Szrot: Tusk średnio potrafi grać w rozliczenia. Uczymy się na jego błędach
- To Donald Tusk jest apostołem rozliczeń. Miałbym dla niego jedną radę - jak najszybsza dymisja i emerytura w jakimś ciepłym kraju. Każdy, kto łamał prawo w trakcie tych rządów bezprawia i represji, poniesie tego konsekwencje - mówi Interii Paweł Szrot, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Marta Kurzyńska, Interia: Czy sięgnięcie do maślanych rezerw to dobry ruch?
Paweł Szrot, Prawo i Sprawiedliwość: - Nie sądzę, żeby około 1000 ton masła wpłynęło na obniżenie cen tego produktu. Nie licząc tych, którzy wolą rzeczywiście oliwę extra virgin z Włoch i skrapiają nią sobie bułeczki, bo takie wypowiedzi słyszeliśmy. To wielki problem dla Polaków.
Co skłoniło rządzących do podjęcia tej decyzji?
- Przestraszyli się gniewu Polaków. PR i działania pod publiczkę to znak firmowy tego rządu. Musieli pokazać, że robią cokolwiek. Polacy patrzą na zawartość portfeli i mają serdecznie dość tego rządu. Tuska czeka rozczarowanie.
Może to wasze myślenie życzeniowe? Rządzący mówią, że drogie masło to światowy trend i nie ma w tym ich winy.
- Ale zdaje się, jeden z ministrów tego rządu powiedział, że jak wygra Rafał Trzaskowski, masło będzie za pięć złotych. Bardzo wielu Polaków to słyszało. Powtarza się historia z pamiętną benzyną za 5,19, którą zapowiedział Donald Tusk. Mija rok, jak podjeżdżam do dystrybutora, szukam z nadzieją tej ceny na wyświetlaczu, ale nic z tego.
Drożyzna będzie głównym tematem kampanii?
- Jednym z głównych. Bo kampania przypada na dwa najważniejsze święta w Kościele Katolickim - Boże Narodzenie i Wielkanoc. Koszty suto zastawionego stołu będą rosły i rosły. To będzie temat rozmów przy wigilijnym stole. Masło przykleiło się do rządu i już się nie da odkleić. Ale drożyzna dotyczy wielu innych kwestii. O 30 proc. wzrósł koszt większości produktów podstawowego użytku, a wiosną będzie jeszcze gorzej.
Mówi pan o działaniu rządu pod publiczkę, a przecież to wy, rządząc, stworzyliście maślane rezerwy.
- Bezpieczeństwo żywnościowe to jest druga strona tej interwencji. Nieślubną matką podwyżek są ceny energii.
Rządzący mówią, że to wy jesteście matką podwyżek.
- My wprowadziliśmy tarcze energetyczne. Ceny energii rosną, to koszty produkcji też. To system naczyń połączonych. Rząd liczy na to, że na wiosnę Polacy zapomną o drastycznych cenach za ogrzewanie. Myślę, że się przeliczy.
Liczycie, że to spadnie na barki kandydata KO?
- Tak, bo Polacy są zdecydowanie bardziej rozsądni niż zakładają politycy koalicji Donalda Tuska.
Czy Karol Nawrocki będzie w stanie przyciągnąć elektorat centrum?
- Zaznaczam, że nie mówię w imieniu sztabu. Kampanii nie prowadzi się, mając w perspektywie opanowanie jakiegoś mitycznego centrum.
Mówi się, że to centrum rozstrzyga o wyniku wyborów.
- Ale jeśli ktoś przesadnie skupia się na centrum, to może doznać strat na innych polach politycznego spektrum.
Czyli stracić część elektoratu prawicowego?
- Myślę, że pan dr Karol Nawrocki będzie prowadził kampanię, prezentując własne poglądy, własny program i większość wyborców do tego przekona.
Kontrkandydaci uważają, że mówienie o niezależności Karola Nawrockiego jest absurdem.
- Mówią to kandydaci, którzy są szefami albo wiceszefami partii i wchodzących w skład koalicji rządowej. To jest samo w sobie dość zabawne. Są pewne granice hipokryzji.
