Do temat aborcji podczas ceremonii podpisywania umowy koalicyjnej nawiązał Robert Biedroń. Współprzewodniczący Nowej Lewicy ujawnił, że negocjacje nie były łatwe, a partia nie może rezygnować ze swojej wrażliwości. - Jednym z pierwszy projektów ustaw, które stworzymy będzie ustawa dot. przerywania ciąży - zapowiedział europoseł. Kilkadziesiąt minut później okazało się, że nowa koalicja w punkcie szóstym dotyczącym kobiet zapisała jedynie unieważnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. "Kobiety mają prawo decydowania o sobie" - dodano. Jednocześnie formowana przez opozycję nowa większość zadeklarowała reformę Kodeksu karnego, dzięki której mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną będzie ścigana z urzędu. Jeszcze przed wydarzeniami w Senacie partia Razem ogłosiła, że przyjęła specjalną uchwałę. Formacja współzarządzana przez Adriana Zandberga oraz Magdalenę Biejat zamierza wspierać powstanie rządu Donalda Tuska, jednak nie zamierza do niego wchodzić. Tusk zmienia zdanie ws. aborcji. Złożył obietnicę - Nie zdecydowaliśmy się obejmować żadnego ministerstwa ze względu na to, że nie udało się niestety uzyskać gwarancji w negocjacjach programowych, co było dla nas kluczowe - przekazała Interii Dorota Olko dodając, że chodzi o "gwarancję realizacji i finansowania postulatów", które były dla nich najważniejsze. W rozmowie z reporterami Adrian Zanberg wskazał, że jedynym z czterech postulatów, z których Razem nie chciało zrezygnować było "przyjęcie ustawy Magdaleny Biejat o dekryminalizacji przerywania ciąży". Propozycja zakładała zliberalizowanie obecnie zaostrzonych przez wyrok TK przepisów i dopuszczenie aborcji do 12. tygodnia ciąży. Poglądy na kompromis zmodyfikował Donald Tusk, który jeszcze w 2013 roku na Kongresie Kobiet zadeklarował się jako "przeciwnik jego zrywania". Po dekadzie - już w trakcie kampanii wyborczej - zapewniał, że decyzję w tej sprawie ma podejmować kobiet, a prawnie powinna istnieć możliwość na przerywanie ciąży do 12. tygodnia. Lider PO zapewnił, że temat wróci natychmiast po wygranych wyborach. Czytaj też: Opozycyjny spór o aborcję. Rafał Trzaskowski: "Mówiłem, by głosować na KO" Trzecia Droga chce referendum dot. liberalizacji aborcji Odmienne stanowisko prezentowali politycy z Trzeciej Drogi. Wielokrotnie podkreślali w swoich wystąpieniach publicznych, że należy powrócić do kompromisu aborcyjnego, jednak o możliwości liberalizacji ustawy aborcyjnej powinni wypowiedzieć się obywatele w referendum. - Kładzenie teraz ustawy o liberalizacji prawa do aborcji skończy się tym, że prezydent Duda wyśle ją do prezes TK Julii Przyłębskiej i ona tam ugrzęźnie na parę lat - tłumaczył niedawno w Sejmie Szymon Hołownia. Jasne zdanie w tej sprawie miał także Władysław Kosiniak Kamysz. - Żadne sprawy światopoglądowe nigdy nie mogą być przedmiotem umowy koalicyjnej (...). Na jakiekolwiek wpisywanie w umowy koalicyjne spraw światopoglądowych się nie zgodzę - mówił wielokrotnie prezes PSL. Czarne protesty po decyzji TK 22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Wyrok TK wywołał powszechne oburzenie. Na ulice polskich miast, miasteczek i wsi wyszły tłumy protestujących kobiet z czarnymi parasolkami w dłoniach. Trzy miesiące później - 27 stycznia nowe prawo stało się faktem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!