Podczas protestu przemawiał m.in. lider PO Donald Tusk. - Kochana Warszawo, drodzy przyjaciele, nie będę mówił do prezydenta Dudy - zaczął swoje wystąpienie Donald Tusk. Jak dodał, "będę mówił do was. Będę mówił też w imieniu tych, którzy nie mogli dziś wyjść na ulice, ale którzy byli kilka tygodni temu na ulicach Warszawy i innych miast w obronie Polski europejskiej, którzy ciągle protestują w białym miasteczku, pracowników cywilnych sądów i prokuratury, którzy cierpliwie walczą o swoje".- Dobrze pamiętam, kiedy powstawała Solidarność, to w gdańskiej stoczni ludzie zaczęli strajkować, bo była drożyzna, bo nie mieli za co kupić drożejącej kiełbasy i chleba, ale wpisali do postulatów na jednym z pierwszych miejsc nie więcej pieniędzy dla siebie, ale postulat, by zgodnie z konstytucją w Polsce były wolne media i wolność słowa - przypomniał Tusk. - Tak rodziła się prawdziwa solidarność - podkreślił. - Jesteśmy tu w obronie wolnych mediów i wolnego słowa, ale chciałbym, żebyśmy każdego dnia pamiętali też o tych, którzy nie mogą związać końca z końcem, bo drożyzna zabija ich budżety, którzy siedzą zrozpaczeni w domach, bo dla ich chorych bliskich nie ma miejsca w szpitalach. Żebyśmy tak, jak wtedy, kiedy powstawała pierwsza solidarność, byli ze sobą razem. Pamiętali o tych, którzy nie mają dostępu do wolnych mediów, bo żyją pod okupacją TVP Info. Do wszystkich tych ludzi dzisiaj mówimy: będziemy o was pamiętać, tak jak wy pamiętaliście o nas. Jeśli będziemy solidarni, wygramy. Zmieciemy tę złą władzę, nie będzie po nich śladu - mówił lider PO. Zacytował także wiersz "Który skrzywdziłeś" Czesława Miłosza, dedykując go prezydentowi Andrzejowi Dudzie i "jego mocodawcy". Tłum zgromadzony przed Pałacem Prezydenckim skandował m.in. "chcemy weta". Trzaskowski: Tu nie chodzi o jedną stację Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który także uczestniczył w proteście mówił, że Polacy dożyli trudnych czasów, w których zadaje się im pytanie, czy Polska nadal jest demokratycznym krajem?- Odpowiedź jest bardzo prosta. Tak, nadal jesteśmy demokratycznym krajem, ale tylko dzięki wam, dzięki społeczeństwu obywatelskiemu. Dzięki temu, że tu jesteście, że nie dajecie sobie i nam odebrać nadziei, wielkie brawa dla was - powiedział polityk, zwracając się do zebranych.Ocenił, że obecnie w Polsce trwa "czas niesłychanie trudny", w którym nie tylko trwają zmagania lekarzy z koronawirusem, ale także, jak stwierdził, "niszczony jest samorząd i zabiera się nam - wam - pieniądze, gdy niszczona jest edukacja, gdy jeden absurd goni kolejny absurd, próbuje się niszczyć wolne media".- I tutaj nie chodzi o jedną stację telewizyjną. Tu chodzi o to, że po jednej stronie mamy propagandę za miliardy, z drugiej strony niszczone są wszystkie wolne media - albo są wykupywane przez koncern paliwowy, albo naciskane, albo tak jak w tej chwili prześladowane przez chęć zmiany prawa. A za chwilę cenzura internetu, za chwilę próba wygaszenia wszystkich niezależnych źródeł informacji. Ale my sobie na to nie pozwolimy - podkreślał prezydent Warszawy.Wskazywał, że te zjawiska może powstrzymać tylko siła społeczeństwa obywatelskiego. - W takich momentach jesteśmy razem, nawet jeśli ta cyniczna władza na kilka dni przed świętami próbuje wprowadzić kolejne ograniczenia, to właśnie my, społeczeństwo obywatelskie, wszyscy którzy walczyli o polską demokrację na ulicach przez ostatnie lata, przedstawiciele partii politycznych jesteśmy tu razem przed tym pałacem - mówił.Zaapelował też do prezydenta Andrzeja Dudy "by choć raz był ze społeczeństwem obywatelskim". Zandberg: Zagrożenie dla wolności - Jestem tu dziś, choć jak państwo wiecie, często spieram się z