Wyznaczyli deadline. Ważą się losy koalicji, która chce dobić PiS

Łukasz Rogojsz

Łukasz Rogojsz

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
4,4 tys.
Udostępnij

Sojusz Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy miał zapewnić zwycięstwo w wyborach samorządowych oraz ostateczne dobicie Zjednoczonej Prawicy, tymczasem na razie nie wiadomo, czy w ogóle powstanie. Brakuje ostatecznej decyzji KO o wspólnym starcie i potwierdzenia warunków współpracy. A czas ucieka. 3 lutego Nowa Lewica na posiedzeniu partyjnych władz podejmie decyzję o formule startu w wyborach. - Jeśli nie będzie konkretów do soboty, to zdecydujemy o samodzielnym starcie - mówi Interii współprzewodniczący formacji Robert Biedroń.

Sojusz Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej miał rozbić PiS w wyborach samorządowych. Ale pojawiły się komplikacje...
Sojusz Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej miał rozbić PiS w wyborach samorządowych. Ale pojawiły się komplikacje...Adam ChełstowskiAgencja FORUM

- Na razie donikąd to nie zmierza, ponieważ nie mamy odpowiedzi od Koalicji Obywatelskiej, a w szczególności od Platformy Obywatelskiej - rozkłada ręce posłanka Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska, kiedy pytamy ją o przyszłość sojuszu jej partii z KO. - Spodziewaliśmy się jej dzisiaj (w poniedziałek 29 stycznia - przyp. red.), bo tak obiecał Donald Tusk. W weekend miał otrzymać jakieś badania i chyba je otrzymał, ponieważ część z nich ujrzała nawet światło dzienne. Deadline'em jest dla nas sobota - mówi.

To właśnie wtedy, 3 lutego, odbędą się posiedzenia Zarządu Krajowego i Rady Krajowej Nowej Lewicy, podczas których zostanie podjęta, a następnie ogłoszona, decyzja co do formuły startu tej partii w wyborach samorządowych. - Jeśli nie będzie konkretów do soboty, to zdecydujemy o samodzielnym starcie. Jeśli będą, wystartujemy w koalicji z Koalicją Obywatelską - przyznaje w rozmowie z Interią Robert Biedroń, europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy.

O brak informacji zwrotnej i decyzji o wspólnej koalicji (bądź jej braku) zapytaliśmy też w kierownictwie Platformy Obywatelskiej. - Nie mam wiedzy, dlaczego nie było odpowiedzi dzisiaj. Dzień się zresztą jeszcze nie skończył - odpowiedział nam wieczorem 29 stycznia poseł Tomasz Siemoniak. - Liderzy Nowej Lewicy na pewno wiedzą, z kim się kontaktować w tej sprawie - dodał wiceprzewodniczący Platformy i koordynator ds. służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska.

Wykuwanie koalicji

Informacje o rozmowach obu ugrupowań na temat wspólnego startu w wyborach ujrzały światło dzienne w drugiej połowie stycznia. Dariusz Wieczorek, sekretarz generalny Nowej Lewicy oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego, przyznał wówczas, że do końca stycznia władze regionalne obu partii przedstawią swoje propozycje w tym zakresie.

Sojusz Nowej Lewicy i KO zakłada utworzenie koalicyjnego komitetu wyborczego na szczeblu ogólnokrajowym. - On miałby prawo do zgłaszania kandydatów, jeśli chodzi o sejmiki, powiaty i gminy (...) oraz kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów - tłumaczył w połowie stycznia minister Wieczorek.

Liderzy Nowej Lewicy na pewno wiedzą, z kim się kontaktować w tej sprawie
Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i koordynator ds. służb specjalnych

Z informacji Interii wynika jednak, że w sytuacjach, gdzie obie partie nie porozumieją się co do wspólnych kandydatów na wójta, burmistrza bądź prezydenta miasta, kandydat wystartuje z komitetu wyborczego wyborców, a nie komitetu koalicyjnego. Wstępne założenie i swego rodzaju plan minimum jest jednak taki, żeby w najważniejszych ośrodkach miejskich koalicja wskazała jednego człowieka, który powalczy o prezydenturę.

Wszystkie szczegółowe i techniczne kwestie mają zostać opracowane przez szefów regionów obu partii, czyli na poziomie województw. - Potem usiądą do tego liderzy, zapoznają się z ustaleniami i podejmą stosowne decyzje. Na razie było jedno spotkanie organizacyjne liderów, ale to tyle - mówi nam przewodniczący Biedroń.

