Lider PO na spotkaniu z mieszkańcami Lidzbarka Warmińskiego przyznał, że "czuje się zwolniony z obowiązku krytykowania PiS-u, bo sami rządzący "się za to wzięli". Przypomniał, że niedawno - "podpuszczony przez najmłodszych w rodzinie" - nazwał Mateusza Morawieckiego "bambikiem". Uznał, że było to "dość pieszczotliwe" określenie. - Po tamtej stronie zrobiła się afera, że nieładnie, że jak tak można. Minęło 48 godzin, a ja słyszę, że według Morawieckiego minister Ziobro to jest krowa, która ryczy i mleka nie daje. To jest dopiero wyrafinowany komplemencik - ocenił. Tusk przypomniał, iż minister sprawiedliwości stwierdził, że premier "w każdej sprawie dotyczącej UE się pomylił" i "naraził polskie rodziny na gigantyczne straty". - Zarzucił mu zdradę interesów narodowych w Brukseli. Błaszczak mówi o generałach, że kłamią. W tej części aktywności mogę iść na urlop i zająć się przyszłością po październiku, bo oni skoczyli sobie do gardeł i oczu, jak zawsze sytuacji grupy, jaką jest PiS - mówił. Tusk w imieniu "byłych i przyszłych" szefów rządów: Zwracam się do tego, co udaje, że jest premierem Stwierdził następnie, że mafie, grupy przestępcze czy autorytarne partie, "kiedy zbliża się dzień, gdy zaczynają czuć, widzą po oczach, coś jest takiego w powietrzu, że kończy się ich władza i przewaga, to oni zaczynają kraść, aby zabezpieczyć przyszłość i skakać sobie do gardeł". - Puszczają im nerwy. Gdy słyszę od Mateusza Morawieckiego, że nic nie wyszło z reformy sądownictwa, a w odpowiedzi Ziobro zaprasza premiera na debatę, to sobie myślę: "Mateusz, ty chociaż na ostatnie miesiące zacznij być premierem". Tak trochę w imieniu wszystkich byłych i przyszłych premierów RP zwracam się do tego, który udaje, że jest premierem - to upokarzające, premier w polskim ustroju coś znaczy - powiedział lider Platformy. Mówił też do obecnego szefa rządu, że "daje sobą pomiatać" swoim ministrom. - Mówią najdziwniejsze, przykre rzeczy. Jeśli nie jesteś w stanie podjąć żadnej decyzji wobec ministrów, o których twierdzisz, że są kompletnie do niczego, niczym krowy ryczące, a nie dające mleka i jeszcze cię obrażają każdego dnia to chociaż w finale pokaż, że masz... no coś tam i zachowaj się jak premier - zaapelował. Tusk: Morawiecki był krwiożerczym liberałem Zwrócił uwagę, że w wypowiedziach polityków PiS i mediach sprzyjających rządzącym "pojawia się komunikat, że Tusk nigdy nie pracował". - Mogę się czuć lekko frajerem przy Mateuszu Morawieckim czy Jarosławie Kaczyńskim. Nie umiałem się w życiu tak ustawić, żeby kariera zawodowa była karierą "wpierw jestem bankowcem, premierem", a w międzyczasie spekuluję z Kościołem działkami na dużą skalę. To jest jakiś dorobek zawodowy, nie kwestionuję, na pewno efektywny - ocenił. Jak dodał, często słyszał od Kaczyńskiego, "mieszkańca willi na Żoliborzu, że on jest z ludu, a ja jestem 'elita', że jesteśmy oderwani, nie wiemy, co to normalne życie". - Mam wielką satysfakcję z tego, że pracowałem w różnych miejscach i rolach, najdłużej byłem chyba robotnikiem fizycznym. Nie bardzo wiem, dlaczego partia udająca ludową, tak często kpi z kogoś, kto pracował, malując na wysokości kominy - zastanawiał się. Przyznał, że "nie zarobił tyle, ile Morawiecki". - Nie mam tylu nieruchomości, ile