To ma być kandydat obywatelski, a stoją za nim politycy PiS-u. Nie czuje pan niespójności przekazu?
- Nie stoją za nim tylko politycy PiS-u, choć PiS jest bardzo ważnym uczestnikiem tego obywatelskiego pospolitego ruszenia. PiS na miarę swoich środków będzie popierać Karola Nawrockiego. Apelujemy o wpłaty na tę kampanię.
Będziecie podważać wynik wyborów przez brak pieniędzy na kampanię?
- Wykorzystamy wszystkie środki prawne, żeby tę sprawę podnosić. Popierany przez nas kandydat nie będzie miał tych samych środków, które będą mieli wszyscy inni kandydaci. Jeżeli ktoś twierdzi, że wybory w tej sytuacji będą równe to, albo ma dramatycznie mały, zdrowy rozsądek, albo złą wolę. Jeśli PKW zdecyduje się pójść do Canossy i przyzna nam środki, wybory będą równe i demokratyczne.
PKW nie uznaje orzeczeń Sądu Najwyższego, powołując się na europejskie trybunały. Rząd przyjął też uchwałę, że wadliwe werdykty SN będą opatrzone przypisem. Uda się wyjść z tego pata?
- Jako prawnik uważam, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego jest taką samą izbą jak każda inna.
Rządzący mówią: "Nie uznajemy jej, bo zasiadają tam neosędziowie".
- Przecież ta sama izba zdecydowała o uchyleniu uchwał PKW w sprawie środków dla Konfederacji i Porozumienia i PKW posłusznie, zgodnie z prawem, wykonała tę dyspozycję. Wtedy jakoś nikt nie grzmiał o łamaniu praworządności.
Czyli tu nie ma pola do dyskusji?
- Zawsze można dyskutować, tylko wszyscy powinni szanować porządek konstytucyjny.
Kto go nie szanuje?
- Strona rządząca. Kiedy się wybiera, który wyrok TK respektujemy, a który nie, kiedy się wybiera, które orzeczenie SN respektujemy, a które nie, to jest kpina z praworządności. To coś co w nowoczesnym europejskim państwie nie powinno mieć miejsca.
A może wam jest na rękę ta wojna polsko-polska? Krzysztof Bosak mówi, że karmicie się polaryzacją.
- To Donald Tusk każe aresztować i męczyć w areszcie naszych posłów. Donald Tusk nazywa nas agentami Rosji, Kremla i Putina. Kto zaostrza ten spór? Bądźmy poważni.
Gdyby nie było wątpliwości co do finansowania waszej kampanii, nie byłoby tej dyskusji.
- Problemem jest to, że Donald Tusk i jego rząd metodami putinowskimi chce zniszczyć opozycję i doprowadzić ją do nieistnienia. Niedoczekanie jego. My przetrwamy, bo jesteśmy PiS-em i zawsze sobie poradzimy.
Jeżeli nie było nieprawidłowości to, dlaczego pan Marcin Romanowski nie stawi czoła wymiarowi sprawiedliwości?
- Mógłbym się mądrzyć, pouczać, cytować różne przepisy, ale kolega Marcin Romanowski ma nade mną przewagę. On już siedział w bodnarowskim areszcie wydobywczym, ja jeszcze póki co nie, więc nie będę udawał w tej sprawie mądrzejszego.
To nadal nie usprawiedliwia chowania się przed wymiarem sprawiedliwości.
- A to w porządku, że sąd z naruszeniem prawa, źle oceniając stan faktyczny, decyduje o zatrzymaniu i aresztowaniu tymczasowym posła opozycji? To są prześladowania polityczne. To udział wymiaru sprawiedliwości w antydemokratycznych represjach politycznych.
Nie ma pan problemu z tym, że Marcin Romanowski schronił się w proputinowskim kraju?
- Ja osobiście często nie zgadzałem się z opiniami i działaniami rządu węgierskiego, jeśli chodzi o agresję Rosji przeciw Ukrainie, ale z uzasadnieniem decyzji azylowej w sprawie kolegi posła Romanowskiego zgadzam się w stu procentach.
