W Trzeciej Drodze wrze. To bezpośredni efekt zakończonych fatalnym wynikiem (6,91 proc.) wyborów europejskich. Rezultat poniżej 8 proc. - tyle wynosi próg wyborczy dla komitetów koalicyjnych w wyborach parlamentarnych - sprawił, że nad przyszłością sojuszu Polski 2050 i PSL pojawił się wielki znak zapytania. Na dobrą sprawę nie wiadomo, w którą stronę rozwinie się sytuacja, bo i głosy polityków z obu obozów są aktualnie od Sasa do Lasa. Kilka przykładów z ostatnich dni. Joanna Mucha, posłanka Polski 2050 i wiceminister edukacji, w "Rozmowach Gazeta.pl": - Ja uważam, że powinniśmy się rozejść. Ja nie widziałam nigdy tak zaangażowanych ludzi, jak w Polsce 2050. I oni mówią: wystarczy. Jarosław Rzepa, poseł PSL, w rozmowie z Polską Agencją Prasową: - Uważam, że takiej koalicji, jak to wyglądało do tej pory, nie ma co kontynuować. Marek Sawicki, poseł PSL, w rozmowie z Polską Agencją Prasową: - Zwyczajnie muszą liderzy obu ugrupowań usiąść i ze sobą porozmawiać. (...) Bo też nie może być sytuacji, w której mamy co chwilę zmienne przekazy. Dariusz Klimczak, wiceprezes PSL i minister infrastruktury, w rozmowie z portalem i.pl: - Proszę być spokojnym o przyszłość Trzeciej Drogi. Duet Kosiniak-Kamysz - Hołownia to jest przyszłość polskiej polityki. Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i przewodniczący Polski 2050, na konferencji prasowej w Sejmie: - Oczywiście, że Trzecia Droga ma rację bytu. W moim przekonaniu, najgłębszym oczywiście, powinna trwać. Anatomia klęski. Od list wyborczych po zgubne wypowiedzi Gdzie są przyczyny wyborczej klęski Trzeciej Drogi? Rozmawiając i słuchając polityków Polski 2050 i PSL można odnieść wrażenie, że właściwie wszędzie. Bo w kampanii europejskiej nie wyszło zupełnie nic. - Listy zupełnie nie były dopięte. Nie wszyscy, którzy powinni, startowali. Nie było takiej mobilizacji, jaka być powinna - mówi Interii jeden z członków rządu z ramienia ludowców. - To zawsze są dla nas najtrudniejsze wybory, a tutaj dodatkowo z tego powodu, że były to trzecie wybory w ciągu dziewięciu miesięcy i wszyscy mieli już dosyć - przyznaje. Inny z członków rządu, tym razem z Polski 2050, przyczyn porażki upatruje w zdemobilizowaniu wyborców Trzeciej Drogi. - Wyniki exit poll pokazują, że połowa naszych wyborców została w domach - żali się nasz rozmówca. Ma jednak rację. W porównaniu z wyborami samorządowymi 9 czerwca Trzecia Droga straciła niemal 1,25 mln głosów. Część tego elektoratu wybrała Koalicję Obywatelską, część Konfederację, ale zdecydowanie największy odsetek został w domach. - Musimy pomyśleć, co i w jaki sposób mówimy do ludzi - dorzuca polityk Polski 2050 z rządu. I dodaje: - To był bardzo słaby wynik i musimy sporo zmienić, żeby ten sojusz miał dalej sens. W szeregach ludowców patrzą na to jednak nieco inaczej. - To elektorat Polski 2050 zniknął i to pytanie do polityków Polski 2050, gdzie zniknął i czy można go odzyskać. PSL zachowało swój elektorat i to pokazuje badanie exit poll - wskazuje ważny polityk ludowców. Mirosław Suchoń, poseł i przewodniczący klubu parlamentarnego Polski 2050, w wywiadzie dla Interii żali się z kolei na... brak dostatecznych funduszy, żeby zrobić odpowiednio efektywną kampanię. - Najbardziej widoczne były te formacje, które mają największe dotacje z budżetu państwa i te osoby, które przez ostatnie lata pełniły różnorakie, wysokie funkcje. Rzeczywiście prowadzili bardzo intensywną kampanię. Tylko złożyli się na nią wszyscy obywatele - mówi w rozmowie z Jakubem Szczepańskim. Szef klubu Polski 2050 powodów fatalnego wyniku Trzeciej Drogi upatruje również w zmęczeniu elektoratu trójskokiem