiejkolwiek poważniejszej choroby. - To jest czysty darwinizm! Przeżyją silni, bogaci i młodzi. Starsi, słabsi i ci, którym powinęła się noga - do odstrzału - grzmiał polityk. I dodał: - To będą getta bogatych, którzy będą musieli wydawać coraz więcej na ochronę przed biednymi, którzy będą przychodzili walczyć o swoje życie i o swoją godność. To jest ten pomysł, który ma nas poprowadzić w przyszłość? "Nie" dla małżeństw jednopłciowych Podobnie jak przed rokiem, Hołownia i Kosiniak-Kamysz nie uciekli od pytań o kwestie obyczajowe. Tutaj najwięcej miejsca w dyskusji poświęcono legalizacji małżeństw jednopłciowych, co podczas swojego występu na Campusie Polska obiecali Czarzasty i Biedroń. Liderzy Trzeciej Drogi mają tutaj jednak zgoła odmienne poglądy. - Nie jestem zwolennikiem małżeństw jednopłciowych i za takimi nie będę głosować. Nie mamy tego w programie i tego nie przedstawiamy - jasno określił się prezes PSL. Zaznaczył, że taki pogląd jest dominujący w jego ugrupowaniu, ale w sprawach światopoglądowych nigdy nie będzie tam dyscypliny partyjnej, a każdy poseł i posłanka będą głosować wedle własnego sumienia. Mimo sprzeciwu wobec legalizacji małżeństw jednopłciowych, Kosiniak-Kamysz popiera wprowadzenie pewnych ustawowych udogodnień dla związków osób tej samej płci. - Trzeba ułatwić dostęp do informacji medycznej, ułatwić sprawę dziedziczenia, ułatwić możliwość między partnerami realizacji wielu codziennych, normalnych zadań - sprecyzował szef ludowców. Hołownia zaapelował, że w kwestii związków partnerskich czy małżeństw jednopłciowych należy coś wreszcie zrobić, a nie tylko o tych kwestiach debatować. Sam zadeklarował, że zagłosuje za ustawą o związkach partnerskich, jeśli ta pojawi się w Sejmie, ale nie będzie stosować dyscypliny partyjnej wobec swoich posłów i posłanek. Zgodził się jednak z Kosiniakiem-Kamyszem, że "jest za daleko, żeby już teraz być za ustawą o małżeństwach jednopłciowych". Argumentował to w ten sposób, że powinna zostać zachowana właściwa kolejność, czyli początkiem powinna być legalizacja związków partnerskich. Wrócił też do powtarzanej niejednokrotnie instytucji referendum w kluczowych kwestiach obyczajowych. Jak tłumaczył, dałoby to "mocny, silny mandat, którego żaden polityk nie będzie śmiał podważyć przez wiele lat". "Kaczyński uważa kobiety za dzieckomaty" Na koniec swojego spotkania z młodymi ludźmi, Hołownia i Kosiniak-Kamysz zostali zapytani o dwie ważne dla młodego pokolenia kwestie - rynek pracy i kryzys demograficzny. W pierwszym temacie chodziło przede wszystkim o ucywilizowanie sytuacji z praktykami i stażami, które - zdaniem pytającej - powinny być odpłatne. Kosiniak-Kamysz na wstępie pochwalił młode pokolenie za to, jak zmienia rynek pracy w Polsce i za to, że wprowadza nowe standardy chociażby w kwestii podejścia pracodawcy do pracownika. - Wiecie czego chcecie, czego oczekujecie, co możecie zaoferować i jakie są wasze wymagania - powiedział. Odnosząc się do meritum pytania od publiczności, przyznał natomiast: - Praktyki i staże w dzisiejszym rozwoju cywilizacyjnym - to jest kolejny etap rozwoju cywilizacyjnego, który Polska przechodzi - tak, mają być płatne. Tak, mają dawać szanse na godne życie. Tak, mają uczyć zawodu. Prezes PSL stanął też jednak w obronie pracodawców i przedsiębiorców, przyznając, że jego zdaniem "ludzie pracy są w Polsce upokarzani, są niedowartościowani, są ciemiężeni, są źle wynagradzani, ale też ich godność osobista jest źle traktowana". Przyznał, że w Polsce praca została upokorzona, a jako przykład podał poprawkę ludowców do ustawy o waloryzacji świadczenia 500 plus, w myśl której zwaloryzowane świadczenie powinno przysługiwać jedynie pracującym. - Jest bezpieczeństwo socjalne na poziomie 500 zł, ale 800 plus powinno być dla pracujących. My ją (tę zmianę - przyp. red.) wprowadzimy, jak będziemy rządzić, to jest dla nas bardzo ważne. To nie jest zabranie komuś, to jest docenienie tego, kto jest aktywny - zapowiedział polityk. W podobnym tonie głos zabrał Hołownia, również krytykując podwyższenie flagowego świadczenia wprowadzonego przez obecny rząd. - Jesteśmy całkowicie przeciwko waloryzacji 800 plus. Zamiast po komunistycznemu rozrzucać pieniądze wszystkim jak leci, trzeba te pieniądze zapakować, zainwestować w edukację - ocenił. Odpowiadając na pytanie o kryzys demograficzny, Hołownia odniósł się do postrzegania i traktowania kobiet przez obecną władzę. - Nasza odpowiedź jest inna niż Kaczyńskiego. Kaczyński - wiele razy to mówiłem - uważa kobiety za "dzieckomaty" - że się wrzuca pieniądze i wyskakują dzieci. Wrzucasz 500 zł, wyskakuje jedno. Wrzucasz kolejne 500 i 1000 zł, wyskakuje kolejne. Kaczyński jeszcze nie wie, że to tak nie działa. To zupełnie inaczej działa - krytykował Zjednoczoną Prawicę. Zaznaczył, że dla poprawy sytuacji demograficznej Polski kluczowe jest zapewnienie Polakom i Polkom bezpieczeństwa - dobrze płatnej pracy, dostępu do mieszkania, miejsc w żłobkach i przedszkolach, perspektyw na przyszłość. Hołownia przypomniał, że brak tych wszystkich rzeczy jest tym bardziej szokujący, że rząd nadal nie odblokował dla Polski funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, które mogłyby być częścią rozwiązania problemu. - To jest dzisiaj zbrodnia na polskiej demografii, systemie emerytalnym i naszej przyszłości - grzmiał lider Trzeciej Drogi. Na koniec dodał: - Oni się dzisiaj boją tego, że do Polski przyjedzie ten czy inny imigrant, a nie mają kompletnie pomysłu na to, co zrobić, żeby Polaków było więcej. Wiedzą, co zrobić, żeby Syryjczyków było mniej, ale żeby Polaków było więcej, to nie mają zielonego pojęcia. Dlatego ich trzeba zmienić.