Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola, wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova, prezydentka elektka Białorusi Swiatłana Cichanouska czy była premier Finlandii Sanna Marin - to tylko najbardziej prominentne postacie z europejskiej polityki, które zawitają do Olsztyna między 23 a 29 sierpnia. Oprócz tego wierchuszka koalicji rządzącej, na czele z premierem Donaldem Tuskiem, dziesiątki analityków i ekspertów, a także - przede wszystkim - tysiące młodych ludzi z całego kraju. Campus rozliczeń rządzących Tegoroczny Campus od poprzednich edycji będzie odróżniać jedna, zasadnicza kwestia - olsztyńskie wydarzenie po raz pierwszy odbywa się w czasie, gdy polityczne środowisko jego organizatorów jest przy władzy. Trzy poprzednie edycje były połączeniem ostatniego bastionu opozycji z kuźnią pomysłów na "Polskę po PiS-ie". I chociaż Prawo i Sprawiedliwość przez uczestników Campusu kochane z pewnością nie jest, to wbrew narracji drugiej strony politycznego sporu organizowanemu przez środowisko Rafała Trzaskowskiego wydarzeniu daleko również do corocznego polowania na polską prawicę. Młodzi uczestnicy Campusu w każdej dotychczasowej edycji udowadniali, że mają swoje zdanie i nie wstrzymują się z jego wyrażaniem. Niezależnie od tego, czy występującym na scenie politykom się to podoba, czy nie. W minionym latach przekonali się o tym m.in. prof. Leszek Balcerowicz, Donald Tusk czy Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. W tym roku nie będzie inaczej. Wręcz przeciwnie, to zjawisko - konfrontowanie polityków z niewygodnymi dla nich tematami i żądanie klarownych odpowiedzi - powinno tylko przybrać na sile. A to dlatego, że Koalicja 15 Października rządzi już od ponad ośmiu miesięcy i lista rzeczy niedowiezionych wydłuża się z każdym kolejnym miesiącem. Zwłaszcza tych ważnych z perspektywy młodego pokolenia - liberalizacja prawa aborcyjnego, legalizacja związków partnerskich, walka z kryzysem mieszkaniowym czy obniżenie kosztów życia. W Olsztynie będzie natomiast dużo więcej czasu i miejsca niż w programach radiowych i telewizyjnych programach, żeby polityków obozu władzy o te wszystkie kwestie przycisnąć. Olsztyn obnaży pęknięcia w koalicji W ogniu pytań olsztyńskiej publiczności na pewno znajdą się też tematy, które nie od dzisiaj dzielą koalicjantów. Na tapet z pewnością trafią kwestie legalizacji związków partnerskich i liberalizacji prawa aborcyjnego. W obu tych sprawach hamulcowym jest PSL. Jeśli chodzi o związki partnerskie, ludowcy nie chcą dopuścić do ceremonii podobnych jak w przypadku małżeństw cywilnych, nie zgadzają się też na przysposobienie i adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. W przypadku aborcji, to decyzją ludowców przepadł projekt o depenalizacji przerywania ciąży - przeciwko niemu były 24 z 29 głosujących członków i członkiń klubu PSL. PSL jest też centrum innej kwestii dzielącej koalicjantów, a więc postulowanego przez wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza wychowania patriotycznego. Projekt ustawy prezes ludowców zaprezentował 15 sierpnia. Jeszcze wcześniej o swoim pomyśle mówił, że ma to być "zbiór rozwiązań zapobiegający jakiejkolwiek rewolucji - czy to lewackiej, czy prawackiej", "bo jedna i druga szkodzi Polsce". - To, co jest w centrum, jest dla niej najlepsze - podkreślił wówczas wicepremier. - Wiemy, że dla Władka to jest bardzo ważne - tak o inicjatywie z wychowaniem patriotycznym pod koniec lipca mówiła Interii osoba z otoczenia wicepremiera. Uspokajała też krytyków pomysłu: - To nie ma być powtórka z Czarnka, ale eksperckie wypracowanie treści w ramach wychowawczej funkcji szkoły. To próba ucieczki do przodu wobec przyspieszenia lewicowej agendy społecznej. Rzecz w tym, że w resorcie edukacji narodowej pomysł Kosiniaka-Kamysza nie przypadł do gustu. Najdelikatniej rzecz ujmując. - Nie będzie polityki i partyjniactwa w polskiej szkole tak długo, jak jestem ministrem i jak moja umowa z Donaldem Tuskiem obowiązuje - tymi słowami na inicjatywę wicepremiera zareagowała szefowa MEN Barbara Nowacka. Jako że i ona, i Kosiniak-Kamysz będą na tegorocznym Campusie, kontynuacja tej emocjonalnej dyskusji jest niemal pewna. W Olsztynie zapewne padnie też sporo pytań o inną sprawę mocno dzielącą koalicjantów - pomysł obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Zmianę w sposobie jej naliczania od wielu miesięcy mocno forsuje Trzecia Droga, z ramienia której projekt pilotuje poseł Ryszard Petru. Ostrym krytykiem tej inicjatywy jest jednak Lewica. Formacja Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia nie zamierza zgodzić się na to, żeby bogatsi Polacy płacili mniej niż ci gorzej zarabiający. Nie chce też pozwolić, żeby i tak mocno niedofinansowany system ochrony zdrowia poniósł stratę w wysokości wielu miliardów