Zepchnąć PiS z urwiska

Obie formacje do ewentualnej koalicji wejdą z podobnymi, ale nie identycznymi motywacjami. Celem Koalicji Obywatelskiej jest poprawienie wyniku do sejmików sprzed sześciu lat (26,97 proc.), odbicie władzy w przynajmniej części województw z rąk PiS-u, ale też podtrzymanie dobrej passy i pokonanie największego rywala w skali kraju. Kierownictwo KO liczy, że przy obecnych sondażowych i wewnętrznych perturbacjach w Zjednoczonej Prawicy będzie to cios, który zepchnie formację Jarosława Kaczyńskiego z krawędzi urwiska.

Donald Tusk, premier i przewodniczący Platformy ObywatelskiejAFP

Poza tym, wysoki wynik w wyborach samorządowych jest też ważny w kontekście zaplanowanych już na początek czerwca wyborów europarlamentarnych. Wyborów, w których historycznie Platforma Obywatelska czy też Koalicja Obywatelska były bardzo silne.

Nowa Lewica również myśli o pokonaniu PiS-u w skali kraju i pogłębieniu kryzysu w szeregach największego rywala. Zależy jej też jednak na wzmocnieniu obecnej ekipy rządzącej. Jak słyszymy od polityków tej formacji, w sytuacji, w której Koalicja 15 Października wzięła odpowiedzialność za losy państwa, niezrozumiałym dla wyborców byłoby startowanie w kolejnych wyborach z różnych komitetów.

Nowa Lewica ma też jednak swój bardzo partykularny interes w koalicji z partią Donalda Tuska. Chodzi o liczbę mandatów do wzięcia. Obecnie ugrupowanie ma tylko 11 radnych w sejmikach wojewódzkich, chociaż i tak współrządzi w dwóch z nich. Z wyliczeń kierownictwa partii wynika, że przy obecnych sondażach formacja mogłaby w kwietniowej elekcji liczyć mniej więcej na tyle samo. To niezadowalający wynik.

- Jest także efektywny próg wyborczy do sejmików wojewódzkich, gdzie są małe okręgi i ten próg wyborczy wynosi często 12-18 proc. - mówi w rozmowie z Interią Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu parlamentarnego Nowej Lewicy. - Ta koalicja musi nam dać uzysk wyborczy. To oczywiste. Jeśli sami mamy, wedle różnych badań, 10-14 mandatów, to idąc z KO musimy mieć tych mandatów więcej - dodaje posłanka.

Robert Biedroń, współprzewodniczący Nowej Lewicy: - Naszym zadaniem jest maksymalizować zyski i minimalizować straty. Zadaniem moim i Włodka Czarzastego, jako przewodniczących partii, jest dowozić. Jeśli z naszych wyliczeń wynika, że dzięki startowi koalicyjnemu weźmiemy więcej mandatów, niż startując samodzielnie, to naszym obowiązkiem dla dobra partii jest doprowadzić do wspólnego startu.

Razem na aucie?

W koalicyjnej układance między Nową Lewicą a Koalicją Obywatelską ciekawa jest też sytuacja partii Razem, a więc członka Koalicji 15 Października i sojusznika Nowej Lewicy. Jak dowiaduje się Interia, formacja Adriana Zandberga i Magdaleny Biejat jest zarówno w koalicji Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, jak i... poza nią.

Tyle razy próbowano nas już udusić i jakoś nikt nas nie udusił. Jak wchodziliśmy do rządu, to też słyszeliśmy, że to samobójstwo, że Tusk nas zadusi
Robert Biedroń, współprzewodniczący Nowej Lewicy

Wszystko dlatego, że do sejmików wojewódzkich kandydaci Razem będą startować z list sojuszu NL-KO. Formacja nie planuje wystawienia swoich list. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda jednak na poziomie miejskim, gdzie Razem wystartuje w różnych konfiguracjach.

- W jednym miejscu będziemy startować z Polską 2050 przeciwko Platformie, a w innych z Platformą przeciwko Trzeciej Drodze - obrazowo tłumaczy to Interii Maciej Konieczny, poseł i członek Rady Krajowej Razem. - W tych wyborach liczymy na zakorzenienie w radach miejskich. Dla Razem to tak naprawdę dopiero początek poważnej drogi samorządowej. Cel jest jasny: jak najwięcej miejsc w radach miast - podkreśla Konieczny.

