Marta Kurzyńska, Interia: Czy pana start w wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie się wiązał z przyspieszeniem prac komisji śledczej, której pan przewodniczy? Dariusz Joński, przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych: - Kiedy zostawałem przewodniczącym komisji, obiecałem, że jej prace nie potrwają więcej niż pół roku i słowa dotrzymam. Przesłuchania skończymy 24 maja. Kogo komisja chce przesłuchać jeszcze w maju? - 7 maja przed komisją ma stanąć Adam Bielan, 15 maja były marszałek Senatu Tomasz Grodzki, 16 maja były premier Mateusz Morawiecki. Ostatnie przesłuchanie zaplanowaliśmy na 24 maja. Chcemy przesłuchać wtedy prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Wszyscy dostali już wezwania na komisję i potwierdzili obecność? - Wezwania w ubiegłym tygodniu wysłaliśmy do pana Adama Bielana i pana marszałka Tomasza Grodzkiego. W najbliższych godzinach wyślemy wezwania do pana premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Czyli komisja zostawiła sobie na deser najgorętsze nazwiska byłego obozu władzy? - Zawsze jest tak, że pod koniec przesłuchań przed komisje śledcze są wzywani najważniejsi świadkowie. Który z tych świadków jest najistotniejszy? - Wszyscy są bardzo ważni, ale to premier Morawiecki był wskazywany przez wielu świadków jako ten, który odpowiada za wybory kopertowe. Mateusz Morawiecki podpisał decyzję w sprawie przeprowadzenia wyborów. Zlecił jednocześnie panu wicepremierowi Sasinowi i ministrowi Kamińskiemu podpisanie umów. - Pierwszy miał podpisać umowę z Pocztą Polską, a drugi z Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych. Zarówno jeden, jak i drugi, nie wykonali polecenia premiera. Mieli zastrzeżenia. Dlaczego stawkę zamyka Jarosław Kaczyński? - Jest ostatni dlatego, że był zwykłym posłem, szefem partii. Nie podejmował na piśmie decyzji, ale podejmował decyzje polityczne. Wielu świadków zwracało uwagę w swoich zeznaniach, że to on podjął ostateczną decyzję, żeby te wybory się odbyły. Przed komisją ma stanąć też Adam Bielan. Jaka była jego rola w tej sprawie? - Choć Adam Bielan nie był w rządzie, nie był nawet posłem a europosłem, to wiele osób wskazywało, że to on był pomysłodawcą przeprowadzenia wyborów kopertowych. Świadkowie zwracali uwagę, że to on jako pierwszy przyszedł do Jarosława Kaczyńskiego i go zachęcał, żeby te wybory przeprowadzić. Spodziewa się pan takich emocji, jak podczas przesłuchania Mariusza Kamińskiego? - Po tym jak były poseł Porozumienia Michał Wypij zeznał przed komisja, że podczas jednego ze spotkań w willi premiera Morawieckiego Mariusz Kamiński miał straszyć go więzieniem, jeśli nie poprze wyborów korespondencyjnych, musiały paść mocne pytania. Padły też mocne odpowiedzi. Mariusz Kamiński nazwał pana "świnią". - Odpowiedzi były niekulturalne i chamskie, ale ten pan nie jest w stanie nikogo z nas obrazić. Mariusz Kamiński mówi, że poczuł się bardzo urażony pytaniem o trzeźwość. - Wszędzie na świecie jeśli ktoś pretenduje do ważnych funkcji publicznych, to padają pytania o stan zdrowia. Jeśli pan Kamiński był szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, i jednocześnie był szefem służb specjalnych i groził posłowi, wpadł w furię, jak opowiadał świadek, musiały paść pytania o to, czy nie był pod wpływem środków odurzających. Wyjście świadka z komisji to sytuacja bez precedensu. - Po przemyśleniu wrócił, ale wszyscy widzieli jego nerwowość. Człowiek, który nie panuje nad swoimi emocjami, nigdy nie powinien pełnić żadnych funkcji publicznych. Czy prace komisji zakończą się zawiadomieniami do prokuratury? - Jest wysoce prawdopodobne, że wnioski do prokuratury się pojawią. Mamy już przesłuchanych sporo świadków i z tego rysuje się naprawdę ponury obraz. Gdy Polacy myśleli, jak zadbać o swoje zdrowie i życie, rządzący myśleli o tym, jak na rympał przeprowadzić wybory. Jak ważne w pracach komisji były maile ministra Sobonia? - Minister Soboń pisał, że parę milionów ludzi nie wzięłoby udziału w głosowaniu, dlatego, że cztery miliony ludzi w Polsce nie ma skrzynki pocztowej, a każdy w druku bezadresowym miał dostać kartę do głosowania. Minister Soboń pisał w mailu, że karty byłyby "na płocie, w błocie", ale wiele milionów ludzi by ich nie dostało. Wątpliwości miała też Państwowa Komisja Wyborcza? - Szef Państwowej Komisji Wyborczej stwierdził, że nawet gdyby