- Moje emocje koncentrują się wokół tego, żebyśmy dzisiaj uchwalili dobre prawo - zaznaczył Szymon Hołownia, który przybliżył, czym zajmie się Sejm podczas dwudniowych obrad. Marszałek Sejmu odniósł się także do projektów uchwał złożonych przez PiS, w których znalazło się ostrzeżenie przed "zamachem stanu", troska o los Trybunału Konstytucyjnego oraz potępienie "tortur" stosowanych wobec Mariusza Kamińskiego. Dodał, że nadał im numery druków i zostały skierowane do pierwszego czytania do komisji sprawiedliwości. Sejm. Spięcie na konferencji Szymona Hołowni. "Ja też musiałem wejść podziemiem" Jedna z posłanek PiS - Urszula Rusecka - zapytała, dlaczego uniemożliwiano im wejście do Sejmu głównym wejściem. - Jesteśmy w parlamencie po to, aby pracować. W związku z tym, dlaczego parlamentarzyści stoją przed wejściem głównym, parlamentarzyści, którzy mają mandaty. Straż Marszałkowska powiedziała, że na pana polecenie nie wpuszcza głównym wejściem. Czy wygasi pan mandaty kolejnym parlamentarzystom PiS? - mówiła. - Mamy jasną i konkretną sytuację, z którą trzeba się pogodzić. (...) Nigdy w życiu nie przyszło mi przez myśl, aby pozbawiać jakiegokolwiek z posłów mandatu, ja nie mam do tego kompetencji. Przyznam się pani, że pojawiła się w moim sercu zasiana przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wątpliwość, jak traktować parlamentarzystów, skoro Sejm nie istnieje - mówił Hołownia. Posłanka PiS kilkukrotnie próbowała mu przerwać wypowiedź. - Zacząłem się wahać, wypłacać wynagrodzenia czy nie? Wszystko pójdzie na konto waszego prezesa. To on powiedział, że nie ma Sejmu - dodał marszałek Hołownia. Podkreślił, że "chce, aby posłanka była pewna, że zawsze ma wstęp do parlamentu, jako posłanka na Sejm RP". Rusecka nie odpuszczała i zapytała Szymona Hołownię, dlaczego musiała dostać się do Sejmu podziemnym wejściem, a nie głównym. - Jeżeli to panią uspokoi, to ja też wchodziłem dzisiaj do Sejmu podziemnym wejściem od strony hotelu sejmowego, włos mi z głowy nie spadł. Chcę powiedzieć jasno, że jeśli chodzi o porządek parlamentu, za który odpowiadam wraz z Kancelarią Sejmu, to się - niestety - będzie wiązało czasem z utrudnieniami - mówił. Szymon Hołownia dodał, że "nie robią tego po to, aby się zemścić, ale po to, aby nikomu nie stała się krzywda". Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. "Nie ma wątpliwości" Na konferencji prasowej padło także pytanie o słowa, jakie padły w kierunku Straży Marszałkowskiej przed Sejmem - Jarosław Kaczyński mówił o rozliczeniu funkcjonariuszy. Dziennikarz zapytał także, jak marszałek Sejmu wyobraża sobie uczestnictwo Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w dzisiejszych obradach. - Nie będą uczestniczyć, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W tej sytuacji nic się nie zmieni. W Sejmie nie ma miejsca na polityczne chuligaństwo, warcholstwo i próby hańbienia, zaczepiania, profanowania munduru Straży Marszałkowskiej. Ona (Straż Marszałkowska - red.) jest formacją, która jest profesjonalna i która ma orzełka na swoich czapkach, w związku z czym wypełnia swoje funkcje w imieniu Polski - tłumaczył. Co więcej, Hołownia podkreślił, że "Straż Marszałkowska może być pewna, że marszałek Sejmu, prezydium, kancelaria Sejmu stoją za nią murem i będą stać za każdym funkcjonariuszem i funkcjonariuszką". Sejm. Doszło do przepychanek ze Strażą Marszałkowską W środę o godz. 10:00 w Sejmie rozpoczęły się kolejne obrady. Podczas pierwszego dnia obrad posłowie zajmują się m.in. obywatelskim projektem ustawy dotyczącym renty wdowiej, w myśl którego osoba, której zmarł małżonek, mogłaby zachować np. emeryturę lub rentę, otrzymując dodatkowo 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku. Inny wariant zakłada otrzymanie pełnej renty po małżonku i 50 proc. swojego dotychczasowego świadczenia. W harmonogramie posiedzenia znalazł się też rządowy projekt nowelizujący ustawę dotyczącą pomocy obywatelom Ukrainy. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pojawili się przed Sejmem z zamiarem uczestniczenia w środowych obradach izby. W asyście posłów PiS starali się wejść do budynku parlamentu. We wtorek w programie "Gość Wydarzeń" na antenie Polsat News Mariusz Kamiński przekazał, że nadal uważa się za posła. Zapowiedział wówczas, że wraz z innymi członkami swojego klubu podejmie "pewne działania", aby zostać wpuszczonym na salę plenarną. Podobnie deklarował Maciej Wąsik, który w serwisie X przekazał, że "jest posłem". "Stwierdził to Sąd Najwyższy. Wyrok SO z 20 grudnia nie wywołuje skutku prawnego w postaci utraty wybieralności. Do zobaczenia w Sejmie" - napisał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!