Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE, obradujący w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie procedury azylowej i migracyjnej. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji z Parlamentem Europejskim.Pakiet przeszedł większością głosów. Polska i Węgry były przeciwko, wstrzymały się Bułgaria, Malta, Litwa i Słowacja. Czym jest pakt migracyjny? Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. "system obowiązkowej solidarności", który zakłada, że ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość migrantów wjeżdża do Unii Europejskiej do państw unijnych mniej narażonych na przyjazdy. W innym wypadku przewidziano ekwiwalent finansowy 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki, który reprezentował Polskę na posiedzeniu Rady UE, w przerwie obrad w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że "system azylowy, który zmusza do przyjmowania migrantów, a w razie odmowy przewiduje wysokie kary, nie ma nic wspólnego z solidarnością". Szynkowski vel Sęk: To początek rozmów Interia zapytała ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka o dalsze działania rządu w tej sprawie. - Stanowisko rządu jest jednoznacznie krytyczne. Dlatego głosowaliśmy przeciw - mówi. Podkreśla jednak, że to dopiero początek rozmów o tym, jak ma wyglądać przyszła unijna polityka migracyjna. - Polska będzie przekonywać, że te pomysły są nie tylko groźne, ale także niewykonalne - podkreśla. Jego zdaniem do powrót do pomysłów, które skompromitowały się w 2015 roku, bo państwa nie były w stanie realizować i kontrolować relokacji. Wylicza też, że pomysły zawarte w pakcie migracyjnym są szkodliwe z trzech powodów. - Po pierwsze, naruszają suwerenność państw członkowskich do decydowania o sobie i o tym, kogo i na jakich warunkach chcą wpuszczać na swoje terytoria. Po drugie, traktują ludzi jak towar, dzieląc ich według kwot, doświadczenie zaś pokazało, że często nie zamierzają oni przebywać w kraju, do którego są skierowani. Po trzecie, wreszcie rok 2015 pokazał, że państwa nie mają technicznych możliwości egzekwowania tych przepisów - wskazuje minister ds. europejskich. Na koniec dodaje także, że Polska to kraj, który przyjął ogromną liczbę uchodźców z Ukrainy. - Stawianie nas pod ścianą zamiast wysłuchanie, co mamy do powiedzenia jako kraj, który poradził sobie z kryzysem migracyjnym, jest absurdem - uważa. Tzw. pakt migracyjny w ogniu krytyki Tzw. pakt migracyjny jest krytykowany przez kolejnych polskich polityków. Swoje krytyczne zdanie o nim wyraziła na Twitterze m.in. była premier Beata Szydło. Także premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że "Polska, tak długo, jak będzie rząd PiS, nie dopuści do tego, aby to przemytnicy ludzi dyktowali warunki Unii Europejskiej". - Opowiadamy się za uszczelnieniem granic - podkreślił premier, dodając, że Polska nie zgodzi się na przymus migracyjny ani na płacenie za nieprzyjmowanie migrantów.