Na dobrą sprawę ujawnienie maila, w którym minister Michał Dworczyk relacjonuje premierowi Mateuszowi Morawieckiemu swoją rozmowę z Julią Przyłębską, powinno być końcem obecnych rządów (nawet jeśli władza usiłuje lekceważyć problem wyciekającej korespondencji, wskazując na działania rosyjskich służb). Nic takiego jednak się nie dzieje i nawet chwilowe zainteresowanie mediów nie zmienia faktu, że kwestia dewastowania praworządności zajmuje dziś tylko wrażliwych prawników, a protestuje - coraz ciszej - jedynie twardy elektorat opozycji. Obywatele najwyraźniej nie mają poczucia, by działo się coś niewłaściwego, nie wychodzą na ulice, choć w różnych badaniach opinii publicznej potrafią narzekać, że sprawy idą w złym kierunku. Czy coś z tego narzekania wynika? Niewiele. Glapiński czaruje: Może będzie tak, a może siak Poczucie niepewności nie wlewa się w serca Polaków, gdy prezes NBP Adam Glapiński kolejny raz czaruje publiczność nonszalancją: a może będzie tak, a może siak, a może inflacja spadnie o tyle, a może nie, a może będzie lepiej, a może gorzej... W tej parafrazie ktoś może doszukiwać się przesady, jednak obywatelom najwyraźniej tego typu chwiejność tak bardzo nie przeszkadza. Choć w czasach narastającego kryzysu, wielkiej inflacji, coraz bardziej odczuwanej drożyny nie mogą liczyć na profesjonalne diagnozy i prognozy banku centralnego, bo zamiast tego dostają retoryczne potyczki z politykami opozycji i chybione przepowiednie - nie narasta w nich bunt. A jeśli w jakichś grupach narasta, nie przekłada się na realną politykę. Dobre rady prezydenta Tymczasem świadomi i rozzłoszczeni wyborcy opozycji, którzy wylewają żale głównie w mediach społecznościowych, są tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Przecież i tak milcząca większość pokornie znosi trudy dnia codziennego, jakby rozkochała się w słowach prezydenta Andrzeja Dudy, który - niczym zawołany Wujek Dobra Rada - poleca ludziom z optymizmem zaciskać zęby. Zaciskają więc tak mocno, że notowania partii rządzącej nie spadają poniżej 33 procent, a największej partii opozycyjnej nie przebijają szklanego sufitu 25 procent. Cytując znanego barda i zarazem profesora nauk humanistycznych Aloszę Awdiejewa z kabaretowego skeczu - "pejzaż w oknie stoi". Może Zappa miał rację Nie tylko w Europie, ale i w Polsce obserwujemy znaczny wzrost zakażeń koronawirusem. I choć jego aktualna odmiana wywołuje najczęściej lżejszy przebieg, to wielu lekarzy ostrzega przed groźnymi powikłaniami. Co robi władza? Mówi, że jest gotowa na jesień i monitoruje sytuację. Co robi społeczeństwo? Wierzy władzy, choć doskonale pamięta, jak szef rządu z powodów politycznych ogłaszał przed wyborami koniec pandemii, która wcale się wtedy nie skończyła. Pamięta także zatrważającą liczbę nadmiarowych zgonów oraz puszczanie oka do antyszczepionkowców. Ale i to nie podkopuje zaufania do państwa, które w sytuacji kryzysowej nie zdało egzaminu na piątkę. Może i rację miał słynny muzyk Frank Zappa, gdy mówił, ze ignorancja nie ma żadnego uroku, ale niewątpliwie ma wielką moc. Błogi sen suwerena Opozycja liczy na to, że za kilka miesięcy społeczeństwo na tyle odczuje skutki kryzysu finansowego, że masowo zacznie szukać wyborczego ratunku po stronie przeciwników władzy. Nie podzielam tego przekonania. Ani łamanie konstytucji, ani oburzające nagrody dla ministrów, ani zakaz aborcji, ani inwigilacja Pegasusem (itd.) nie zmieniły trwale biegu spraw, zaś w kwestii drożyzny PiS ma jeszcze wiele instrumentów politycznych, którymi będzie się starał umiejętnie podtrzymywać błogi sen suwerena. Opozycja powinna się raczej martwić o to, co zrobi, jeżeli cisza przed burzą kolejny raz okaże się tylko ciszą przed ciszą.