- Dziś spotkałem się z prezydentem. Pan Andrzej Duda wyjaśnił mi, że to co powiedział Donald Tusk na tym spotkaniu w Radomiu to jest kłamstwo. Donald Tusk łże, inaczej mówiąc. Nie było żadnych ekspertyz sporządzonych na prośbę pana prezydenta dotyczących prawnych możliwości powołania mnie na następną kadencję. To jest po prostu zwykłe wierutne kłamstwo. To jest wzięte z sufitu. Szukanie na siłę jakiegoś pretekstu - powiedział prezes NBP. - Tacy ludzie powinni być wykluczeni z życia publicznego raz na zawsze - oznajmił prezes NBP w kontekście wypowiedzi szefa Platformy Obywatelskiej. Tusk o Glapińskim: Jest nielegalny Adam Glapiński odniósł się do słów przewodniczącego PO, który podczas ubiegłotygodniowej konwencji swojej partii w Radomiu stwierdził, że: "Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi, Adam Glapiński jest też nielegalny". - Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy - powiedział Tusk. - Prawnicy zamówieni przez prezydenta Dudę napisali mu ekspertyzy, z których wynikało, że wybór na tę kadencję jest nielegalny. Wystarczyłaby duża mniejsza wątpliwość żeby gościa wyprowadzić z NBP, ja to wam gwarantuję - kontynuował Tusk. Zobacz też w serwisie INTERIA BIZNES: Adam Glapiński, prezes NBP: będziemy podnosić stopy procentowe dopóki nie zdusimy inflacji Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o Narodowym Banku Polskim nie można zasiadać w zarządzie NBP więcej niż dwie kadencje. Przed wyborem Adama Glapińskiego na drugą kadencję szefa NBP podnoszono, że wypełnił już on swoje dwie kadencje we władzach Banku, ponieważ w 2016 roku przez kilka miesięcy zasiadał już w zarządzie NBP. To właśnie do tej kwestii odnosił się Donald Tusk podczas konwencji PO, która odbyła się 2 lipca w Radomiu. Adam Glapiński: Tomasz Siemoniak zostanie pociągnięty do odpowiedzialności Podczas konferencji Adam Glapiński przekazał także, że departament prawny NBP przygotowuje stosowne pisma, aby pociągnąć do odpowiedzialności posła PO Tomasza Siemoniaka za jego wypowiedź z 2 lipca, która padła na antenie TVN24. Polityk powiedział, że gdy opozycja wygra wybory to "przyjdą silni ludzie i wyprowadzą prezesa NBP". - Nie chcę tego rozwijać. Bałbym się, gdyby Polska weszła w taki okres historii, że "silni ludzie będą wyprowadzać urzędników". Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - oznajmił prezes NBP. Adam Glapiński poinformował, że pozew będzie mógł dotyczyć takich przestępstw, jak groźba karalna oraz zamach na niezależność i suwerenność NBP, zagwarantowanych w konstytucji. Prezes NBP: Polska do strefy euro nie wejdzie Na koniec swojej konferencji prezes NBP powrócił do kontrowersji, jakie wywołał jego wybór na drugą kadencję. - Jest ogromna presja ze strony jednego z naszych sąsiadów, żeby wprowadzić w Polsce euro, żeby Polska uczestniczyła w budowie tzw. państwa europejskiego. Jednocześnie wiadomo, bo wielokrotnie o tym mówiłem, że dopóki jestem prezesem NBP - Polska do strefy euro nie wejdzie - oznajmił Adam Glapiński. - Była presja, żeby obóz Zjednoczonej Prawicy wyznaczył kandydata innego takiego, który byłby "elastyczny" i do euro Polskę wprowadził - stwierdził szef Narodowego Banku Polskiego. W opinii Glapińskiego pozbawienie go stanowiska prezesa NBP "umożliwiłoby Niemcom budowę federacyjnego państwa europejskiego bez pytania Polaków o zgodę", co - jego zdaniem - godziłoby w Polską suwerenność. "Presja, aby nie wybrać mnie na drugą kadencję, była istotna" Prezes NBP powiedział, że wprowadzenie Polski do strefy euro oznaczałoby też uniemożliwienie kontynuowania "wysiłku zbrojeniowego Polski" (zakup najnowocześniejszego sprzętu wojskowego od USA - przyp. red.). - Dlatego presja, aby nie wybrać mnie na drugą kadencję, była tak istotna - aby w tym miejscu stał kandydat, który zgodziłby się na wejście Polski do strefy euro i postawił tamę na wysiłku zbrojeniowym Polski - stwierdził prezes NBP. - To byłoby złamanie moich wszystkich nadziei i marzeń o Polsce dobrobytu, o Polsce suwerennej - podkreślił. Adam Glapiński wyjaśniał, dlaczego w jego opinii Donald Tusk prowadzi kampanię, mającą na celu usunięcie go ze stanowiska prezesa NPB. - Wściekłość zwolenników tej drogi wejścia Polski do orszaku Niemiec i budowy państwa europejskiego wynika właśnie z tego faktu, że przez wybór mnie na drugą kadencję ta droga została zagrodzona. Chciałbym, żeby państwo to wiedzieli - podsumował.