Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kaufland kontra związkowcy. Szefowa resortu pracy: Tu nie ma dyskusji

Związkowiec Eryk Kościk uważa, że Kaufland wyrzucił go za ujawnienie niewygodnych faktów o sieci, a teraz zwleka z przywróceniem go do pracy, mimo decyzji sądu. Kaufland odpowiada, że nie zwalnia za krytykę i "z dużym szacunkiem podchodzi do działalności związkowej". W sprawę włączyła się minister pracy. - Decyzję sądu o zabezpieczeniu należy po prostu wykonać - wskazuje w rozmowie z Interią Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Od lewej: szefowa resortu rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz Eryk Kościk
Od lewej: szefowa resortu rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz Eryk Kościk/archiwum prywatne; Andrzej Zbraniecki,Wojciech Olkusnik /East News

Eryk Kościk urodził się w 1991 roku. Żeby zdobyć lepszą pracę, wyjechał z Lubelszczyzny i wynajął mieszkanie w stolicy. Zatrudnienie udało mu się znaleźć w jednym z bemowskich marketów. Kiedy jednak zaangażował się w działalność związkową i zaczął mówić głośno o tym, co nie podoba mu się w spółce, rozwiązano z nim umowę o pracę bez wypowiedzenia. Niezależnie od przysługującej mu ochrony związkowej.

- Celem zwolnienia jest ukarać kogoś, kto prowadzi działalność związkową. Kaufland nie stawia zarzutów dotyczących sprawności wykonywania pracy na stanowisku, uczciwości w stosunku do klientów, punktualności czy rzetelności - uważa mec. Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik związkowca. - Wszystko, co wskazano w zwolnieniach, łączy się z wykonywaniem funkcji społecznych - twierdzi. Ale po kolei.  

Związkowcy: Kaufland nas zastrasza

Pracodawca zarzuca Kościkowi m.in., że we własnych mediach społecznościowych udostępniał materiały "rażąco naruszające dobra osobiste pracodawcy i jego przedstawicieli". Przede wszystkim te, które uprzednio publikował jego związek zawodowy. "Powtarzające się, takie same lub zbliżone do siebie ciężkie naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych" - czytamy w uzasadnieniu zwolnienia, które widziała Interia.

W uzasadnieniu rozwiązania umowy o pracę wskazano, że Eryk Kościk pisał m.in. o przeciążeniu pracą, presji, "wyciskaniu" i niedoborze pracowników czy niskich pensjach. Co więcej, jako jeden z pracowników należących do OPZZ, wystąpił w reportażu opublikowanym w serwisie YouTube przez "Magazyn Gromady".  

- Kaufland od lat praktykuje zastraszanie. Pochodzę z małego miasteczka, które nie ma rozwiniętego rynku pracy, więc każdy obawia się spełnienia pogróżek pracodawcy: jeżeli przystąpisz do związku, zwolnimy cię - przekazał widzom Kościk, podkreślając, że ludzie boją się o własny dochód. To nie jest jedyny głos, który ciąży pracodawcy.

Agnieszka Kozakiewicz, członkini OPZZ z kilkunastoletnim doświadczeniem w Kauflandzie: - Władze Kauflanda bardzo źle reagują na związki zawodowe. Niejednokrotnie, podczas akcji czy strajków, jesteśmy wręcz zastraszani - mówiła. - Byliśmy zastraszeni, że podczas strajku zostaniemy pozbawieni wynagrodzenia, że zostaną wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne, że zostaniemy pozbawieni premii - stwierdziła.

Warto odnotować: spółka przegrywała już w sądzie ze związkowcami, których zwalniała dyscyplinarnie. Choćby z Jolantą Żołnierczyk z Żywca, która - jak podawała na swoich stronach Nowa Lewica - "ujawniła dyskryminację płacową zatrudnionych w marketach matek". Po dwóch latach walki na sali sądowej, nieprawomocnym wyrokiem, przywrócono ją do pracy. Jak dowiedziała się Interia, kiedy Kaufland uzyska uzasadnienie w tej sprawie, "będzie podejmować dalsze decyzje".

Kaufland: Nie wyrzucamy za krytykę

"Strajk surowo wzbroniony. Reportaż o sporze zbiorowym w Kauflandzie" został wyemitowany 13 września. Kościka wyrzucono z pracy niecałe trzy tygodnie później. Ponieważ w uzasadnieniu można czytać przede wszystkim o krytyce spółki przez stronę związkową, zwróciliśmy się bezpośrednio do firmy, żeby rozwiać ewentualne wątpliwości.

Zapytaliśmy m.in., jak Kaufland ocenia wystąpienie Eryka Kościka w materiale zaprezentowanym na YouTube, jak publiczna aktywność związkowców wpływa na decyzje kadrowe i czy pracownicy powinni się liczyć z możliwością zwolnienia ze względu na krytykę spółki.

"Z dużym szacunkiem podchodzimy do działalności związkowej i w pełni respektujemy prawo pracowników do zrzeszania się" - pisze Interii biuro prasowe Kauflandu. "Jednocześnie chcielibyśmy zaznaczyć, że zaangażowanie w działalność związkową nie wpływało, nie wpływa i nigdy nie będzie wpływać na relacje między firmą i pracownikiem, a każdemu zatrudnionemu zapewniamy pełną dobrowolność przynależności do wybranej organizacji związkowej" - czytamy.

Według służb prasowych spółki działania w ramach potencjalnych sporów zbiorowych czy krytyka polityki firmy są "naturalnym elementem relacji pracowniczych, o ile odbywają się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa".

