Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazetOlaf Scholz ma kiepskie notowania u liderów innych państw UEBrytyjski tygodnik "The Economist" zwraca uwagę, że niemiecki kanclerz drażni i irytuje innych przywódców W czerwcu Olaf Scholz i Emmanuel Macron przybyli na unijny szczyt z określonym planem. Przywódcy Niemiec i Francji mieli stwierdzić, że negocjowana przez ostatnie lata agenda strategiczna UE - opracowana w celu ustalenia priorytetów na kolejne lata - jest niewystarczająca. Agenda określa zasady reagowania Unii m.in. na zmiany klimatu, inwazję Rosji na Ukrainę, czy na kwestie imigracji. Niemcy. Olaf Scholz drażni i irytuje partnerów w UE Macron z Scholzem próbowali przeforsować zmianę długoterminowych priorytetów politycznych. Uznali za niewystarczające fragmenty dotyczące klimatu i migracji, a w przypadku obronności w ostatniej chwili zażądali wprowadzenia zmian. Roszczenia Berlina i Paryża spotkały się z krytyką unijnych partnerów, w tym premier Włoch Giorgii Meloni, a nawet sprowokowały mały bunt. Obaj przywódcy ostatecznie musieli się wycofać jak niepyszni. Oblali najbardziej elementarny test Rady Europejskiej: polega na unikaniu zaskakiwania partnerów w ostatniej chwili. Cała sytuacja byłaby tylko jednym z wielu przypadków w długiej historii unijnych szczytów i towarzyszących im kontrowersji, gdyby nie podkreślała niepokojącego trendu. Bo o ile Francja pod wodzą Macrona nie słynie z koncyliacyjnego podejścia i szukania kompromisów, o tyle Niemcy, największa unijna gospodarka i najludniejszy kraj UE, powinny postępować inaczej. Berlin nie tak dawno kształtował unijną politykę w niemal wszystkich najważniejszych sprawach: od kwestii fiskalnych po brexit, jednak pod rządami Scholza gra znacznie poniżej swojej wagi i irytuje partnerów. Niemcy "mają problem z przywództwem" Rozmowy z dyplomatami i unijnymi urzędnikami ujawniają dwa wymiary niemieckiej dysfunkcjonalności w Brukseli. Pierwszym z nich jest fatalny stan koalicji "świateł drogowych" socjaldemokratów (SPD) Scholza, partii Zielonych i liberałów z Wolnej Partii Demokratycznej (FDP). Wcześniejsze koalicje także nie były wzorem harmonii, a tzw. niemieckie głosowanie - niezdolność do znalezienia wspólnej linii - wiele razy zmuszała Berlin do wstrzymywania się od głosu na unijnych szczytach. To dobrze znana praktyka w Brukseli. Weterani unijnych szczytów twierdzą, że Scholz nie jest szczególnie przekonywujący w narzucaniu woli spierającym się ministrom, a w konsekwencji zmiany w polityce rządu następują zbyt późno. I tak np. liberałowie przez wiele miesięcy skutecznie blokowali porozumienie dotyczące zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. - Nasze problemy nie dotyczą jednej partii, ale braku przywództwa ze strony kanclerza - mówi Anton Hofreiter z Zielonych, przewodniczy komisji ds. UE w Bundestagu. - Nic dziwnego, że rząd ma problemy w Europie - dodaje. Bałagan w koalicji Olafa Scholza Dysfunkcjonalność jest dostrzegana przez niemieckich dyplomatów i, jak skarżył się stały przedstawiciel tego kraju przy UE w liście, który wyciekł do mediów w 2023 r., szkodzi to niemieckiej wiarygodności. Od tego czasu sytuacja jeszcze się pogorszyła. Dyplomaci z zaprzyjaźnionych państw twierdzą, że zaczęli omijać współpracę z Berlinem, zamiast jej szukać. Co gorsza, jak twierdzą wtajemniczeni, bałagan w koalicji utrudnia wewnętrzną pracę w Brukseli, a unijni urzędnicy tracą czas na próbie przewidzenia, w jakim kierunku może podążać rząd Scholza. - Dialog z kolejnymi niemieckimi ministerstwami wygląda jak dyskusja z różnymi krajami - mówi jeden z unijnych urzędników zajmujących się Ukrainą. Do tych wszystkich problemów dochodzi zachowanie kanclerza na posiedzeniach Rady Europejskiej. Unijne szczyty często są pełne emocji, zwrotów akcji, a osobowości liderów mogą mieć decydujące znaczenie dla osiągnięcia kompromisu. Jeden z weteranów unijnej dyplomacji, który miał okazje uważnie obserwować pracę obu ostatnich kanclerzy, mówi, że