I nie przeszkadza panu to, że były wiceminister sprawiedliwości ucieka przed wymiarem sprawiedliwości?
- Wiem, że rzekomo jest członkiem zorganizowanej grupy przestępczej. Sam zarzut jest absurdalny i ma służyć tylko uzasadnieniu wniosku o tymczasowe aresztowanie. Jest już rok na wolności, gdyby miał w tej sprawie mataczyć, to jakiż byłby z niego członek zorganizowanej grupy przestępczej, gdyby tego nie zrobił?
Rządzący mówią, że rozliczenia to priorytet, a Marcina Romanowskiego prędzej czy później spotkają konsekwencje. Nie pogarsza tylko swojej sytuacji?
- Rozumiem, że teraz rząd wyśle na Węgry karny korpus ekspedycyjny pod dowództwem płk. Mazguły. To, że Donaldowi Tuskowi i Adamowi Bodnarowi tak bardzo zależy na tym, żeby poseł opozycji spędził samotną Wigilię pod celą, jak internowani w 1981 roku, to jest oczywiste i wymowne. Wiele mówi o tych ludziach.
Minister Dariusz Wieczorek swoją dymisją popsuł wam polityczny plan? Mieliście już gotowy wniosek o wotum nieufności.
- To było oczywiste. Złożyliśmy wniosek o wotum, partie koalicyjne uchyliły się przed uderzeniem. To najgorszy minister najgorszego rządu. Teraz z uśmiechem obserwujemy starcie PSL i minister rolnictwa kontra wiceminister Michał Kołodziejczak. Nie jestem hazardzistą i nie obstawiam, kto wygra.
Czekają nas zmiany w ministerstwie rolnictwa po ostrych słowach wiceministra Kołodziejczaka?
- Myślę, że minister Kołodziejczak jest świadomie podłożoną tykającą bombą zegarową w resorcie rolnictwa. Ona tyka raz ciszej raz głośniej. Wcześniej też były wypowiedzi podważające politykę ministra Siekierskiego.
Kto ma detonator?
- Donald Tusk i myślę, że jeszcze nie uznał, że nadszedł czas na ostateczną detonację tej bomby.
A powinien uznać?
- Jakbym miał doradzać Donaldowi Tuskowi, to miałbym dla niego jedną radę - jak najszybsza dymisja i emerytura w jakimś ciepłym kraju. To najlepsza rada, jaką ktokolwiek mógłby dać Donaldowi Tuskowi.
Mocne słowa.
- Cóż. To Donald Tusk jest apostołem rozliczeń. Ale o ile Tusk średnio potrafi grać w rozliczenia, to my się cały czas uczymy na jego błędach.
Czyli planujecie zemstę, jeśli wrócicie do władzy?
- Nie wiem czy zemstę. Powiem wprost - każdy, kto łamał prawo w trakcie tych rządów bezprawia i represji, poniesie tego konsekwencje.
Zna pan dobrze pana prezydenta. Widzi pan go w MKOl-u?
- Pan prezydent czuje sprawy sportu, zna je i całe lata wspierał polski sport na forum międzynarodowym. Kibicuję temu przedsięwzięciu, ale też wiem, że w międzynarodowym sporcie aktywne są kremlowskie trolle. To będzie trudna walka. Pan prezydent prowadził politykę radykalnego sprzeciwu wobec rosyjskiego imperializmu i to się na sprawie MKOl-u może odbić.
Rządzący mówią, że jazda na nartach nie wystarczy by być członkiem MKOI-u.
- To mówią ci, którzy obserwując, jak pan prezydent jeździ na nartach na poziomie zbliżonym do wyczynowego, czują zazdrość i wewnętrzne kompleksy. Można mu wytykać, że świetnie jeździ na nartach, ale przecież nie na tym polegało wspieranie polskiego sportu na arenie międzynarodowej przez dwie kadencje prezydenta Andrzeja Dudy.
Rozmawiała Marta Kurzyńska
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!