wyborczym i trwającą od dziewięciu miesięcy permanentną kampanią wyborczą. A także w tym, że Polacy nie dostrzegają ważności wyborów do Parlamentu Europejskiego. - W ostatnich tygodniach i miesiącach jeździłem po całym kraju, ludzie mieli dość. Pytali, jak można tak długoprowadzić kampanię wyborczą. Chcieli, żeby ten maraton się wreszcie skończył - tłumaczy poseł Suchoń. Na pytanie, dlaczego jednak to Polska 2050 straciła najwięcej, chociaż wszystkie formacje startowały w tych samych warunkach, nie potrafi udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Politycy Trzeciej Drogi gremialnie utyskują też na rozszalałą polaryzację, która miała zmiażdżyć ich formację. W tym powodów klęski doszukiwał się chociażby Szymon Hołownia, który w powyborczy poniedziałek napisał na Twitterze: "W agresywnej, spolaryzowanej kampanii, w której liczyło się tylko to, która partia wygra, nie było miejsca na rozmowę o ludziach, o rozwiązaniach dla rozwoju Polski". Rzecz w tym, że o polaryzacji Trzecia Droga wiedziała i wie od początku swojego istnienia. W końcu powstała właśnie po to, żeby z tą polaryzacją walczyć i ją zmniejszać. Być może dlatego odpowiedzi wyborców Polski 2050 na wpis marszałka Sejmu były w dużej mierze mocno krytyczne. Hołownia i Kosiniak-Kamysz pod ścianą Powyborcza sytuacja Hołowni nie prezentuje się optymistycznie. Sondaże prezydenckie z ostatnich tygodni nie tylko nie dają mu już perspektyw na zwycięstwo, ale nawet na wejście do drugiej tury. Dodatkowo niepomyślna weryfikacja wyborcza Trzeciej Drogi sprawia, że prezydenckie akcje marszałka na pewno nie zaczną nagle zwyżkować. Jak pisaliśmy w ostatnich dniach na łamach Interii, Hołownia musi się też martwić tym, że to Polska 2050 jest teraz głównym celem Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. - Jeśli Szymon Hołownia podtrzyma swoją decyzję z końcówki ubiegłego roku, to wystartuje, ale to wszystko jest perspektywa następnego roku, tych decyzji nie będzie teraz. Uważam, że ma duże szanse na wygraną w wyborach prezydenckich - mówi Interii polityk z najbliższego otoczenia marszałka Sejmu. Nieco więcej wątpliwości co do kandydatury drugiej osoby w państwie mają w szeregach ludowców. - Hołownia wydaje się sfokusowany na wybory prezydenckie, raczej tego nie odpuści nawet mimo słabnących sondaży i wyniku w eurowyborach - zauważa polityk PSL z rządu. I dodaje: - Będzie teraz próbował jakoś przeformatować tę kryzysową sytuację. Możliwe, że bardziej zacznie akcentować swoje projekty ustaw, możliwe też, że zacznie ustawiać się w roli ojca narodu. Na jego stanowisku możliwości ma sporo. W Trzeciej Drodze można też usłyszeć, że marszałek Sejmu miał już swoje pięć minut i dzisiaj niewiele z nich zostało. - Efekt nowości Hołowni minął, doszły niefortunne wypowiedzi jego i jego środowiska, kilka niepopularnych decyzji i gotowe - tłumaczy nasze źródło. Spać spokojnie nie może również Władysław Kosiniak-Kamysz. Kiepski wynik wyborczy Trzeciej Drogi komplikuje mu sytuację w partii, bo - pokazaliśmy to na początku tego artykułu - coraz więcej polityków PSL chciałoby rozwodu z Polską 2050 i pójścia własną drogą. Osłabia też pozycję PSL w relacji z dominującą Koalicją Obywatelską. Ponadto, prezes ludowców został politycznie poobijany wskutek kryzysu przy granicy z Białorusią. Doszło tam do aresztowania polskich żołnierzy, którzy strzelali do migrantów próbujących wtargnąć na terytorium Polski, i śmierci polskiego wojskowego w wyniku ataku nożem przez jednego z migrantów. W szeregach ludowców daleko jednak do posyłania Kosiniaka-Kamysza na polityczny szafot. Nasi rozmówcy z PSL przyznają, że