gdy Angela Merkel "dosłownie trzymała unijne kraje w kupie", zbierając opinie i pracując nad utarciem kompromisu, Scholz jedynie przedstawia swoje stanowisko, nie dając miejsca na debatę. I ocena ta nie jest odosobniona. - Niemcy negocjują jak drobni księgowi - wspomina niełatwe rozmowy na temat budżetu UE jeden z brukselskich weteranów. - Merkel tak by nie zrobiła - słyszymy. Olaf Scholz nowicjuszem na salonach Co na obronę Scholza? Objął urząd w 2021 r. i jest względnym nowicjuszem na unijnych salonach. Merkel zajęło trochę czasu, zanim ugruntowała swoją pozycję. Jednocześnie nie można nie zauważyć, że w ostatnich latach doszło do zmiany sytuacji. W trakcie kryzysu zadłużeniowego w strefie euro w 2010 r. silnym gospodarczo Niemcom łatwiej było narzucić wolę słabszym krajom. Dziś sami mierzą się z recesją oraz innymi kłopotami gospodarczymi. Wreszcie Scholz odziedziczył skompromitowaną politykę energetyczną i bezpieczeństwa (chociaż częściowo ukształtowaną przez jego własną partię), która po inwazji Rosji na Ukrainę pozostawiła Niemcy "moralnie zbankrutowane", jak ujął to jeden z dyplomatów. Tymczasem Berlin ma przyzwoite osiągnięcia np. w sprawie Ukrainy. Wysyła więcej broni niż jakikolwiek inny europejski sojusznik, wzmocnił własne siły zbrojne i coraz lepiej radzi sobie z odchodzeniem od rosyjskiego gazu. Bliscy współpracownicy Scholza zdecydowanie odrzucają twierdzenia, że ich szef jest nieskuteczny w Europie. Wskazują na jego wsparcie dla ukraińskiego wniosku o przystąpienie do UE. Przypominają, że to niemiecki kanclerz miał zaproponować przy stole negocjacyjnym premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi, by napił się kawy "poza salą obrad" i w ten sposób utorował drogę do historycznej decyzji o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Kijowem. Wskazuja na przewodnictwo Scholza w sprawie rozwijania europejskiego projektu obrony powietrznej. Na liście osiągnięć polityka SPD ma być także sprzeciw wobec "źle przemyślanych propozycji regulacyjnych" proponowanych przez Brukselę. Dyplomata z Polski rozczarowany Scholzem Pomimo tego wszystkiego niemiecka dyplomacja wydaje się być niedbała. Jeden z polskich dyplomatów był "bardzo rozczarowany stanowiskiem Niemiec" po tym, jak Scholz odmówił na ostatnim unijnym szczycie uwzględnienia planów wzmocnienia wschodniej flanki UE, zrzucając winę na "delikatne rozmowy budżetowe" z koalicjantami. W 2022 r. Niemcy rozwścieczyły inne europejskie rządy, ogłaszając pakiet "parasola" finansowego w wysokości 200 mld euro na interwencje na własnym rynku energetycznym, nie uprzedzając wcześniej nikogo. - Rola koordynatora, którą kiedyś pełniły Niemcy, zniknęła. Wszyscy zostali zaskoczeni - mówi Nils Redeker z think-tanku Jacquesa Delorsa. Utrudnia to Scholzowi forsowanie swoich racji, m.in. w polityce wobec Chin czy umów o wolnym handlu. W obu kwestiach Niemcy często mają odmienne zdanie od europejskich partnerów. Wiele rządów jest sparaliżowanych przez przepychanki koalicyjne, a do tego pilnuje partykularnych interesów krajowych. W przypadku Niemiec np. zaciekły sprzeciw Federalnego Trybunału Konstytucyjnego stanowi strukturalną przeszkodę dla przedsięwzięć UE, forsowanych przez innych, m.in. wobec pracy na rzecz uwspólnotowienia długu państw UE. - Ludzie mają znacznie wyższe oczekiwania wobec Niemiec niż innych - mówi Mark Leonard, brytyjski analityk, dyrektor think tanku Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych. Różnica polega na tym, że - jak przyznał Scholz obejmując urząd - jego kraj ponosi "szczególną odpowiedzialność" za sukces Europy. Dlatego tak często dochodzi do rozdźwięku między dumą Niemców z własnych osiągnięć, a rozczarowaniem zewnętrznych obserwatorów z powodu niespełnionych oczekiwań. ----- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! ----- Tekst przetłumaczony z "The Economist"© The Economist Newspaper Limited, London, 2024 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji -----