PiS wybierze nowego szefa klubu; zapowiada rozliczanie PO
Adam Lipiński, Marek Kuchciński i Joanna Kluzik-Rostkowska są najpoważniejszymi kandydatami na stanowisko szefa klubu PiS - wynika z nieoficjalnych rozmów z politykami tej partii. PiS zapowiada, że będzie "patrzeć rządowi na ręce" i rozliczać PO z przedwyborczych obietnic.
Oprócz szefa klubu, PiS musi również wskazać kandydata na wicemarszałka Sejmu. Te decyzje personalne są konieczne, ponieważ w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zginęli: szefowa klubu Grażyna Gęsicka oraz wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra.
Obecnie obowiązki szefa klubu pełni Marek Kuchciński. Politycy PiS zapowiadali, że nowy szef klubu i wicemarszałek zostaną wybrani po wyborach prezydenckich; jednak wiele wskazuje na to, że jeszcze nie w tym tygodniu. O takiej możliwości mówił w niedzielę Kuchciński.
Według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka, dyskusja w tej sprawie rozpocznie się dopiero w środę, podczas posiedzenia klubu.
- Nie będziemy się spieszyli - zadeklarował Błaszczak, który podkreślił, że przy tego typu decyzjach pośpiech nie jest wskazany. Pytany, kto może zostać szefem klubu i wicemarszałkiem odpowiedział: "nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, sprawa jest zupełnie otwarta".
Jako potencjalnych kandydatów na to ostatnie stanowisko politycy PiS wymieniają nieoficjalnie Kuchcińskiego i Kluzik-Rostkowską, którzy - jak wynika z rozmów - nie widzą siebie na funkcji szefa klubu. Dlatego kierownictwo partii poważnie rozważa zgłoszenie kogoś z tej dwójki na stanowisko wicemarszałka.
PiS, wzmocnione - jak mówią politycy tej partii - dobrym wynikiem wyborczym Jarosława Kaczyńskiego zapowiada rozliczanie rządu i Bronisława Komorowskiego.
- Na tym polega demokracja, że są zwycięzcy, którym szczerze gratulujemy, i jest opozycja, która rozlicza tych, którzy wiele, ale to bardzo wiele obiecali - mówił szef Zarządu Głównego PiS Joachim Brudziński.
- Mamy bardzo silną reprezentację w parlamencie, mamy bardzo silny mandat społeczny wynikający z poparcia dla naszego kandydata (...), będziemy spokojnie punktować to, co zostało Polakom obiecane w ostatnich miesiącach - powiedział.
- Jeżeli PO wywiąże się z obietnic, pozostaniemy (PiS) opozycją na kolejne lata, jeżeli nie - a wszystko na to wskazuje, że nie ma takiej możliwości - to wtedy za rok przejmiemy władzę - oświadczył Brudziński.
Również Błaszczak zapowiedział, że PiS "będzie patrzył na ręce rządowi". - Bronisław Komorowski obiecał bardzo dużo, składał obietnice również w obecności premiera Donalda Tuska, a więc to premier ponosi odpowiedzialność - jest liderem PO - za ich spełnienie - powiedział Błaszczak.
PiS zamierza również "patrzeć rządowi na ręce" w kwestii wyjaśniania przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. O potrzebie wyjaśnienia tej sprawy mówił w trakcie niedzielnego wieczoru wyborczego Jarosław Kaczyński.
- Zawiesiliśmy tę sprawę w trakcie kampanii, musimy uzyskać właściwą odpowiedź, w każdym wymiarze moralnym, politycznym i tym prawnym - mówił prezes PiS nawiązując do wydarzeń z 10 kwietnia.
Błaszczak ocenił, że to, "co się dzieje w tej sprawie jest dalece niesatysfakcjonujące", a wyjaśnienie przyczyn tragedii, "to obowiązek państwa polskiego".
Rzecznik przypomniał, że w parlamencie działa zespół posłów i senatorów PiS, w którego skład wchodzą także eksperci, który monitoruje sprawę katastrofy. Wyjaśnienie jej przyczyn to - jak mówił - kwestia "wiarygodności państwa polskiego". Ocenił, że działania rządu i prokuratury w tej sprawie "są bardzo powolne".
INTERIA.PL/PAP