Rewolucja w wyborach na horyzoncie. Czeka nas wysyp influencerów?

Kamila Baranowska

Kamila Baranowska

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Zły
angry
876
Udostępnij

Partyjni działacze, namawiający przechodniów do złożenia podpisu pod nazwiskiem kandydata na prezydenta, odejdą do lamusa? Wiele wskazuje na to, że tak, choć jeszcze nie w tegorocznych wyborach. Trwają prace nad nowym prawem, pozwalającym zbierać podpisy elektronicznie. Czy to dobry pomysł?

Krzysztof Stanowski (fot. Aleksiej Witwicki/Forum) zbiera podpisy pod swoją kandydaturą. Sejm pracuje nad możliwością zbierania podpisów elektronicznie. Projekt pilotuje Michał Gramatyka z Polski 2050 (fot. Tomasz Kubiak / ArtService / Forum)
Krzysztof Stanowski (fot. Aleksiej Witwicki/Forum) zbiera podpisy pod swoją kandydaturą. Sejm pracuje nad możliwością zbierania podpisów elektronicznie. Projekt pilotuje Michał Gramatyka z Polski 2050 (fot. Tomasz Kubiak / ArtService / Forum) FORUMAgencja FORUM

We wtorek o godzinie 16 zbiera się podkomisja do spraw nowelizacji prawa wyborczego, która ma dyskutować nad pomysłem umożliwienia elektronicznego zbierania podpisów w wyborach.

Sam pomysł nie jest nowy, bo projekt ustawy, autorstwa Polski 2050 trafił do Sejmu już w połowie ubiegłego roku, we wrześniu odbyło się jego pierwsze czytanie i został skierowany do prac w komisji. Zgodnie zdecydowali o tym posłowie: Trzeciej Drogi, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Konfederacji. Przeciw było jedynie Prawo i Sprawiedliwość.

Teraz jednak inicjatywa zyskała "drugie życie" w debacie publicznej za sprawą wpisu Krzysztofa Stanowskiego.

Stanowski, twórca Kanału Zero i jeden z kandydatów na prezydenta przyznał, że zbieranie podpisów pod kandydaturą nie idzie mu najlepiej. Stanowski zbiera podpisy głównie listownie poprzez stronę internetową.

"Proces zbierania podpisów trwa. Czego nie zbierzemy pocztą, to dozbieramy klasycznie" - napisał Stanowski, dodając, że "nie będzie sterczał na ulicy ani wysyłał nikogo innego w swoim imieniu" dopóki nie zrobi się cieplej.

Na ten wpis od razu zareagował wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka z Polski 2050, pomysłodawca ustawy, która leży w Sejmie, dotyczącej możliwości elektronicznego zbierania podpisów, wytykając, że obecny system nie przystaje do rzeczywistości.

"Masz moją deklarację, że nie odpuszczę tego tematu" - zapewnił Stanowskiego wiceminister Gramatyka.

Wybory prezydenckie i zbieranie podpisów pod kandydaturą

Dziś, aby móc zarejestrować kandydata na prezydenta trzeba złożyć do PKW minimum 100 tysięcy podpisów, zawierających dokładne dane wszystkich, którzy się pod kandydaturą podpisali, czyli imię, nazwisko, adres i numer pesel. Kandydaci zwykle dla bezpieczeństwa składają tych podpisów więcej, aby w razie zakwestionowania części z nich przez PKW, rejestracja kandydata nie stanęła pod znakiem zapytania.

Rafał Trzaskowski składający podpisy w PKWZbyszek Kaczmarek / ForumAgencja FORUM
Okazuje się, że wszystko można załatwić elektronicznie, od wniosku o świadczenie 800 plus po zakup biletu na pociąg, a jedyne, czego nie możemy zrobić, to podpisać się pod listą poparcia dla kandydata lub partii
Michał Gramatyka, wiceminister cyfryzacji, Polska 2050

Tymczasem projekt nowelizacji kodeksu wyborczego, który Polska 2050 złożyła w Sejmie w czerwcu 2024 roku, przewiduje możliwość elektronicznego zbierania podpisów za pośrednictwem internetu. Ułatwiłoby to rejestrację mniejszym komitetom i mniej znanym kandydatom, którzy nie mogą liczyć na wsparcie partyjnych struktur i działaczy. To główny, choć niejedyny argument zwolenników zmiany prawa.

Elektroniczne zbieranie podpisów w wyborach. Szansa dla mniejszych?

Michał Gramatyka,wiceminister cyfryzacji z Polski 2050 w rozmowie z Interią przypomina, że w Polsce mamy obecnie kilka form potwierdzania tożsamości np. podpis kwalifikowany, profil zaufany, potwierdzanie przez systemy bankowe.

