Nowe informacje ws. postrzelenia żołnierzy. Jest ekspertyza broni
Umorzono dochodzenie w sprawie nieszczęśliwego wypadku i postrzelenia dwóch żołnierzy przy granicy z Białorusią - poinformował we wtorek dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. Jak podaje prokuratura, biegły wykonał ekspertyzę broni, z której padły strzały. Z opinii eksperta wynika, że była ona niesprawna technicznie.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło pod koniec sierpnia w trakcie zmiany posterunku w pobliżu Nowej Łuki (Podlaskie). Żołnierze przezbywają tam w ramach operacji Bezpieczne Podlasie prowadzonej w związku z presją migracyjną i działaniami hybrydowymi na granicy polsko-białoruskiej.
Przy rozładowywaniu broni padły niekontrolowane strzały. Jeden żołnierz miał obrażenia uda, drugi palców u ręki. Obaj trafili do szpitala, ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
Okoliczności wypadku wyjaśniała Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ (formalnie podlegającego Prokuraturze Okręgowej w Warszawie).
Granica polsko-białoruska. "Żaden z żołnierzy nie nacisnął na spust"
Przyjęty od początku kierunek tego postępowania to nieostrożne obchodzenie się z bronią (art. 354 par. 1 kk). Żołnierz, który nieostrożnie obchodzi się z bronią wojskową albo jej nieostrożnie używa i przez to nieumyślnie powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia innej osoby, podlega karze aresztu wojskowego albo do trzech lat więzienia.
Z ustaleń dochodzenia w tej sprawie wynika, że do wypadku doszło w kontenerze socjalnym na posterunku granicznym. Dwaj żołnierze przygotowywali się do zdania służby i zejścia z posterunku. Jeden z nich zamierzał rozładować broń służbową - pistolet maszynowy glauberyt.
Doszło jednak do zacięcia mechanizmu. Drugi z żołnierzy, bardziej doświadczony, podszedł do kolegi, by pomóc rozwiązać problem. Podczas przejmowania broni z rąk do rąk padły niekontrolowane strzały. Żołnierz, który chciał pomóc, miał ranne dwa palce, drugi doznał postrzału w udo. Z zeznań pierwszego z nich (drugi mówił, że nic nie pamięta) wynika, że żaden z nich nie nacisnął na spust.
Postrzelenie żołnierzy. Ekspertyza broni rzuca nowe światło na sprawę
W sprawie powołany został biegły, który przygotował ekspertyzę tej sztuki broni. Jak wynika z informacji uzyskanych we wtorek w prokuraturze, ekspert ocenił, że broń była niesprawna technicznie. Niesprawność wynikała nie z zawinionego działania żołnierza, lecz z normalnego użytkowania.
W tej sytuacji postępowanie zostało umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego. Śledczy doszli do wniosku, że w tej sprawie nie można żołnierzowi przypisać nawet nieumyślnego działania, wskutek którego doszło do wypadku.
Postanowienie o umorzeniu tego dochodzenia nie jest prawomocne. Z jego uzasadnienia wynika, że do rozładowywania broni doszło w kontenerze, a nie w miejscu do tego specjalnie przeznaczonym. Może to być ewentualnie rozpatrywane jako podstawa do postępowania dyscyplinarnego wobec żołnierza.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!