liberalnymi dziennikarzami. Więc jak się domyślacie, nie przyszedłem tu dziś, by im kadzić. Przyszedłem tu dziś, bo wierzę w pluralizm i wierzę, że także państwo wierzycie w pluralizm. Polacy są bardzo różni - są konserwatyści, są liberałowie, są socjaliści i media muszą to odzwierciedlać - mówił podczas manifestacji poseł Lewicy, lider partii Razem Adrian Zandberg. - To, co dzieje się dziś, to jest zagrożenie dla tej wolności i dla tej różnorodności. Żadne media, i to jest kwestia zupełnie fundamentalna dla demokracji, nie mogą zostać podporządkowane władzy. I żadna władza, i to jest kwestia fundamentalna dla demokracji, nie może używać administracyjnych sztuczek, by ograniczać wolność słowa - zaznaczył. Przekonywał, że w Polsce musi być gwarancja pluralizmu mediów, a "tej gwarancji i gwarancji wolności słowa dziś, pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, po prostu nie ma". - Ta ustawa, która została przepchnięta w sposób absolutnie skandaliczny, ma bardzo czytelną intencję. Tą intencją jest likwidacja konkretnej redakcji, stacji telewizyjnej. I na to nie może być zgody. I dlatego ta ustawa powinna zostać zawetowana. Chcemy weta - oświadczył Zandberg. Głos zabrał również lider Polski 2050 Michał Kobosko, który podkreślał, że "jedną z rzeczy absolutnie najważniejszych są wolne media". - Chcemy być dumni z naszej ojczyzny, chcemy czuć się wolni, walczyć o wolność, gdy ktoś próbuje nam ją odebrać. (...) Będziemy o nią walczyć - oświadczył polityk. Według Koboski, "PiS próbuje walczyć z mediami w sytuacji prawdziwego dramatu, który dzieje się obok nas". - Codziennie pół tysiąca z nas traci życie z powodu Covid. (...) PiS walczy z mediami w sytuacji, gdy (prezydent Rosji Władimir) Putin zażądał od (prezydenta USA Joe) Bidena wpływu na los naszej ojczyzny, prawa do decydowania, jacy żołnierze mogą stacjonować w Polsce - wskazywał. Morawska-Stanecka: To nie czas na upokarzanie Amerykanów - Wolne media są warunkiem każdego ustroju demokratycznego - powiedziała wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (PPS). - Kiedy za wschodnią granicą Polski dzieją się rzeczy, które przerażają świat, nam potrzebne są sojusze. Dzisiaj polską racja stanu nie jest to, aby kolejny raz kogoś upokorzyć, pokazać, że potrafimy mieć niedobre stosunki z sąsiadami, sojusznikami - dodała. - To nie czas na upokarzanie Amerykanów, to czas na pokazanie wszystkim naszym sojusznikom, że jesteśmy wiarygodni, dotrzymujemy umów" - mówiła. - Panie prezydencie, w imię polskiej racji stanu, proszę zawetować - zaapelowała. Według wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego (KP-PSL) "jeszcze nigdy po ’89 roku nie rządzili nami ludzie równie niekompetentni, którzy przegrywają wojnę z COVID-em, wojnę z Łukaszenką, wojnę o polska złotówkę, a wreszcie wojnę o polską przyszłość". Dodał, że wiadomo, że można o tym mówić, "dlatego że mamy wolne media". - Oni wolnych mediów nie chcą, bo boja się prawdy - dodał. Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica) zwrócił uwagę, że sprzeciw wobec ustawy medialnej po raz drugi "jednoczy całą opozycję", podobnie jak wsparcie wspólnego kandydata w wyborach na prezydenta Rzeszowa. "Zjednoczona opozycja!" - skandowali zebrani. - Słyszę, co do mnie mówicie, chyba trzeba będzie tak zrobić - odpowiedział Czarzasty. - Są ludzie, którzy marzą żeby (nam) zabrano wolność, ale mówimy: kiedyś przestaniecie rządzić. Możecie pluć na dziennikarzy, nie wpuszczać ich dziennikarzy na granicę białoruską, możecie próbować zamknąć TVN, ale nie pozwolimy wam na to, bo mamy wolność w sercu - zadeklarował Czarzasty. - To nie chodzi o tę czy inną telewizję, chodzi o Polskę - powiedziała Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska). - Chodzi o wolność, o wolność w edukacji, wolne sądy, wolną szkołę, wolny wybór i o nasze prawo do powiedzenia prawdy i jej usłyszenia - mówiła. - Oni boją się mediów, naszego prawa do decydowania o sobie, boją się kobiet, społeczności LGBT, wolnych sądów, bo są tchórzami, a tam jest największy z nich, on bał się nawet stanąć do równych wyborów - powiedziała Nowacka, wskazując na siedzibę prezydenta. Politycy na proteście W proteście uczestniczyło wielu polityków opozycji. W demonstracji bierze udział także Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, była szefowa kampanii Andrzeja Dudy. Swoją obecność na proteście zapowiadała także żona przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasza Schreibera, Marianna Schreiber. Głos zabrali przedstawiciele mediów, m.in. Edward Miszczak z Grupy TVN, a także Jarosław Kurski z "Gazety Wyborczej", Jacek Żakowski z "Polityki" i Piotr Pacewicz z "Oko.Press". Po przedstawicielach mediów głos zabrali przedstawiciele organizacji społecznych, m.in. KOD, Akcji Demokracja, Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Obywateli RP, Komitetu Świeckości, Protestu z Wykrzyknikiem. Na zakończenie manifestacji głos zabrał były Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, który przestrzegał przed "końcem demokracji" i sytuacją, w której kolejne wybory nie będą w pełni wolne. Sejm przyjął ustawę medialną Sejm odrzucił w piątek bezwzględną większością głosów uchwałę Senatu o odrzuceniu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Teraz ustawa trafi do prezydenta. Andrzej Duda zapowiedział, że "bardzo dokładnie" zbada ustawę przed podjęciem decyzji co do dalszych kroków. Prezydent ma trzy możliwości - może podpisać ustawę, zawetować ją lub wysłać do Trybunału Konstytucyjnego. "Skapitulowali przed pandemią i drożyzną, ale idą na wojnę z wolnymi mediami. Będę w niedzielę o 19 na Krakowskim Przedmieściu. #lexTVN" - napisał Donald Tusk, zapowiadając protest, którego organizatorami są Fundacja Grand Press i Komitet Obrony Demokracji. Ustawa medialna. Apele o weto W mediach społecznościowych Komitet Obrony Demokracji zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustawy. "Przypomnimy o naszym apelu 19 grudnia 2021 roku o godz. 19 pod Pałacem Prezydenckim i w całej Polsce" - dodała organizacja. O weto do prezydenta apelowali także przedstawiciele opozycji. Stacja TVN zamieściła w internecie petycję, pod którą można się podpisać - jak podkreślają autorzy apelu - w obronie nadawcy. Decyzję posłów, o przyjęciu noweli, skrytykowali także dyplomaci z USA."Stany Zjednoczone są skrajnie rozczarowane dzisiejszym przyjęciem ustawy medialnej przez Sejm RP. Oczekujemy, że prezydent Duda będzie działać zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, aby wykorzystać swoje przywództwo do ochrony wolności słowa i działalności gospodarczej" - napisał na Twitterze chargé d'affaires USA w Polsce Bix Aliu.Przyjęta przez Sejm nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji ma - zdaniem PiS - na celu uszczelnienie i uściślenie obowiązujących od 2004 r. przepisów, które mówią o tym, że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc. Ustawa wzbudziła protesty obywateli w wielu miejscach w Polsce, części dziennikarzy, opozycyjnych polityków i ekspertów, według których jest ona wymierzona tylko w telewizję TVN. W niedzielę demonstracje przeciwko ustawie odbywają się w kilkudziesięciu miastach w Polsce. W Krakowie przemawiali m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz i Bogdan Klich. Politycy opozycji uczestniczyli także w manifestacjach w innych miastach - m.in. Łodzi, Poznaniu czy Gnieźnie.