Mówi polityk znający Sikorskiego: - Wszyscy wiedzą, jaki jest Radek - ego często przesłania mu cały świat, bywa zarozumiały, czasem coś palnie. Ale może właśnie o to chodzi, może właśnie kogoś takiego potrzebujemy teraz na czele MSZ? To nie są czasy dla grzecznych, potulnych chłopców. Inny z naszych rozmówców, polityk Platformy: - Można by zażartować, że ma teraz swoje cztery minuty. Znakomity był ten jego speech na Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Ale o tym, że jest świetnym mówcą i płynnie posługuje się angielskim, wiemy przecież nie od dziś. Ukraina. Radosław Sikorski na ustach świata Nawiązanie do czterech minut nie jest przypadkowe. Właśnie tyle trwała wypowiedź Sikorskiego, podczas której sprostował wszystkie kłamstwa i manipulacje rosyjskiego ambasadora przy ONZ Wasilija Nebenzi. Pierwotnie szef polskiego MSZ miał wygłosić zupełnie inną, przygotowaną wcześniej, mowę, ale gdy usłyszał, co mówi przedstawiciel Rosji, zmienił plany, zaczął robić notatki, a potem z chirurgiczną precyzją wypunktował przedmówcę. - On nazywa Ukrainę klientem Zachodu. W rzeczywistości Kijów walczy, by być niepodległy (...). Ich prezydent jest Żydem, ich minister obrony muzułmaninem i nie mają więźniów politycznych. On mówi, że Ukraina tapla się w korupcji. Cóż, Aleksiej Nawalny udokumentował, jak czysty i pełny uczciwości jest jego kraj - to tylko fragment słynnego już wystąpienia polskiego dyplomaty. Wystąpienia, za które Sikorski zebrał mnóstwo pochwał. "Dzisiejsza interwencja Radka Sikorskiego na Radzie Bezpieczeństwa ONZ będzie klasykiem. Niewiele zostało po tym z Rosji" - ocenił we wpisie na Twitterze były premier Szwecji Carl Bildt. Wystąpieniu Sikorskiego przyklasnęli również dwaj wybitni historycy - prof. Timothy Garton Ash i prof. Timothy Snyder. Pierwszy żartował, że "czasami umiejętność debatowania nabyta na Oxfordzie może zostać wykorzystana w naprawdę szczytnym celu". Dodał, że "zafundowana Rosji przez Radka Sikorskiego lekcja historii zostanie zapamiętana na długo". Z kolei prof. Snyder podkreślił, że "znajomość historii pomaga, ponieważ daje poczucie godności i pewności siebie w starciu z propagandą wojny i ludobójstwa". "Polski minister spraw zagranicznych pokazał to tutaj na forum ONZ" - stwierdził amerykański uczony. Przemowę Sikorskiego doceniły też czołowe światowe media. Brytyjska telewizja Sky News doceniła "sprostowanie rosyjskich przekłamań", natomiast Bloomberg podkreślił, że "wielkie słowa polskiego dyplomaty znów uderzają w Rosję". Amerykańska redakcja przypomniała również, że Sikorski często mówi to, co myśli i niejednokrotnie wpędzało go to w kłopoty - przykładem jest chociażby pamiętny tweet "Thank you, USA" dotyczący wysadzenia gazociągu Nord Stream 2 - ale jego wystąpienie na forum ONZ zostało "okrzyknięte natychmiastowym klasykiem" i "może stać się wyjątkowym momentem debaty wokół wojny na Ukrainie". Wizyta Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych to jednak nie tylko wspomniane już wystąpienie na Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Szef polskiej dyplomacji odbył też ważne spotkania z Jakiem Sullivanem, doradcą prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa narodowego, oraz sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Natomiast podczas wywiadów w CNN i Bloombergu m.in. mocno przekonywał republikanów, żeby nie blokowali pomocy finansowej i materialnej