- Korzystamy z tego na co dzień, okazuje się, że wszystko można załatwić elektronicznie, od wniosku o świadczenie 800 plus po zakup biletu na pociąg, a jedyne, czego nie możemy zrobić, to podpisać się pod listą poparcia dla kandydata lub partii - wylicza wiceminister.

- Walczę o to od połowy poprzedniej kadencji. PiS to zablokował, teraz sprawę udało się ruszyć, było pierwsze czytanie, ale potem zapadła cisza, od pół roku nic się nie dzieje - przyznaje.

Jego zdaniem wytłumaczenie jest jedno - dużym partiom niespecjalnie zależy, nawet jeśli deklarują inaczej, by istniała możliwość elektronicznego zbierania podpisów. To leży z kolei w interesie wszystkich mniejszych ugrupowań. - Dzięki temu rozwiązaniu na znaczeniu zyskują mniejsze partie, kandydaci niezależni, bezpartyjni. To nigdy nie będzie w interesie największych partii - uważa Gramatyka.

Elektroniczne podpisy. Diabeł tkwi w szczegółach

Mariusz Witczak, poseł Koalicji Obywatelskiej i szef sejmowej podkomisji do spraw nowelizacji prawa wyborczego zapewnia w rozmowie z Interią, że jest zwolennikiem zmian, choć ma nieco inny pomysł, jeśli chodzi o szczegółowe rozwiązania.

- Komisja spotyka się dzisiaj w celu dyskusji możliwych, konkretnych rozwiązań. To najtrudniejszy etap, bo sama legislacja przecież nie stanowi problemu. Chodzi o to, by znaleźć najbardziej optymalne i efektywne rozwiązanie - wyjaśnia Mariusz Witczak.
I tu pojawia się zgrzyt między koalicjantami.

Komisja spotyka się dzisiaj w celu dyskusji możliwych, konkretnych rozwiązań. To najtrudniejszy etap, bo sama legislacja przecież nie stanowi problemu. Chodzi o to, by znaleźć najbardziej optymalne i efektywne rozwiązanie
Mariusz Witczak, poseł Koalicji Obywatelskiej

Polska 2050 i wiceminister Gramatyka uważają, że system zbierania podpisów powinien być osobną platformą, podpięta pod system PKW.

Poseł Mariusz Witczak wolałby, aby wykorzystać do tego działające już i sprawdzone narzędzie, jakim jest mObywatel, co jego zdaniem byłoby prostsze i tańsze.

- Zwróciłem się w tej sprawie o opinię do resortu cyfryzacji, niedawno ją otrzymałem i możemy ruszać do dalszej pracy. Dzisiaj w posiedzeniu komisji wezmą udział przedstawiciele Krajowego Biura Wyborczego, Ministerstwa Cyfryzacji i Centralnego Rejestru Wyborczego. W tym trójkącie powstanie specjalny zespół roboczy, który zajmie się wypracowaniem konkretnych rozwiązań w ramach mObywatela, korzystając z projektu Polski 2050, którym dysponujemy - zdradza Interii Mariusz Witczak.

Czeka nas wysyp kandydatów z przypadku?

Nie wszyscy są jednak entuzjastami umożliwienia zbierania podpisów za pomocą internetu. PiS chciał odrzucenia projektu Polski 2050 już w pierwszym czytaniu.

Poseł PiS Łukasz Schreiber, z którym rozmawiamy wymienia całą listę wątpliwości, związanych z wprowadzeniem nowych rozwiązań.

Karol Nawrocki składający podpisy w PKWZbyszek Kaczmarek / ForumAgencja FORUM

Jego zdaniem obecna zmiana przepisów to wstęp do wprowadzenia możliwości głosowania internetowego, co od dawna postulują niektóre mniejsze partie, a czemu PiS się sprzeciwia.

- Widzę sporo zagrożeń, w tym takie, że ułatwiając zbieranie podpisów pod kandydaturą, zachęcamy wręcz do masowego zgłaszania kandydatur z przypadku, takich dla żartu. Jestem w stanie sobie wyobrazić influencerów czy jakichś patostreamerów, którzy dla żartu zrobią sobie zbiórkę podpisów. W efekcie będziemy mieć całą masą niepoważnych kandydatów - mówi poseł Łukasz Schreiber, argumentując, że obecnie fizyczne zebranie 100 tysięcy podpisów jest pewnym wentylem bezpieczeństwa, który odsiewa poważne kandydatury od niepoważnych.