wybory jakimś cudem się odbyły, ich wynik byłby nieważny. Powód to właśnie fakt, że nie każdy miałby możliwość zagłosowania. Rząd premiera Morawieckiego odebrał kompetencje do przeprowadzenia wyborów Państwowej Komisji Wyborczej i przekazał je Poczcie Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. W sprawie chodziło też o dane milionów Polaków. Czy one były bezpieczne? - Minister cyfryzacji nie miał prawa przekazać na płycie bazy PESEL milionów Polaków pracownikowi Poczty Polskiej. W tej sprawie mamy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ile wydano na przygotowanie wyborów korespondencyjnych? Wcześniej słyszeliśmy o 70 milionach. - Już wiemy, że była to naprawdę astronomiczna kwota. Nie 70, ale prawie 90 milionów poszło w piach. Ale w sprawie przeprowadzenia wyborów nie było jednomyślności w samej Zjednoczonej Prawicy. Nad tym zagadnieniem też pochyliła się komisja. - To jest bardzo poważna i bulwersująca sprawa inwigilacji i nacisków. Jarosław Gowin zeznał, że ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dał mu jasny sygnał, że jeśli ten nie poprze wyborów kopertowych, zajmie się nim prokuratura. Czy zawiadomienia do prokuratury mogą dotyczyć również czołowych polityków Zjednoczonej Prawicy? - Jako przewodniczący nie chcę przesądzać w tej sprawie, ale jest bardzo prawdopodobne, że wnioski do prokuratury się pojawią. Kiedy możemy spodziewać się raportu z prac komisji? Zdąży pan przed ewentualnym wyjazdem do Brukseli? - Pierwsze posiedzenie Parlamentu Europejskiego jest w drugiej połowie lipca. Chciałbym, żeby raport został przyjęty jeszcze w czerwcu, przed wakacjami. To mało czasu na jego stworzenie. - Wnioski wszystkie na bieżąco są spisywane. Nie czekamy. Pewne działy, które komisja bada, są już pozamykane. Czego dotyczą zamknięte działy? - To kwestia RODO, czyli przekazywania danych, kwestia dotycząca Poczty Polskiej, sprawy prokuratorskiej, czyli umorzenia śledztwa w sprawie wyborów kopertowych. Czyli brakuje politycznej części? - Tak, przed nami cześć polityczna, czyli rola w sprawie Adama Bielana, Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. Nie boi się pan zarzutów, że wykorzystuje pan komisję do celów kampanijnych? - Właśnie skończyła się kampania samorządowa, gdzie wielu posłów, z komisji śledczych kandydowało, nawet na urząd prezydenta. Gdybyśmy mieli brać pod uwagę kampanie, to nie moglibyśmy przesłuchać żadnego świadka. Komisje działają swoim torem. To nie jest "masowa ucieczka" polityków Koalicji Obywatelskiej do Brukseli, jak mówi opozycja? - Ciężko się odnosić do skompromitowanych polityków PiS-u komentujących tych, którzy są wiarygodni i chcą walczyć o bezpieczną Europę. Europa musi być gotowa do obrony swoich granic z morza, lądu i z powietrza. - Musimy wysłać do Brukseli tych, którzy będą w stanie przekonać parlamentarzystów z południa, żebyśmy wydawali jeszcze więcej na bezpieczeństwo i ochronę naszych granic. Nie wyobrażam sobie, żeby pan Kamiński i pan Wąsik kogokolwiek przekonał do czegokolwiek, dlatego, że uczciwość i wiarygodność jest podstawą w polityce. Dlaczego pan zdecydował się na start w wyborach do europarlamentu? - Zdecydował premier. Premierowi się nie odmawia. Zrobię wszystko, by ten wynik był jak najlepszy. Czy pan zgadza się z premierem, że to jak dotąd najważniejsze europejskie wybory? - To są wybory, które zdecydują, jaka będzie Europa przez najbliższe lata. Widzimy wpływ zwolenników Władimira Putina w Europie, ich celem jest rozbijanie Europy. Mają sukcesy, bo Wielka Brytania w mijającej już teraz kadencji odeszła z UE. - Donald Tusk mówił wprost, że my nie możemy sobie pozwolić na to, żeby w Parlamencie Europejskim byli lunatycy, albo osoby, które jadą tam tylko odcinać kupony. Czas spokoju i pokoju się skończył. My musimy tam budzić Europę. Minister Sienkiewicz zaledwie miesiąc temu mówił, że Bruksela to "cmentarzysko politycznych słoni" oraz że się tam nie wybiera. Jest sens wysyłać do PE, kogoś kto tak mówi? - Patrząc na działalność Bartłomieja Sienkiewicza, to jego skuteczność jest stuprocentowa. Więc jeśli przyjmie sobie jakiś cel, to wiem, że będzie w tym skuteczny. Skończy się czas "politycznych słoni"? - Czasami widzieliśmy jak Janusz Korwin Mikke przysypiał podczas obrad w Brukseli. Czasy spania już się kończą. Wysyłamy tych, którzy będą budzić Europę do życia. Rozmawiała Marta Kurzyńska.