Waszyngtonu dla Ukrainy. Radosław Sikorski a Donald Tusk. Specjalne zadanie Efekty wizyty Sikorskiego za oceanem nie umknęły również jego partyjnym kolegom. - Wszyscy wiedzieli, czego się po nim spodziewać. Wszyscy wiedzieli, że da radę, że dowiezie - mówi o pierwszych miesiącach Sikorskiego na czele MSZ jeden z rozmówców Interii z partii. - On ma osobistą relację z Kierownikiem (tak w Platformie określany jest Donald Tusk - przyp. red.) i w zasadzie niczego więcej mu nie potrzeba. Tego nie ma jak przeskoczyć, mało komu w rządzie Tusk tak ufa, jeśli chodzi o powierzony zakres obowiązków - dodaje inne z naszych źródeł w partii rządzącej. Ten sam rozmówca zdradza, że Sikorski dostał od Tuska klarowne zadanie do zrealizowania w ramach szefowania resortowi spraw zagraniczych. - Kierownik postawił przed nim jasny cel: odbudowanie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, pokazanie, że Polska znów jest ważnym graczem. Dostał zielone światło, żeby robić, co trzeba w tym celu - tłumaczy nam dobrze zorientowany polityk PO. Inni politycy tej formacji również podkreślają, że szybka odbudowa pozycji Polski w Unii Europejskiej i na globalnej scenie nie była tylko efektownym sloganem na czas kampanii. - To oczko w głowie Tuska - zapewnia jeden z naszych rozmówców. Ukraina. Radosław Sikorski głównym rozgrywającym Nie chodzi jednak tylko o kwestie wizerunkowe. Jak dowiaduje się Interia, celem rządu jest, żeby Polska stała się głównym rozgrywającym w UE w sprawach Ukrainy i relacji UE-Rosja. To polski głos ma wytyczać kierunek działań, bo jako jedni z nielicznych od dawna przestrzegaliśmy Zachód przed płynącym z Kremla zagrożeniem, a po inwazji Rosji na Ukrainę to Polska wzięła na siebie największy ciężar pomocy najechanemu państwu. Jest w tym jednak również istotny pragmatyzm. Polski rząd chce sobie zawczasu zapewnić najlepszą możliwą pozycję wyjściową na okoliczność rozmów pokojowych Ukrainy z Rosją, które prędzej czy później jednak nastąpią, a następnie również do odbudowy Ukrainy z wojennych zniszczeń. - Mocnym uderzeniem w Rosję i dociśnięciem republikanów Radek buduje sobie mocną pozycję wewnątrz Unii Europejskiej. Robi to jako pierwszy z ważnych polityków europejskich, tworzy antyrosyjską koalicję, której chcemy być liderem - wyjaśnia nam polityk Platformy znający Sikorskiego. Mówi prof. Paweł Dobrowolski, polski dyplomata i kierownik katedry stosunków międzynarodowych Collegium Civitas: - Polska chce chce zająć miejsce Wielkiej Brytanii w gronie tzw. wielkiej piątki, w skład której wchodziły Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania. Czy Sikorskiemu uda się nas tam umieścić, to na razie jeszcze wróżenie z fusów, ale na pewno wykonuje wszelkie niezbędne kroki, żeby dostrzeżono, że Polska przestała być kulą u nogi w koncercie europejskim, a próbuje znów stać się wiodącym graczem. Sikorski, czyli jastrząb Dużym atutem Sikorskiego w realizacji postawionych przed nim celów jest to, co w przeszłości niejednokrotnie wpędzało go w kłopoty - dosadny język, zero-jedynkowe podejście i zuchwałość balansująca na granicy z zarozumiałością. Gdy w Platformie pytamy, czy styl uprawiania dyplomacji przez Sikorskiego, będzie jego problemem czy atutem, nasi rozmówców bez wahania wskazują drugą z odpowiedzi. O Sikorskim mówią natomiast krótko: jastrząb. - Jest jastrzębiem, ale było oczywiste, że nim będzie. Tusk doskonale wiedział, kogo i po co