pozycja ich prezesa w partii jest stabilna, chociaż o dalszym kursie partii zadecyduje zwołana w najbliższym czasie Rada Naczelna. To w ramach tego gremium wyciągane będą wnioski z kampanii europejskiej i podejmowane kluczowe decyzje w sprawie przyszłości. Z informacji Interii wynika jednak, że emocjonalnych i radykalnych decyzji nie będzie. Jak podkreślają nasze źródła w partii, nie byłoby to w stylu ludowców, którzy "charakteryzują się racjonalnym podejściem, są w polityce nie od wczoraj i wiedzą, że są w niej chwile lepsze i chwile gorsze". - Prezes wyjdzie z tego kryzysu obronną ręką. Przeszedł już przez wiele kryzysów i one zawsze go wzmacniały - mówi nam ważny polityk ludowców, dobrze znający Kosiniaka-Kamysza. Inny z naszych rozmówców z PSL podkreśla zasługi prezesa PSL dla partii: - Nie powinien się obawiać. Nie sądzę, żeby coś mu groziło, ma bardzo silną pozycję w PSL. Był już i w rządzie z Tuskiem, i prowadził partię w najtrudniejszych momentach po 2015 roku. Jest zaprawiony w bojach, jeśli chodzi o trudne, kryzysowe momenty. Wyprowadził partię na prostą po pamiętnym wyniku 5,13 proc., był w stanie to ogarnąć, więc z tego kryzysu też się wygrzebie. To jest ktoś, kto w trudnych czasach nie pęka. Trzecia Droga: na celowniku PO i Tuska Rozliczenia wewnątrzpartyjne to tylko jedna z obaw tak Kosiniaka-Kamysza, jak i Hołowni. Drugą, być może jeszcze poważniejszą, są losy Trzeciej Drogi w koalicji rządzącej. Fatalne wyniki w eurowyborach zmuszają sojusz Hołowni i Kosiniaka-Kamysza do skuteczniejszego niż dotychczas forsowania własnych inicjatyw i odróżniania się zwłaszcza od Koalicji Obywatelskiej. Z naszych rozmów z politykami Trzeciej Drogi wynika, że będą chcieli postawić przede wszystkim na agendę gospodarczą. Tu milowym krokiem ma być przepchnięcie w rządzie zmian w naliczaniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Sukces na tym polu miałby też uderzyć w Konfederację, z którą Trzecia Droga wciąż zamierza walczyć o pozycję numer trzy na polskiej scenie politycznej. - Umówiliśmy się w ramach umowy koalicyjnej na realizację części naszych postulatów i kiedy one zaczną być realizowane, to będzie nam dużo łatwiej politycznie - tłumaczy Interii rozmówca z rządu. - Musimy akcentować to, co nas wyniosło, czyli interesy przedsiębiorców, centrowa agenda społeczno-światopoglądowa, walka z polaryzacją - dodaje polityk Trzeciej Drogi. Co ciekawe, dominująca w obozie władzy i wzmocniona zwycięstwem w eurowyborach Koalicja Obywatelska ma zupełnie inne plany wobec PSL i Polski 2050. Formacja Donalda Tuska najchętniej wbiłaby klina między dwóch sojuszników. - Polska 2050 śmiało podąża drogą Ryszarda Petru sprzed paru lat. Ludzie od nich uciekną albo do nas, albo do PSL. Dzień dziecka się skończył - dopiero co mówił Interii doświadczony polityk PO. Na koniec dodał: - Zwasalizujemy Polskę 2050 jak niegdyś Nowoczesną. W PSL i Polsce 2050 mają świadomość czyhającego za rogiem zagrożenia. Nastroje są jednak bojowe, nikt nie zamierza składać hołdu lennego Tuskowi po jednej porażce. Nasi rozmówcy z obu partii podkreślają, że chociaż wybory europejskie zakończyły się klapą, to liczba szabel Trzeciej Drogi w Sejmie pozostaje niezmieniona, a podział ministerstw jest zagwarantowany w umowie koalicyjnej. To potencjał, który ma pozwolić Trzeciej Drodze złapać drugi oddech. - To była, jest i będzie podmiotowa koalicja, bo też nie może być inna. Wszyscy zależymy od siebie - tłumaczy nam jeden z członków rządu z nadania PSL. - Nie ma miejsca na roszady, wciąż jesteśmy silni i mamy w swoich rękach argumenty - dodaje z kolei wysoko postawiony polityk Polski 2050.