złotych (ilu miliardów konkretnie, to już kwestia zależna od konkretnej wersji projektu). Między innymi o kwestii składki zdrowotnej wieczorem 22 sierpnia liderzy Koalicji 15 Października rozmawiali w willi premiera przy ul. Parkowej w Warszawie. Nieoficjalnie mówi się, że pomysł Trzeciej Drogi jest następujący - obniżmy składkę zdrowotną przedsiębiorcom, a straty dla NFZ pokryjmy z pieniędzy, które miały sfinansować tzw. kredyt 0 proc., czyli flagową propozycję mieszkaniową Koalicji Obywatelskiej, której jednak Lewica i Polska 2050 nie zamierzają poprzeć. Kryzys mieszkaniowy i sposoby jego rozwiązania to zresztą kolejny z bardzo niewygodnych dla obozu władzy tematów, przed którym na pewno nie uda się w Olsztynie uciec. Ceny mieszkań wciąż szybują w górę, a ich dostępność, zwłaszcza dla młodych ludzi, jest znikoma. Ewentualne wprowadzenie tzw. kredytu 0 proc. tylko by tę sytuację pogorszyło. Rzecz w tym, że nie bardzo widać, co innego koalicja rządząca jest w stanie w temacie mieszkań Polakom zaproponować. Temat okazał się tak politycznie niewygodny, że kierujący resortem rozwoju i technologii Krzysztof Hetman wolał kontynuować karierę polityczną w Parlamencie Europejskim (zastąpił go szef klubu parlamentarnego PSL Krzysztof Paszyk). Z kolei Krzysztof Kukucki, wiceminister tego samego resortu odpowiedzialny za kwestię mieszkaniową, od kwietnia jest prezydentem Włocławka. Jego miejsce zajął Tomasz Lewandowski, były prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu i były wiceprezydent tego miasta. Teraz pozostaje pytanie, czy, co i kiedy w sprawie mieszkań zrobi nowe kierownictwo ministerstwa. Prezydenckie szachy 4D Tym, na co uczestnicy i opinia publiczna w kontekście Campusu czekają jednak najbardziej, jest kwestia wyborów prezydenckich. Pierwsze i oczywiste skojarzenie w tym temacie to nominacja Koalicji Obywatelskiej dla Rafała Trzaskowskiego i start jego prezydenckiej kampanii. Wiele jednak wskazuje, że do tego w Olsztynie nie dojdzie. - To nie jest miejsce, i nigdy nie było, do tego, żeby tutaj padały jakieś deklaracje polityczne dotyczące przyszłości - uciął temat sam prezydent Warszawy w "Gościu Wydarzeń" Polsat News 22 sierpnia. Zapewnił też, że brak ogłoszenia prezydenckiej nominacji dla niego samego na Campusie nie jest wynikiem interwencji Donalda Tuska, o czym spekulowano od kilku tygodni. Chociaż sam Tusk powtarza, że start w wyborach prezydenckich go nie interesuje i kandydować nie zamierza, to w otoczeniu Trzaskowskiego do tych zapewnień podchodzą co najmniej ostrożnie. - Startować jako kandydat KO, tak zupełnie realnie, mogliby tylko Rafał i Tusk - na początku sierpnia mówił Interii rozmówca z rządu. Inne z naszych źródeł ze środowiska prezydenta Warszawy dodało: - Dlatego trochę między bajki można włożyć te zapewnienia, że Donald na pewno nie wystartuje. To, czy wystartuje, czy nie, wie tylko on. Nawet Graś tego nie wie. A wyborcy i media dowiedzą się za jakiś czas, jak się namyśli i podejmie ostateczną decyzję. Jeśli zobaczy po sondażach, że ma realną szansę wygrać, to może postawić na siebie. Ta ostrożność jest po części wynikiem tego, że w ramach koalicji rządzącej wciąż żywy jest pomysł jednego, wspólnego kandydata obozu władzy na prezydenta. Miałoby to zamanifestować jedność Koalicji 15 Października i pozwolić pokonać PiS i Konfederację już w pierwszej turze. O tym pomyśle mówił niedawno w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sam Trzaskowski. Tu problemy są jednak dwa. Pierwszy - mniejszym ugrupowaniom z obozu władzy taki scenariusz wcale się nie uśmiecha. Wszystkie wyszły z wyborów europejskich potężnie poobijane i z mocnym postanowieniem zaznaczenia swojej odrębności od koalicjantów. Poza tym, nie od dziś w polskiej polityce krąży przesąd, że kto nie wystawia swojego kandydata w wyborach prezydenckich, ten znika ze sceny politycznej. Drugi problem jest taki, że wspólnym kandydatem wcale nie musiałby być Trzaskowski. Mógłby nim zostać sam Tusk jako jedyny polityk zdolny pogodzić wszystkich w obozie władzy. Warunkiem są tutaj realne szanse na zwycięstwo - jeśli sondaże zaczęłyby pokazywać, że Tusk je ma, jego start w wyborach prezydenckich wcale nie byłby opowieścią z gatunku political fiction. Właśnie z tego powodu wśród ludzi związanych z Trzaskowskim brak 100 proc. wiary w zapewnienia premiera o braku planów związanych z prezydenturą. O tym, jak ważne jest znacznie Campusu w kontekście toczącej się debaty o wyborach prezydenckich świadczy to, że w Olsztynie najprawdopodobniej nie zobaczymy w tym roku Szymona Hołowni. Na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem Campusu marszałek Sejmu wciąż nie potwierdził swojego udziału. A tajemnicą poliszynela jest to, że po stronie rządzących to właśnie on najmocniej myśli o Pałacu Prezydenckim. Łukasz Rogojsz