Kobiety będą musiały poczekać. Koalicja rządząca rozbija się o aborcję
Wszystko wskazuje, że koalicja rządząca z liberalnymi zmianami w prawie aborcyjnym zostanie jak przysłowiowy Himilsbach z angielskim. Z informacji Interii wynika, że najpewniej żaden z trzech projektów dotyczących tej kwestii nie uzyska większości na sali sejmowej. Co więcej, PSL i Polska 2050 planują zgłosić, być może już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, własny projekt ustawy, który zakłada przywrócenie tzw. kompromisu aborcyjnego. Tu "weto" mówią jednak Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica.

Mówi Wojciech Konieczny, senator Lewicy i wiceminister zdrowia: - Na chwilę obecną realne szanse przejścia przez Sejm ma tylko projekt depenalizujący przerywanie ciąży. Pozostałe najpewniej nie uzyskają większości w gronie samej koalicji, więc siłą rzeczy upadną też w głosowaniu na sali obrad.
To druzgocąca ocena sytuacji, zważywszy, że w Sejmie są obecnie trzy projekty ustaw autorstwa Koalicji 15 Października w różnym stopniu liberalizujące obowiązujące prawo aborcyjne. Dwa z nich - legalne przerywanie ciąży do 12. tyg. trwania ciąży i depenalizacja - złożyła Nowa Lewica, a jeden Koalicja Obywatelska (legalne przerywanie ciąży do 12. tyg.). Problem w tym, że niemal na pewno żadna z powyższych propozycji nie przekona wystarczającej liczby posłów i posłanek PSL oraz Polski 2050.
Co więcej, jak dowiedziała się Interia, formacje Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni planują złożyć w Sejmie własny, wspólny projekt ustawy. Ma on przywracać stan prawny sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, czyli cofać zegar do tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. Z naszych informacji wynika, że dokument zostanie zaprezentowany przed albo w trakcie zaplanowanego na 7-9 lutego posiedzenia Sejmu, na którym powinny rozpocząć się prace nad zmianami w prawie.
Projekt ustawy to jednak, według Trzeciej Drogi, dopiero pierwszy przystanek. Kolejnym krokiem jest natomiast ogólnokrajowe referendum, które na długie lata miałoby zamknąć temat przerywania ciąży w polskiej polityce.
Prawo dotyczące ciąży w Polsce. Podwójna liberalizacja
Do referendum droga jednak daleka. Na razie w Sejmie są trzy projekty dotyczące zmiany tego prawa, a już niedługo może być ich nawet pięć. Poza Trzecią Drogą swoją propozycję rozwiązań planowała złożyć również Konfederacja.
Najwięcej emocji budzą jednak dwa projekty liberalizujące obecne przepisy dotyczące przerywania ciąży - jeden autorstwa Nowej Lewicy i drugi przygotowany przez Koalicję Obywatelską.
Wystawieniem się na strzał byłoby niezajęcie się tym tematem i udawanie, że tematu nie ma. To, że otworzyliśmy sprawę teraz i rozpoczęliśmy dyskusję jest absolutnie uczciwe wobec naszych wyborczyń
Dokument przygotowany przez Nową Lewicę zakłada, że do 12. tyg. trwania ciąży zabieg jest legalny, natomiast po tym czasie jest możliwy w kilku, ściśle określonych przypadkach, gdy:
- ciąża jest zagrożeniem dla życia bądź zdrowia fizycznego lub psychicznego kobiety,
- badania diagnostyczne dają poważne podstawy sądzić, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu (do 24. tyg. trwania ciąży; chyba, że płód będzie niezdolny do życia, wówczas ciążę można przerwać również później),
- gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest wynikiem przestępstwa lub czynu zabronionego (terminacja ciąży dozwolona jest wtedy do 24. tyg.).
