Przed wydarzeniami w Senacie - w nocy z czwartku na piątek - partia Razem ogłosiła, że przyjęła specjalną uchwałę. Formacja współzarządzana przez Adriana Zandberga oraz Magdalenę Biejat zdecydowała o wspieraniu powstania rządu Donalda Tuska, jednak nie zamierza do niego wchodzić. W rozmowie z reporterami Adrian Zanberg wskazał, że jedynym z trzech postulatów, z których Razem nie chciało zrezygnować było "przyjęcie ustawy Magdaleny Biejat o dekryminalizacji przerywania ciąży". Propozycja zakładała zliberalizowanie obecnie zaostrzonych przez wyrok TK przepisów i dopuszczenie aborcji do 12. tygodnia ciąży. Dorota Olko: Byliśmy świadomi, że będą liczne kompromisy Dorota Olko, członkini zarządu krajowego partii Razem, doprecyzowała powody przyjęcia uchwały, zgodnie z którą jej partia nie wejdzie do rządu. - Nasza rada krajowa wczoraj (w czwartek - red.) późnym wieczorem przegłosowała takie rozwiązanie, że poprzemy ten rząd w przekonaniu, że te sprawy, które nas łączą, czyli naprawa praworządności, odzyskanie środków z KPO, ten rząd załatwi i musi to zrobić w pierwszym możliwym terminie - usłyszeliśmy. Olko przekazała, że w pierwszym możliwym terminie "zagłosują za wotum zaufania dla tego rządu". - Nie zdecydowaliśmy się obejmować żadnego ministerstwa ze względu na to, że nie udało się niestety uzyskać gwarancji w negocjacjach programowych, co było dla nas kluczowe - przekazała Interii, dodając, że chodzi o "gwarancję realizacji i finansowania postulatów", które były dla nich najważniejsze. - Byliśmy w pełni świadomi od początku, że będą liczne kompromisy, bo jesteśmy różnymi partiami i wygląda arytmetyka sejmowa. Dla nas najważniejsze były takie sprawy, jak chociażby zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 8 proc. PKB, czy zagwarantowanie finansowania naszego programu mieszkaniowego - mówiła Dorota Olko. Jak podkreśliła w rozmowie z Interią, politycy partii Razem uznali, że nie byłoby odpowiedzialne w takim momencie branie na siebie resortów, które odpowiadają za spełnianie kluczowych dla nich postulatów". Olko poinformowała także, iż "zostają w klubie Lewicy". - Dobrze oceniamy współpracę z Nową Lewicą przez ostatnie lata i wierzymy, że będziemy się wzajemnie uzupełniać (...) Będziemy zabiegać o większość dla naszych projektów programowych, takich jak liberalizacja ustawy aborcyjnej, która niestety - ani legalna aborcja do 12. tygodnia, ani ustawa ratunkowa - się w tej umowie (koalicyjnej - red.) nie znalazły - dodała. Zobacz: Giełda nazwisk w ministerstwie rolnictwa. Kołodziejczak nie odpuści? "Bardzo żałuje tej decyzji partii Razem. Więcej Lewicy w rządzie oznaczałoby większy wpływ na kierunek jego polityki. Brak uczestnictwa Razem w rządzeniu wprowadzi też do klubu ciągły podział na lewicę rządząca i lewicę krytykującą" - przekazał w serwisie X Maciej Gdula z Lewicy. Jak dodał, "ciężko będzie w tym układzie o spójny przekaz". Kwestia aborcji. Biedroń: Powstanie projekt w tej sprawie Do kwestii aborcji podczas ceremonii podpisywania umowy koalicyjnej nawiązał Robert Biedroń. Współprzewodniczący Nowej Lewicy ujawnił, że negocjacje nie były łatwe, a partia nie może rezygnować ze swojej wrażliwości. - Jednym z pierwszy projektów ustaw, które stworzymy, będzie ustawa dot. przerywania ciąży - zapowiedział europoseł. Kilkadziesiąt minut później okazało się, że nowa koalicja w punkcie szóstym dotyczącym kobiet zapisała jedynie unieważnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. "Kobiety mają prawo decydowania o sobie" - dodano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!