- Proszę państwa, 4 czerwca 89 roku skończył się w Polsce komunizm - powiedziała tego dnia w Dzienniku TV Joanna Szczepkowska. Nie była to do końca prawda, bo na mocy porozumień "Okrągłego Stołu" zawartych w Magdalence w 1989 r. opozycja mogła wywalczyć jedynie 35 proc. mandatów w Sejmie. Faktem jest, że wybory sprzed 35 lat zakończyły się pełnym sukcesem demokratycznej opozycji i przerwały komunistyczny monopol na władzę w Polsce. Obchody 4 czerwca. Przemawiali ważni goście Święto Wolności i Praw Obywatelskich w Gdańsku trwa już od 1 czerwca, ale dziś, w 35. rocznicę kontraktowych wyborów, miało swoją kulminację na Placu Solidarności. Goście z Lechem Wałęsą, Szymonem Hołownią i Aleksandrą Dulkiewicz na czele zebrali się tuż obok Stoczni Gdańskiej w samo południe - było to klarowane nawiązanie to słynnego plakatu z Gary'm Cooperem, z którym w 1989 r. startowali kandydaci "Solidarności". Przy historycznej bramie nr 2 panowała radosna, słoneczna atmosfera, chociaż na wstępie podkreślono, że nie byłoby wolności bez tragicznych zdarzeń w polskiej historii - Poznań 56, Dziady 68, grudzień 70, Radom 76. Nie byłoby dzisiejszych obchodów, gdyby nie Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz, Donald Reagan, Jan Paweł II i Okrągły Stół. Nie mogło być inaczej. Jako pierwszy przemawiał Lech Wałęsa, były lider "Solidarności" i prezydent RP w latach 1990-95 przemawiał w swoim stylu, czyli dość enigmatycznie, chociaż nie zabrakło jasnych nawiązań do obecnej sytuacji politycznej i wsparcia dla rządu Donalda Tuska. - Wybory 1989 r. były wielkim sukcesem narodu polskiego. Chociaż zapyta ktoś dzisiaj, jaki to sukces - 35 proc.? Dlaczego zgodziliśmy się na tylko tyle mandatów dla "Solidarności" w wyborach? Nie mogę wam powiedzieć wszystkiego, powiem tyle, że nie mogliśmy zrobić więcej, to było zbyt niebezpieczne - mówił. - Dziś mamy sytuację podobną do tej sprzed 35 lat - tak samo jak wtedy, dziś zależy nam na sukcesie Donalda Tuska i jego zespołu. Dajcie mu osiem lat, dwie kadencje, żeby wyremontował Polskę po rządach PiS. Z wami Polska ma największą szanse w dziejach, Polska będzie taka o jaką walczyliśmy - zaznaczył Wałęsa. 4 czerwca. Marszałek Szymon Hołownia apeluje do Polaków Na Placu Solidarności, tuż obok Stoczni Gdańskiej, która za komuny była centrum oporu byli przedstawiciele tylko jednej opcji politycznej, zabrakło prawicy i największej partii z tej strony spektrum politycznego - Prawa i Sprawiedliwości. Pod nieobecność prezydenta, Andrzeja Dudy, przemawiała druga osoba w państwie - marszałek Sejmu, Szymon Hołownia. - W 1989 r. miałem 13 lat. Dziś patrzę za siebie, ile zakrętów pokonaliśmy w drodze do wolności, której cały czas musimy się uczyć. 35 lat wolności to skarb, który trzeba pielęgnować. Widzę trzy główne filary tej wolności: bezpieczeństwo (musimy być mądrzy przed szkodą), rozwój (ważna jest wizja) i pojednanie - mówił. - Z tym ostatnim zmagam się na co dzień podczas pracy w Sejmie - to jest najtrudniejsze, musimy spojrzeć na siebie inaczej, bo tylko razem jesteśmy silni - mówił Hołownia, który nawoływał do tłumnego wzięcia udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się już w najbliższą niedzielę, 9 czerwca. Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) współgospodarza obchodów Święta Wolności i Praw Obywatelskich oraz 35. rocznicy wyborów kontraktowych, w swoim przemówieniu skupił się na międzynarodowym wymiarze przemian roku 1989. - ECS, jest instytucją która stara się dbać o dziedzictwo "Solidarności". Nasze święto jest radosne, ale trzeba pamiętać, że tego samego dnia, 4 czerwca 1989 r. władze chińskie krwawo rozbiły miasteczko studenckie na Placu Tiananmen i zakazały działalności związków zawodowych, wzorowanych na polskiej "Solidarności" - podkreślił. - Chińskie władze wiedziały, co robią, dziś pozornie nie mieszają się w sprawy międzynarodowe, jednak po cichu wspierają Rosję Putina i Iran ajatollahów. Sam Putin był wówczas w 1989 r. funkcjonariuszem KGB w Dreźnie i nigdy nie pogodził się z rozpadem Związku Sowieckiego - kontynuował. - Wielki respekt, chylę czoła przed odwagą kobiet i mężczyzn "Solidarności". Dziękuję wam, gdyby nie wy, nie byłoby naszej wolności - podkreślił Basil Kerski. Bardzo udane i długo oklaskiwane przemówienie miała Beata Rutkiewicz, pierwsza kobieta na stanowisku wojewody pomorskiego. - W 1989 r. chodziłam do szóstej klasy szkoły podstawowej w Sierakowicach, marzyłam o zjedzeniu banana i pomarańczy. Bohaterom "Solidarności" dziękuję za to, że mieli marzenia, dzięki nim jesteśmy dziś wolni. Mogę mówić o naszych marzeniach dziś - marzę o świecie, w którym nie będzie marszów równości, nie będzie debat o równouprawnieniu kobiet i nawoływań do wysokiej frekwencji wyborczej - bo te rzeczy będą standardem - mówiła. I wreszcie Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, która przemawiała na koniec 45-minutowej uroczystości. - Na Placu Solidarności, gdzie dziś stoimy zaczęła się wolność. W 1970 r. to tu i w pobliskiej Gdyni spłynęła krew robotników. Historyczna brama numer 2 Stoczni Gdańskiej stała się symbolem porozumienia. Pamiętajmy, że demokracja i wolność nie są nam dane na zawsze, o czym zaświadczą stojący tu z nami przedstawiciele władz ukraińskich i przedstawiciele białoruskiej opozycji. - Bądźmy dumni z tego co osiągnęliśmy, a 9 czerwca nie śpijmy, bo nas przegłosują - zakończyła Dulkiewicz, w nawiązaniu do zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Obchody miały ciekawą oprawę muzyczną - klamrą je spinającą był hymn Polski na początku i "Oda do radości" (hymn Unii Europejskiej) na koniec. Gdy licznie zebrani zaczęli się rozchodzić, orkiestra odegrała własną interpretację przeboju "Thriller" Michaela Jacksona. Zebrani obiecali sobie, że od teraz będą co roku spotykać się 4 czerwca - w rocznicę wyborów kontraktowych, które zabrały komunistom władzę w Polsce. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!