Projekt Nowej Lewicy zakłada, że terminacja ciąży - definiowana zarówno jako działanie farmakologiczne, jak również jako zabieg chirurgiczny - jest świadczeniem opieki zdrowotnej finansowanym ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. Co więcej, świadczenie to powinno zostać zrealizowane niezwłocznie po złożeniu stosownego wniosku przez pacjentkę - margines wynosi tutaj 72 godziny.
Projekt precyzuje również, że jeśli lekarz odmówi pacjentce przerwania ciąży, to placówka medyczna musi jej i tak zapewnić dostęp do procedury aborcyjnej. W dokumencie są też przepisy wprowadzające depenalizację przerwania ciąży, a więc usunięcie z kodeksu karnego kar za pomoc w przerwaniu ciąży.

Propozycja Koalicji Obywatelskiej co do kluczowych okoliczności przerywania ciąży jest niemal identyczna jak propozycja Nowej Lewicy. Różnic jest jednak kilka. Oto one:
- postulowane przez KO zmiany zakładają, że przerwanie ciąży będącej wynikiem przestępstwa lub czynu zabronionego jest możliwe do 18 tyg. (w przypadku projektu Nowej Lewicy - do 24. tyg.),
- propozycja Koalicji Obywatelskiej zakłada, że w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia kobiety aborcję należy wykonać niezwłocznie (w pozostałych przypadkach nie później niż w ciągu 72 godzin od momentu "wyrażenia woli przerwania ciąży"),
- projekt KO zakłada, że każda placówka medyczna posiadająca kontrakt z NFZ musi zapewnić pacjentkom wykonanie wszystkich świadczeń medycznych, w tym przerwania ciąży,
- Koalicja Obywatelska w swoim projekcie nie zamieściła przepisów o depenalizacji aborcji (choć może to wynika z treści proponowanych zmian),
- dokument KO uchyla art. 2. Ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, który definiuje dziecko jako "każdą istotę ludzką od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności",
- propozycja KO nie wspomina o aborcji farmakologicznej, chociaż wskazuje, że przerwanie ciąży w podmiocie medycznym odbywa się przy "zastosowaniu wszystkich metod zgodnych z aktualnym stanem wiedzy medycznej" (można więc wnioskować, że chodzi tutaj także o metodę farmakologiczną, która jest zaaprobowana przez Światową Organizację Zdrowia),
- KO chce wprowadzenia do szkół zajęć z wiedzy o życiu seksualnym człowieka, ochronie zdrowia reprodukcyjnego i o zasadach świadomego rodzicielstwa.
Koalicja 15 Października podzielona w sprawie terminacji
Oba projekty mają poparcie klubów Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy, chociaż nie wiadomo, czy będzie w tym przypadku obowiązywać dyscyplina partyjna (w szeregach KO są posłowie, którzy nie należą do zwolenników liberalizacji aborcji). Dużo ciężej będzie jednak ze zdobyciem głosów parlamentarzystów Trzeciej Drogi.
- Myślę, że na kilka głosów z PSL można liczyć i na głosy z Polski 2050 także. Ale dziś nie jestem w stanie określić czy zdobędą większość. To będą pokazywać głosowania nad projektami - mówi Interii posłanka Monika Wielichowska, reprezentantka wnioskodawców.
Źródła Interii w Trzeciej Drodze są jednak znacznie bardziej sceptyczne niż wicemarszałkini Sejmu i wiceszefowa Platformy Obywatelskiej. - Na razie w kwestii aborcji nie ma porozumienia w koalicji, każde z ugrupowań składa swoje projekty i we własnym zakresie. To są projekty klubowe, będące wynikiem dyskusji klubowych - ucina temat posłanka Agnieszka Buczyńska, wiceprzewodnicząca Polski 2050 i minister ds. społeczeństwa obywatelskiego.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że w Polsce 2050 nie będzie dyscypliny głosowania w kwestii projektów aborcyjnych i że w klubie są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy legalizacji aborcji. - Podobnie będzie z kwestią depenalizacji aborcji - zaznacza. I dodaje, że "nie liczymy w klubie głosów, kto na co zagłosuje".
