- Naszym celem było uzyskanie od Straży Marszałkowskiej pisma, w którym mowa o poleceniu Szymona Hołowni, żeby obu posłów nie wpuszczać. Takie pismo na dokumencie SN - który jest dokumentem wskazującym, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są posłami, ponieważ decyzja pana marszałka została uchylona - otrzymaliśmy - oświadczył Kaczyński. Jak stwierdził, działania marszałka Sejmu dowodzą w jego opinii, że jest "kompletnym amatorem" i nie powinien pełnić swojej funkcji. Jarosław Kaczyński: Osiągnęliśmy cel - To Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest jedyną uprawnioną do tego, żeby rozstrzygać takie sprawy - przekazał prezes PiS i podkreślił, że orzeczenie tej Izby jest ostateczne, a Hołownia "nie ma nic do powiedzenia". Szef największej partii opozycyjnej zapewnił również, że nie będzie więcej podejmował prób wejścia do gmachu Sejmu z Kamińskim i Wąsikiem. - Myśmy w gruncie rzeczy tego dziś nie dokonali. Chodziło o to, żeby najbardziej znane osoby z naszego klubu porozmawiały z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej - oznajmił. Za przepychanki przed gmachem parlamentu Kaczyński oskarżył dziennikarzy. - Dziennikarze ruszyli za nami, a w związku z tym pozostali zgromadzeni posłowie byli trochę zdezorientowani i też ruszyli. To doprowadziło do tego wszystkiego, co tutaj się działo. Nie było to naszym celem, to przykry incydent, ale nasz cel został uzyskany - powiedział. Jak podkreślił, obecnie w Polsce zachodzi zamach stanu (art. 127 KK - red.), a celem środowych działań PiS było zdobycie pisma, które posłuży do wytoczenia procesu przeciwko Szymonowi Hołowni. Mariusz Kamiński: Obiecujemy rozliczenie Po Jarosławie Kaczyńskim głos zabrał Mariusz Kamiński, który pokazał postanowienie Sądu Najwyższego w sprawie unieważnienia decyzji Szymona Hołowni o wygaszeniu mandatów poselskich polityków PiS. - Panie Hołownia, pan myśli tak, jak Donald Tusk, że będziecie rządzić wiecznie. Nie, nie będziecie. Każde z tych przestępczych działań, które podejmujecie przeciwko nam, a tak naprawdę przeciwko demokracji w naszym kraju, będzie rozliczone. Obiecujemy wam to, w imię demokratycznych zasad - zwrócił się do marszałka Sejmu były szef MSWiA. Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości oznajmił również, że 21 grudnia Szymon Hołownia wydał swoje postanowienie, a dzień później dopuścił obu polityków do brania udziału w obradach. - Jeżeli byliśmy nieuprawnieni, to dlaczego te głosowania obowiązują dalej? - dopytywał Kamiński. - Dlatego mówię o zbrodni i przestępczej działalności Szymona Hołowni - dodał. Kontakty Kaczyńskiego i Przyłębskiej. "Nie widzę w tym nic złego" Jeszcze zanim Jarosław Kaczyński udał się na konferencję prasową przed Sejmem, udzielił kilku odpowiedzi na pytania dziennikarzy w korytarzach parlamentu. - Wy stosujecie inne kryteria wobec nas i inne wobec tamtych. To po prostu realizacja zasady, że prawo do rządzenia mają tylko tamci. Nie, całe społeczeństwo ma prawo do rządzenia - rozpoczął Kaczyński, zwracając się do reporterów sejmowych. Jak ocenił, były prezes TK Andrzej Rzepliński - jeszcze zanim został szefem Trybunału - "był wysuwany parę razy przez PO" na inne stanowiska. Swoje zdanie podparł tym, że Rzepliński był widywany w kawiarni "Czytelnik", która mieści się kilka pięter pod gabinetami kierownictwa Platformy Obywatelskiej. - To bardzo ważne miejsce w polskim życiu literackim, a nawet w jakieś mierze polityczne, ale jednocześnie jest tam siedziba PO. Poza tym związki - jak sądzę towarzyskie - pana Rzeplińskiego z ludźmi PO były zupełnie oczywiste - stwierdził. Dopytywany przez dziennikarzy o dowody i jego związki koleżeńskie z obecną prezes TK Julią Przyłębską odparł, że "nie widzi w tym nic złego". - Poza tym ja jestem szczery i nie kłamię. Tamci nieustannie kłamią - ocenił i dodał, że nie przypomina sobie, kiedy ostatnim razem widział się z szefową TK. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!