Krzysztof Gawkowski na pytanie, czy służby już potwierdziły, że depesza mówiąca o mobilizacji Polaków i wysłaniu wojsk do Ukrainy to był atak hakerski ze strony Rosji, a nie głupi wybryk, zabawa czy żart, odpowiedział: - Pierwsze informacje z naszych systemów potwierdzają, że był to zaplanowany atak. Działa już obecnie cyberzespół, który koordynuje pracę wokół tego zdarzenia. Musimy sprawdzić wszystkie szczegóły i namierzyć miejsce i sposób, jak udało się dotrzeć do systemów wewnętrznych PAP. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" dodał, że sprawę włamania koordynuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i że w sprawdzeniu tego, co się zdarzyło, pomaga NASK. PAP. Krzysztof Gawkowski ostrzega Gazeta zauważyła, że atak hakerski na PAP był uderzeniem w miejsce kluczowe, wpuszczono depeszę absolutnie niebezpieczną dla naszego spokoju społecznego. Na pytanie "GW", czy atak na PAP był najpoważniejszym incydentem w najnowszej historii Polski, minister odpowiedział: - Z punktu widzenia dziennikarza zdecydowanie tak. Z PAP korzystają wszyscy. Muszę jednak przyznać, że polskim służbom przez ostatnie tygodnie udało się udaremnić wiele innych ataków na infrastrukturę krytyczną. One też miałyby znaczenie dla obywateli, byłyby przez nich odczuwalne. Jak podkreślił Gawkowski, widać duże nasilenie ataków. - Mamy informację, że próby przełamania zabezpieczeń w polskiej infrastrukturze krytycznej oraz w obszarze dezinformacji będą aż do wyborów do europarlamentu. Tydzień temu doszło do pierwszych zatrzymań związanych z atakami i próbami takowych. Dla nas w tej chwili to już codzienność, coś, co się może zdarzyć wszędzie i wszystkim - powiedział. - Widzimy czasem stuprocentowe przyrosty ich nasilenia z dnia na dzień. Nazywajmy rzecz po imieniu - jesteśmy na cybernetycznej zimnej wojnie z Rosją - dodał Krzysztof Gawkowski. Cyberatak na PAP. Nieprawdziwa depesza o mobilizacji w Polsce W piątek około godz. 14 w serwisie Polskiej Agencji Prasowej pojawiła się depesza: "Premier RP Donald Tusk: 1 lipca 2024 r. zacznie się w Polsce częściowa mobilizacja". Język użyty w tekście odbiegał jednak od standardowego, jaki stosowany jest w informacjach - widoczne były kalki z języka rosyjskiego. Po kilku minutach PAP wycofała depeszę i wydała komunikat: "Uwaga redakcje! Wycofujemy z serwisu depeszę pod powyższym tytułem. Nie jest prawdziwa. Przepraszamy". Sytuacja miała jednak miejsce ponownie - opublikowano fałszywy komunikat, który po chwili został usunięty. Jeszcze tego samego dnia zastępczyni redaktora naczelnego PAP Justyna Wojteczek na antenie Polsat News przekazała, że zidentyfikowano źródło. - Ta sprawa jest wyjaśniana nie tylko przez PAP, ale wraz z odpowiednimi służbami - podkreśliła. Wojteczek zapewniła również, że depesza nie została przygotowana przez żadnego z pracowników agencji. W sobotę Krzysztof Gawkowski wyjaśnił, że "do ataku doszło przy użyciu złośliwego oprogramowania (ang. malware), które było wynikiem infiltracji kont jednego z pracowników PAP". - Oprogramowanie miało za zadanie doprowadzić do przejęcia haseł, a później wprowadzenia nieprawdziwej informacji - dodał. Do cyberataku na PAP w piątek odnieśli się politycy, m.in. premier Donald Tusk i prezes PiS Jarosław Kaczyński. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!