W PSL opór przeciwko zliberalizowaniu prawa aborcyjnego jest jeszcze większy. To tym istotniejsze, że właśnie głosów przynajmniej połowy klubu ludowców - i to przy założeniu poparcia ze strony całego klubu Polski 2050 - potrzebują KO i Nowa Lewica, żeby przegłosować w Sejmie swoje projekty legalizujące aborcję. - Ludzie wybrali nas po to, żebyśmy rządzili skutecznie, a nie próbowali, dyskutowali, ale nic się nie zmieniało - mówi nam wiceprezeska PSL Urszula Pasławska.
Na chwilę obecną realne szanse przejścia przez Sejm ma tylko projekt depenalizujący aborcję. Pozostałe najpewniej nie uzyskają większości w gronie samej koalicji, więc siłą rzeczy upadną też w głosowaniu na sali obrad
Jak twierdzi, sama na pewno poprze depenalizację aborcji, ale i to - jej zdaniem - "de facto liberalizacja prawa, ponieważ uchyla konsekwencje dokonania aborcji". Z ustawami łagodzącymi przepisy aborcyjne nie wiąże natomiast dużej nadziei. - Ustaw aborcyjnych nie podpisze prezydent Duda, na pewno je zakwestionuje - mówi Interii.
Depenalizacja, czyli plan "B"
Arytmetyka sejmowa w kwestii aborcji jest nieubłagana i nie przemawia na korzyść zliberalizowania prawa dotyczącego przerywania ciąży. Dlatego zarówno resort zdrowia, jak i kluby KO oraz Nowej Lewicy mają w zanadrzu plan "B".
- Planem B jest depenalizacja, nie rozporządzenie. Jeśli uda się przegłosować projekt depenalizujący, to już będzie niezbędne minimum, które wyraźnie poprawi sytuację Polek - mówi o drugim z projektów Nowej Lewicy wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. Zastrzega jednak: - Jeśli w Sejmie nie przeszedłby nawet projekt depenalizujący, będzie to oznaczać, że stanowisko konserwatywnej strony naszej koalicji jest dużo sztywniejsze, niż myśleliśmy i niż oni mówili.

Projekt depenalizacji aborcji złożony w Sejmie przez Nową Lewicę zakłada kilka zmian w art. 152. Kodeksu karnego:
- aborcja do 12. tyg. ciąży za zgodą kobiety nie jest przestępstwem,
- brak kary za pomoc w przerwaniu ciąży,
- jeśli wykonana zostanie aborcja, naruszająca obowiązujące przepisy, kara pozbawienia wolności do lat trzech zostaje zastąpiona karą grzywny lub ograniczenia wolności,
- brak kary za wykonanie aborcji, jeżeli "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu",
- w ust. 3. art. 152. ("Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8") karą objęty zostaje już tylko czyn z paragrafu pierwszego.
- Jestem przekonana, że projekt depenalizujący przejdzie w Sejmie. W ostatnich tygodniach sporo nad tym pracujemy, dużo rozmawiamy i widzę, że parlamentarzyści koalicji są na tę rozmowę, wiedzę, wypracowywanie wspólnych stanowisk ws. aborcji otwarci - optymistycznie przewiduje w rozmowie z Interią posłanka KO Marta Golbik.
- O projekcie dekryminalizacji aborcji będziemy rozmawiać. Konieczność wprowadzenia tego rozwiązania podnoszą lekarze, prawnicy i organizacje pozarządowe, z którymi 30 stycznia odbyłyśmy z minister zdrowia Izabelą Leszczyną konsultacje - dodaje z kolei Monika Wielichowska, wicemarszałkini Sejmu.