bierze na szefa MSZ. Gdybyśmy chcieli cieplutkiego i układnego polityka, to na pewno nie sięgnęlibyśmy po Radka - nie ma wątpliwości jeden z doświadczonych polityków Platformy, którego pytamy o Sikorskiego. Nasi rozmówcy przypominają, że gdy po wyborach ważyły się losy obsady MSZ, wielu polityków Platformy martwił fakt, że partia nie miała tutaj zbyt wielkiego pola manewru. Trzy miesiące później głosów zwątpienia praktycznie nie słychać. I to nawet u osób, które do Sikorskiego mają raczej krytyczny stosunek. - Jest zawodnikiem klasy światowej i właśnie to pokazał. On to po prostu czuje i żyje tym, dyplomacja to jego żywioł - mówi Interii znający Sikorskiego polityk PO. Prof. Paweł Dobrowolski z Collegium Civitas podkreśla, że w obecnych okolicznościach, gdy Polska jest państwem przyfrontowym, styl Sikorskiego może być sporym atutem dla Polski w realizacji naszych strategicznych interesów. - Oczywiste jest, że nie będziemy się bawić - Sikorski się w to nie bawi - w delikatności i subtelności. W sprawie Rosji to my mieliśmy rację i musimy o tym Zachodowi przypominać - uważa dyplomata. I dodaje: - Nie powinniśmy wstydzić się tego, że mówimy językiem jastrzębim. Czasy gołębi minęły. Bomby spadają nieopodal polskiej granicy. Ponadto mamy długą granicę z kremlowskim państwem satelickim, czyli Białorusią, co również generuje poważne zagrożenia. Tu nie ma miejsca na kurtuazję i subtelności. Zwłaszcza, że Zachód długo bagatelizował zagrożenie. Kierownik katedry stosunków międzynarodowych Collegium Civitas zwraca też uwagę na inną ważną kwestię - Rosja co prawda najechała Ukrainę, ale w swojej propagandzie od dawna mówi, że prowadzi wojnę z całym Zachodem. Czyli również z Polską. - Tu nie ma miejsca na miękkość. Państwa zachodnie muszą zrozumieć, że strefa pokoju, wolności i demokracji kończy się na wschodniej granicy Polski - przekonuje prof. Dobrowolski. MSZ vs. Europarlament vs. prezydentura Kiedy Sikorski po swoim wystąpieniu na Radzie Bezpieczeństwa ONZ znalazł się na ustach całego świata, momentalnie odżyły spekulacje o tym, że jeśli dalej będzie sobie tak poczynać, może zacząć myśleć o prezydenturze w 2025 roku. Nasi rozmówcy z Platformy mocno studzą jednak nastroje w tej kwestii. - Cztery minuty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ to za mało, żeby dostać prezydencką nominację. Poza tym, Radek nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie człowiekiem partii. To człowiek Tuska - ze wszystkimi tego wadami i zaletami - zauważa w rozmowie z Interią jeden z polityków PO. Koledzy Sikorskiego z partii przypominają, że kiedy obejmował funkcję szefa MSZ po Platformie krążyła pewna plotka. A mianowicie, że Sikorski ma posprzątać w dyplomacji po PiS-ie i wrócić do europarlamentu. Rzekomo był na krótkiej liście osób, które miały dogadane z Donaldem Tuskiem, że wystartują w czerwcowych eurowyborach. Dzisiaj jednak mało kto wierzy już w taką ewentualność. - Robi teraz to, w czym jest najlepszy - jeździ po świecie, spotyka się z czołowymi politykami Zachodu i próbuje odzyskać dla Polski miejsce w pierwszej lidze - tłumaczy jedno z naszych źródeł w PO. I dodaje: - Można o Radku mówić wiele, lepiej bądź gorzej, ale na dyplomacji i polityce międzynarodowej zna się jak nikt inny u nas. Jego doświadczenie i kontakty w świecie są dzisiaj dla Polski na wagę złota. Łukasz Rogojsz *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!