Jestem w stanie sobie wyobrazić influencerów czy jakichś patostreamerów, którzy dla żartu zrobią sobie zbiórkę podpisów. W efekcie będziemy mieć całą masą niepoważnych kandydatów
Łukasz Schreiber, poseł PiS

Przypomina też, że w Rumunii, mniejszej od Polski, kandydaci muszą złożyć nawet 200 tysięcy podpisów, aby się zarejestrować w wyborach.

- U nas te 100 tysięcy nie jest liczbą zaporową, ale wystarczającą, by zniechęcić ludzi, którzy chcieliby z kandydowania uczynić jakiś happening - wyjaśnia.

- Nawet kandydaci, którzy dostają potem 1 czy 2 procent głosów są w stanie zebrać podpisy, ale muszą wyjść na ulice, skonfrontować się z ludźmi, pokazać, że traktują to poważnie. Moim zdaniem to jest wartość - dodaje.

Elektroniczne zbieranie podpisów. Zagrożenie czy szansa?

Zagrożeniem, jakie wymienia, jest także możliwość wpływania na wynik wyborów, poprzez umyślne rejestrowanie kandydatów lub komitetów o tych samych nazwiskach lub nazwach, co już istniejące, aby wprowadzać wyborców w błąd. - Na przykład w wyborach do Senatu, wystarczyłoby znaleźć kogoś o tym samym imieniu i nazwisku, co znany kandydat, by namieszać - mówi. Wspomina też o bezpieczeństwie takiego systemu i ryzyku wycieku danych.

- Uważam, że głosowanie w wyborach powinno się jednak wiązać z jakimś wysiłkiem także ze strony obywatela. Dlatego fizyczne złożenie podpisu na liście poparcia dla kandydata, czy później fizyczna obecność w lokalu wyborczym w dniu głosowania to jest minimum tego wysiłku, którego państwo od obywatela ma prawo wymagać - konkluduje Schreiber.

Przyznaje jednak, że choć PiS chciał odrzucenia projektu Polski 2050, to ostateczne stanowisko partii jeszcze się klaruje. Powód jest prosty. Partyjne doły namawiają kierownictwo, by nie walczyć z pomysłem, który mógłby usprawnić ich kampanijną pracę, jeśli chodzi o zbieranie podpisów.

"Elektroniczne zbieranie podpisów to większa aktywność obywateli"

Michał Gramatyka przypomina z kolei, że projekt Polski 2050 nie likwiduje możliwości tradycyjnego, pisemnego zbierania podpisów poparcia, ale jedynie uzupełnia je o możliwość zrobienia tego samego elektronicznie.

Zwraca też uwagę, że wbrew pozorom, bezpieczeństwo elektronicznego podpisu jest dużo większe niż składanego tradycyjnie.

- Jak wpisujemy swoje dane zbierającemu na ulicy, to nie do końca wiemy, co się potem z nimi dzieje, kto je zobaczy, kto skopiuje itd. W przypadku podpisu elektronicznego przez profil zaufany czy system bankowy cały proces jest bardzo dobrze zabezpieczony - przekonuje.

Zapewnia , że po wprowadzeniu nowych przepisów nie obawia się wysypu kandydatów, którzy zechcą kandydować dla żartu.

- Złożenie elektronicznego podpisu pod kandydaturą też wiąże się z pewnym wysiłkiem, to przecież nie jest jedno kliknięcie myszką - zauważa. - Chciałbym, aby platforma umożliwiająca zbieranie podpisów pod listami komitetów w wyborach jednocześnie służyła także do zbierania podpisów pod projektami obywatelskimi. Wszystko to będzie służyło większej aktywności obywateli i zaangażowaniu ich w decyzje czy to wyborcze, czy polityczne. To będzie z pożytkiem dla całego państwa - uważa wiceminister Gramatyka.

- Każdy system można zhakować. Zdarzało się przez lata fałszowanie podpisów w realu. Za każde sfałszowanie czy próby włamania się do systemu są kary. My musimy się liczyć z tym, że cyfryzacja będzie coraz bliżej obywatela. Trudno wyobrazić sobie sytuację, że przy wszechogarniającej cyfryzacji pozostaną takie elementy, które będą niezaopiekowane - powiedział Krzysztof Gawkowski.

Nowe przepisy nie obejmą tegorocznych wyborów prezydenckich, ale - jak mówią nam politycy koalicji rządzącej - niewykluczone, że mogą obowiązywać już w następnych wyborach parlamentarnych, które odbędą się w 2027 roku.

Kamila Baranowska

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Wiceszef MSWIA w "Graffiti" o sytuacji na wschodniej granicy: Białorusi zależy na eskalacji problemu
      Wiceszef MSWIA w "Graffiti" o sytuacji na wschodniej granicy: Białorusi zależy na eskalacji problemuPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na