Powrót kompromisu i pat w koalicji
Rzecz w tym, że plan "B" również może spalić na panewce. I to z tych samych przyczyn co plan "A" - Trzecia Droga jest co prawda nastawiona do niego mniej sceptycznie niż do liberalizacji prawa aborcyjnego, ale nawet tutaj nie ma żadnej gwarancji, że wnioskodawcom uda się zebrać potrzebne poparcie.
PSL i Polska 2050 mają za to swój plan. - Musimy sobie uczciwie powiedzieć: jedynym skutecznym i szybkim rozwiązaniem jest powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego. Wiemy, że nawet część posłów PiS-u byłaby gotowa to poprzeć - mówi nam Urszula Pasławska, wiceprezeska ludowców. Argumentuje, że takie rozwiązanie mógłby zaakceptować prezydent Andrzej Duda, a w Sejmie poparłaby je nawet część posłów PiS-u, którym nie w smak jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku i polityczny chaos, który był jego skutkiem.
Z informacji Interii wynika, że formacje Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni przygotowują własny projekt rozwiązania kwestii aborcji, który zakładałby przywrócenie rozwiązań z tzw. kompromisu aborcyjnego. - To obiecywaliśmy naszym wyborcom i wyborczyniom w kampanii. To pierwszy krok, żeby jakoś ulżyć polskim kobietom. Drugim jest przeprowadzenie w tej sprawie referendum - tłumaczy Interii Agnieszka Buczyńska, wiceprzewodnicząca Polski 2050. Projekt ma zostać zaprezentowany przed albo w trakcie posiedzenia Sejmu zaplanowanego na 7-9 lutego.
Na razie w kwestii aborcji nie ma porozumienia w koalicji, każde z ugrupowań składa swoje projekty i we własnym zakresie. To są projekty klubowe będące wynikiem dyskusji klubowych
Rzecz w tym, że ani Koalicji Obywatelska, ani Nowa Lewica nie kwapią się do podniesienia ręki za przywróceniem aborcyjnego status quo.
- Nie ma powrotu do tego, co było - ucina temat Zbigniew Konwiński, przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, gdy pytamy go, czy KO poparłaby projekt Trzeciej Drogi.
- My proponujemy dzisiaj rozwiązania, które mamy w programie i które są naszymi zobowiązaniami wyborczymi. Nasi wyborcy nie głosowali na powrót do tego, co było, tylko na rozwiązania, które zawarliśmy w naszym projekcie i do których jesteśmy mocno przywiązani - podkreśla poseł.

Wszystko wskazuje więc na to, że Koalicja 15 Października z hukiem rozbije się o temat aborcji, jeśli ten stanie na sejmowej agendzie. Temat niezwykle ważny dla kobiet, które były jedną z grup wyborców, które zapewniły obecnej ekipie rządzącej władzę. Nasi rozmówcy z KO i Nowej Lewicy są jednak zgodni co do jednego: wolą wnieść projekty dot. aborcji pod obrady i przegrać w głosowaniu, niż schować głowę w piasek i udać, że problemu nie ma.
Mówi Wojciech Konieczny, senator Nowej Lewicy i wiceminister zdrowia: - Oczywiście, w razie fiaska będą głosy, że jesteśmy nieskuteczni, że zawiedliśmy. Ale przynajmniej nie uciekaliśmy od problemu. Ewentualne fiasko starań o liberalizację prawa aborcyjnego będzie efektem różnicy zdań w koalicji bądź weta prezydenta Dudy.
Marta Golbik, posłanka KO: - Wystawieniem się na strzał byłoby niezajęcie się tym tematem i udawanie, że tematu nie ma. To, że otworzyliśmy sprawę teraz i rozpoczęliśmy dyskusję, jest absolutnie uczciwe wobec naszych wyborczyń. One mają prawo znać stanowisko swoich przedstawicieli, widzieć, jak przebiegają prace nad tymi projektami w komisjach i jak na samym końcu wybrani przez nie ludzi zagłosują na sali sejmowej.
Łukasz Rogojsz
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!