Na poziomie miejskim Razem własną, autonomiczną politykę będzie prowadzić również w kwestii kandydatów na prezydentów miast. Przykładowo w Warszawie kandydatką Razem nadal jest wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat. Natomiast w Krakowie Razem już poparło Łukasza Gibałę i - jak mówi nam poseł Konieczny - "wraz z nim walczyć będzie o jak największą reprezentację w radzie miasta".

Posłowie i posłanki Lewicy. Od lewej: Magdalena Biejat, Adrian Zandberg i Marcin KulasekAndrzej WandaEast News

Tutaj jednak komplikacje w relacjach Razem z koalicją NL-KO, a zwłaszcza samą Nową Lewicą, się nie kończą. Wręcz przeciwnie. W rozmowie z Interią poseł Konieczny zapewnia, że "Nowa Lewica w rozmowach z nami deklaruje jasno, że w wyborach europejskich chce osobnej lewicowej listy". Tymczasem kierownictwo NL wydaje się mieć inne plany.

- O wyborach do Parlamentu Europejskiego będziemy rozmawiać po wyborach samorządowych. Na pewno nie będziemy podejmować tej decyzji teraz - mówi nam Anna Maria Żukowska, członkini zarządu Nowej Lewicy. O krok dalej idzie w tej kwestii przewodniczący Biedroń, który wskazuje, że opcją numer jeden dla Nowej Lewicy będzie wspólny start z Koalicją Obywatelską. - Mówiliśmy o tym już dawno. O pakcie samorządowym i europejskim. O tym, że trzeba takie pakty podpisać i współpracować tak, jak współpracujemy w rządzie - argumentuje.

Jak mówi Biedroń, "współrządzenie zmienia zasady gry i ogląd sytuacji". - Dziwnym jest, jeśli razem bierzemy odpowiedzialność za cały kraj, ale nie chcemy jej wziąć za samorządy czy europarlament. Pójście w innej konfiguracji niż wspólnie wysyła wyborcom sprzeczne sygnały i jest dla nich niezrozumiałe - wyjaśnia.

Nowa Lewica drugą Nowoczesną?

Plany wspólnego startu z Koalicją Obywatelską również w wyborach do Parlamentu Europejskiego każą zadać pytanie, czy Nowa Lewica nie obiera kursu na mariaż, a nie tylko sojusz, z formacją Donalda Tuska. Z zewnątrz sytuacja wygląda bowiem podobnie do tej, w której kilka lat temu znajdowała się Nowoczesna - formacja Ryszarda Petru, a później Katarzyny Lubnauer, przeszła drogę od rywala Platformy, przez sojusznika, aż po przystawkę. Nasi rozmówcy z władz Nowej Lewicy są jednak pewni, że w ich przypadku będzie inaczej.

Na razie donikąd to nie zmierza, ponieważ nie mamy odpowiedzi od Koalicji Obywatelskiej, a w szczególności od Platformy Obywatelskiej
Anna Maria Żukowska, posłanka i przewodnicząca klubu parlamentarnego Nowej Lewicy

- Nie skończymy jak Nowoczesna, bo jesteśmy zupełnie inną partią polityczną. Na pewno nie powstaliśmy wczoraj, niezależnie od tego, jak ktoś datuje początek historii współczesnej polskiej lewicy - nie ma wątpliwości posłanka Anna Maria Żukowska.

Robert Biedroń jako zabezpieczenie Nowej Lewicy przed powtórką scenariusza z Nowoczesną wskazuje jej rozmiar (mówi o 40 tys. ludzi), stabilne ogólnokrajowe struktury i reprezentację polityczną na każdym szczeblu władzy. Na korzyść Nowej Lewicy ma również działać jej historia, tożsamość polityczna i lewicowy elektorat, który - zdaniem Biedronia - był, jest i nigdzie nie zniknie.

- Tyle razy próbowano nas już udusić i jakoś nikt nas nie udusił. Jak wchodziliśmy do rządu, to też słyszeliśmy, że to samobójstwo, że Tusk nas zadusi. Mamy wicepremiera, czworo ministrów i wielu wiceministrów, a Tusk jakoś nas nie zadusił. Teraz też nie zadusi - zapewnia współprzewodniczący Nowej Lewicy.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Czarzasty: Sejm nie zostanie rozwiązany, bo nie ma ku temu powodów
      Czarzasty: Sejm nie zostanie rozwiązany, bo nie ma ku temu powodówPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na