Niemiecki dziennik reaguje na nagranie Tuska. "Niespodziewany atak"

Oprac.: Sebastian Przybył
Kampania wyborcza w Polsce przybiera zaskakujący obrót po nagraniu o migrantach opublikowanym przez Donalda Tuska - ocenia niemiecki dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Warszawski korespondent gazety pisał o "niespodziewanym ataku", jaki po opublikowaniu materiału spotkał lidera największej partii opozycyjnej ze strony innych formacji i organizacji pozarządowych. Jak podkreślił "FAZ", Tuskowi zarzucono populizm.

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ") pisze o nagraniu Donalda Tuska, w którym lider największej partii opozycyjnej ostrzega przed migrantami.
Niemieckie media o nagraniu Donalda Tuska. "Niespodziewany atak"
Chodzi o opublikowane 2 lipca przez Tuska na Twitterze nagranie, w którym mówi, że "Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami".
- Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji. I właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak - cytuję: Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, (Zjednoczone - red.) Emiraty Arabskie, Nigeria, czy Islamska Republika Pakistanu. Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tys. obywateli, 50 razy więcej niż w 2015 roku - mówił Tusk.
Lider PO zapytał również: - Dlaczego Kaczyński równocześnie szczuje na obcych i na imigrantów, a równocześnie chce wpuścić setki tysięcy?
"FAZ": Kampania wyborcza w Polsce przybiera zaskakujący obrót
Jak informuje "FAZ", kilka tygodni temu Platforma Obywatelska odkryła, że Grupa Orlen - "flagowy okręt we flocie dużych firm bliskich państwu" - sprowadza do kraju gastarbeiterów. Pod Płockiem w kontenerach ma zamieszkać sześć tysięcy osób, aby zbudować rafinerię.
Teraz Tusk, którego partia faktycznie opowiada się za liberalną polityką migracyjną, wykorzystuje rekrutację gastarbeiterów jako broń przeciwko rządowi, oskarżając go o "niekontrolowane" sprowadzanie do kraju zbyt dużej liczby obcokrajowców.
I nie chodzi tylko - jak pisze niemiecki dziennik - o przyszłych pracowników Orlenu. Według statystyk w 2022 roku (pomijając Ukraińców i Białorusinów - red.) najwięcej pozwoleń na pracę otrzymali: Hindusi, Uzbecy, Turcy i Filipińczycy, a w rejestracji do ubezpieczenia zdrowotnego prowadzą Gruzini. Gwałtowny wzrost tych liczb "wielu zaskoczył" - czytamy
Jak pisze warszawski korespondent "FAZ" Gerhard Gnauck, porównanie przez Tuska z rokiem 2015 to pewne "uproszczenie", bo w tym roku jesienią PiS wygrał wybory.
Dziennikarz stwierdza, że Polska prowadzi "na krótko przed jesiennymi wyborami bezprecedensową debatę na temat migracji - ale także na temat tego, jak daleko liberalne siły mogą się posunąć w swojej kampanii". Według dziennika nagranie Tuska sprawiło, że "kampania wyborcza przybiera zaskakujący obrót". Wielu polityków i organizacji pozarządowych skrytykowało nagranie, zarzucając Tuskowi populizm.
Rząd PiS wycofał się z rozporządzenia o imigrantach
Warszawski korespondent informuje również, że największe partie opozycyjne zbojkotowały szczyt migracyjny, na jaki zaprosił w tym tygodniu premier Mateusz Morawiecki, chcąc zaproponować partiom szczegółowy "pakt o bezpiecznych granicach UE".
"FAZ" zaznacza, że rząd PiS wycofał się już z planowanego rozporządzenia w sprawie szybszego wydawania wiz przez firmy zewnętrzne, które miało wejść w życie w około 20 krajach Azji i Afryki.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił, że póki będzie rządzić PiS, "nie będzie nielegalnej bądź narzucanej z zewnątrz migracji do Polski", a jego partia konsekwentnie sprzeciwia się "próbom forsowania niemieckiej agendy, by tych przybyszów, których nie chcą u siebie państwa Zachodu, wypchnąć do Polski".
Polska ma najniższą stopę bezrobocia w UE na poziomie 2,7 proc. i potrzebuje setek tysięcy nowych pracowników - podaje "FAZ".
Przymusowa relokacja uchodźców. Mateusz Morawiecki mówi o przymusie
Reforma migracyjna, którą 8 czerwca uzgodnili unijni ministrowie w Radzie UE, będzie negocjowana z Parlamentem Europejskim. Celem jest jej finalne zatwierdzenie przed końcem obecnej kadencji europarlamentu w 2024 roku.
Reforma jest oparta na "obowiązkowej solidarności", w której udział w relokacji może być zastąpiony ekwiwalentem pieniężnym. Ustalona opłata za nieprzyjęcie migranta z relokacyjnego rozdzielnika to 20 tysięcy euro.
Polska i Węgry sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu, ale na spotkaniu 8 czerwca zostały przegłosowane. Premier Morawiecki zaznacza, że planowane rozwiązanie to "przymus", a Bruksela nie docenia roli Polski w przyjęciu ponad miliona uchodźców z Ukrainy.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
Katarzyna Domagała-Pereira, Redakcja Polska Deutsche Welle