fundacje Kaczyńskiego. Spotkałem ludzi kapitalnych, mądrych, uczciwych, ale i łajdaków z tytułami profesorskimi albo głupców pełniących role ministrów czy premierów - powiedział. Nawiązał też do czasów, gdy był premierem, a Morawiecki zasiadał w doradzającej mu Radzie Gospodarczej. Uznał, że był wtedy "krwiożerczym liberałem". - Jeszcze w internecie znajdziecie ślady publicznych wypowiedzi. Ma naturę bankiera, inwestora, gościa, który wie, gdzie są pieniądze - dodał. Wykluczenie komunikacyjne. Szef PO: Na Warmii i Mazurach liczba linii autobusowych spadła o dwie trzecie Donald Tusk mówił też o wykluczeniu komunikacyjnym, o którym "słyszy prawie wszędzie". - Na Warmii poruszanie się nie z Gdańska czy Warszawy na Mazury, ale w obrębie samego regionu, nie jest łatwe. Rządzący, którzy m.in. z wykluczenia komunikacyjnego zrobili slogan, gdy zdobywali osiem lat temu władzę, deklarowali, że będą naprawiać sytuację, jeśli chodzi o linie autobusowe. Po tych latach w województwie warmińsko-mazurskim możemy mówić o zapaści autobusowej komunikacji zbiorowej - alarmował. Wyliczył, że liczba linii autobusowych w odwiedzanym przez niego regionie spadła o dwie trzecie. - Kolejowe wykluczenie stało się też faktem na różnych etapach historii - dodał. Jak przypomniał, Lidzbark Warmiński leży nieopodal granicy z Rosją. - Dla setek tysięcy Polek i Polaków tam, gdzie jest granica z Rosją i Białorusią, czy to Podlasie, czy tu, gdzie jest granica z obwodem królewieckim, wszędzie to kosztuje bardzo dużo pieniędzy, zdrowia i lęków mieszkających na tych terenach - wyliczał. Według jego wiedzy "już kiedy doszło do pierwszej napaści na Ukrainę, ludzie mówili, że się trochę boją". - Dziś sami wiecie, jak trudno przekonać do inwestowania blisko granicy. Potrzebujecie pomocy, pomysłów, które pomogą przekonać partnerów w Europie, że pieniądze, które miały znaleźć się w Lidzbarku z programu Rosja-Europa, posłużyły mieszkańcom po tej stronie granicy. Nie możecie być podwójnie poszkodowani, to wymaga aktywnej pracy w Brukseli - oceniał. Tusk: Dosyć tej niby nieformalnej, ale ciągle widocznej dyskryminacji kobiet Zdaniem lidera PO trzeba "nie czekać na zmianę władzy, na październik, tylko pamiętać, że tutaj interesy polskich rodzin są bezpośrednio zagrożone z tytułu wojny". - I ta pomoc - że zaczytuję klasyczkę - wam się po prostu należy - uzupełnił, nawiązując do słów Beaty Szydło. Zadeklarował, że Platforma ma programy mające poprawić sytuację kobiet. - Nie chodzi o to, bym wyrecytował z pamięci te wszystkie programy, pieniądze, konwencje. Życie nie polega na raportach, tylko na tym, co ludzie czują. Ta władza za kobietami nie przepada. Nie wiem, czy nie jesteśmy jedynym rządem europejskim, w którym jest tylko jedna kobieta, chociaż mamy najwięcej ministrów ze wszystkich - zauważył. W jego ocenie "czas wyraźnie powiedzieć", że "kobiety mają prawo do decydowania o swoim losie w dużo większym stopniu niż dzisiaj w Polsce". - Do pełnego szacunku dla codziennych wysiłków, do udziału w życiu publicznym w dużo większym stopniu (...). W interesie także męskiej części społeczeństwa jest, żebyśmy wreszcie głośno i wyraźnie powiedzieli: dosyć tej niby nieformalnej, ale ciągle widocznej dyskryminacji kobiet - powiedział.