"Spółka nie podejmuje działań kadrowych w odpowiedzi na samą krytykę, lecz koncentruje się na rozwiązaniu zgłaszanych problemów w drodze konstruktywnego dialogu. Naszym celem jest tworzenie środowiska pracy, w którym różnice zdań prowadzą do poprawy procesów, a nie eskalacji napięć" - zarzeka się Kaufland.

Co z zabezpieczeniem w sprawie Eryka Kościka, które wydał sąd z Żoliborza? Jak kilka dni temu przyznała nam spółka, zostanie wykonane zaraz po doręczeniu dokumentów przez wymiar sprawiedliwości. Chociaż postanowienie żoliborskiego sądu z VII Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uprawniało do jego egzekucji od 15 listopada, związkowiec czekał na jakikolwiek ruch Kauflandu do 30 grudnia. W poniedziałek spółka zaproponowała mu podpisanie zupełnie nowej umowy o pracę.

Kaufland kontra związkowcy. Nie wiedzieli czy nie chcieli wiedzieć?

Pełnomocnik Eryka Kościka uważa, że Kaufland mija się z prawdą, informując o uzyskaniu postanowienia sądu dopiero w grudniu.

- Uzyskali je od nas w listopadzie. To jasne, że kiedy ktoś dowiaduje się o decyzji sądu w swojej sprawie, aktywnie stara się ustalić treść rozstrzygnięcia - argumentuje mec. Ilnicki. - Posłużę się prostym przykładem: jeśli ktoś przegrywa z jakiegoś powodu 5 tys. zł w sądzie, zna sygnaturę sprawy i ma dostęp do systemu sądowego, jest doskonale poinformowany - uważa.

Jak wskazuje adwokat, dotychczas spółka robiła wszystko, żeby dowiedzieć się czegokolwiek o sprawie związkowca zwolnionego dyscyplinarnie.

- Zanim wydano decyzję o zabezpieczeniu, spółka stawiła się w sądowej czytelni, żeby zapoznać się z pozwem i przeciwdziałać wydaniu zabezpieczenia - podnosi nasz rozmówca. - Składała pisma, chociaż oficjalnie nic nie wiedziała o sprawie. Tylko po to, by postanowienie nie zapadło. A kiedy dostali kopię postanowienia od nas, stwierdzili, że nie mają żadnej wiedzy, więc nie mogą go wykonać - dodaje.

Co dalej?

We wtorek Kaufland próbował przedłożyć do podpisania Erykowi Kościkowi kolejną umowę o pracę, na zmienionych warunkach. Miała być na czas określony, do zakończenia procesu sądowego. - I to w sytuacji, kiedy sąd nakazał dalsze zatrudnianie na poprzednich warunkach. Podsumowując, Eryk Kościk nie został dopuszczony do pracy - poinformował Interię pełnomocnik związkowca.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Nie ma tu dyskusji

Spór związkowców z władzami Kauflanda jest na tyle głośny, że interesują się nim politycy Nowej Lewicy. Przypadkiem Jolanty Żołnierczyk, a teraz również Eryka Kościka - jeszcze od czasów, gdy nie piastowała rządowego stanowiska - interesuje się sama ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Jak przekazała Interii, obie sprawy są "bardzo podobne".

- To jasne, że w przestrzeni dialogu i układania relacji pomiędzy pracodawcami a pracownikami dochodzi czasami do sporów, zarówno zbiorowych jak i indywidualnych. Zasady ich rozwiązywania są regulowane przepisami - powiedziała Interii Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Jest również jasne, że w pewnych sytuacjach o rozstrzygnięciu konfliktu i spraw z nim związanych decydują niezawisłe sądy pracy - dodała.

W opinii jednej z najważniejszych działaczek Nowej Lewicy za taką decyzję należy uznać postanowienie o wydaniu zabezpieczenia na czas trwania procesu o przywrócenie do pracy. - Podobne postanowienia wymiaru sprawiedliwości winny być wiążące dla każdej ze stron. I nie ma tu żadnej dyskusji, decyzję sądu o zabezpieczeniu należy po prostu wykonać - tłumaczy ministra. - Kiedy próbuje się jej nie wykonywać, opóźniać, musi to budzić poważne wątpliwości - podnosi.

Według ministry pracy decyzja sądu o zabezpieczeniu nie jest niczym przypadkowym. Bo ustawodawca świadomie zdecydował się na wprowadzenie tego instrumentu prawnego, zaś sądy chętnie z niego korzystają.

- Niewykonywanie decyzji przez pracodawcę ma bardzo konkretne skutki społeczne. Po pierwsze, dla osoby, która ma być przywrócona do pracy w ramach zabezpieczenia. Chodzi przecież o jej życie, o byt materialny jej i jej rodzin - mówi Interii Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - To także sygnał wysyłany do wszystkich pracowników: czy pracodawca, w sytuacji konfliktowej, będzie przestrzegał prawa, które ich zabezpiecza, czy będzie próbował je relatywizować - powiedziała.

Jak zaznaczyła szefowa resortu pracy i rodziny, sytuacja, jaką obserwujemy, jest dla niej kolejną przesłanką, by "wzmacniać instytucje, które stoją na straży przestrzegania prawa pracy". - Także wtedy, kiedy ono działa w warunkach konfliktu - spuentowała.

Jakub Szczepański 

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Dziemianowicz-Bąk w ''Graffiti'' o rosnących cenach: Też chciałabym, żeby masło było tańsze/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także