57 proc. Polaków chce legalizacji aborcji "z ważnych dla kobiety przyczyn, bez konieczności ich podawania" przynajmniej do 12 tyg. trwania ciąży. Przynajmniej, bo niemal co piąty Polak życzyłby sobie, żeby przerwanie ciąży było możliwe do 24. tyg. jej trwania - dowiadujemy się z opublikowanego przez More in Common raportu "Z troską i empatią. Polki i Polacy o prawie do przerywania ciąży". Nieco ponad jedna trzecia (35 proc.) badanych wskazuje, że należy pozostać przy wyznaczonych prawem wyjątkach dopuszczających terminację ciąży. Zaledwie co jedenasty Polak (9 proc.) chciałby całkowitego zakazu aborcji w naszym kraju. Ankieterzy zapytali 35 proc. respondentów, którzy wskazali słuszność pozostania przy jasno obwarowanych prawem możliwościach przerywania ciąży, o jakie konkretnie przypadki im chodzi. I tak 90 proc. z nich deklaruje, że aborcja powinna być legalna, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie kobiet. Trzech na czterech (74 proc.) dopuszcza aborcję w sytuacji, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu bądź kazirodztwa. Niespełna dwie trzecie (63 proc.) uznaje zasadność aborcji w sytuacji, gdy płód jest obciążony wadą genetyczną lub jest upośledzony. Jedynie przesłanka materialna nie spotkała się z aprobatą tej grupy respondentów - poparł ją zaledwie co ósmy z nich (12 proc.). Badanie IPSOS-u pokazuje, że chociaż postawy Polaków względem aborcji liberalizują się, to jednak daleko nam do skrajności. Na omawiany temat mamy wyrobione konkretnie zdanie - aborcja powinna być legalna, ale to nie zabawa i każda tego rodzaju decyzja wiąże się z dylematami czy nawet traumami. Polacy zgadzają się z takimi twierdzeniami jak "brak dostępu do aborcji zagraża życiu i zdrowiu kobiet" (73 proc.), "moje ciało, mój wybór" (70) czy "dostęp do aborcji to prawo człowieka" (69). Jednocześnie dla niemal dwóch trzecich (63 proc.) społeczeństwa "aborcja to zawsze tragedia". Z kolei aż 60 proc. Polaków nie zgadza się na mówienie, że "aborcja jest OK". Siedem typów Polaka Tu konieczne jest pewne wyjaśnienie metodologiczne. Autorzy badania odwołują się też do swojego ubiegłorocznego raportu "Zmęczona wspólnota". Przedstawili w nim zniuansowane i pogłębione spojrzenie na polskie społeczeństwo, kwestionując tym samym tezę o zdominowanym przez polaryzację świecie społeczno-politycznym. W swojej pracy wyróżnili bowiem aż siedem segmentów polskiego społeczeństwa, do których odwołują się również przy okazji badania poświęconego aborcji. "Proces ich wyłaniania oparliśmy na analizie wyznawanych wartości, fundamentów moralnych, tożsamości, wzorców zachowań społeczno-politycznych, a także orientacji wobec wspólnoty i świata zewnętrznego" - tak autorzy tłumaczą stworzoną przez siebie typologię. Wspomniane segmenty to: postępowi zapaleńcy (7 proc. populacji) - żyją polityką, przejmują się klimatem, kosmopolityczni, niereligijni, liberalni światopoglądowopasywni liberałowie (15 proc.) - indywidualiści, akceptują nierówności, niezainteresowani polityką, posiadają wysoki kapitał społeczny, proeuropejscyzawiedzeni samotnicy (15 proc.) - nie ufają politykom, tolerancyjni, nie czują sprawczości, obawiają się przyszłości, podatni na teorie spiskoweniezaangażowani normalsi (30 proc.) - rodzinni, cenią spokój, żyją obok polityki, pragną zgody, umiarkowanie konserwatywnispełnieni lokaliści (18 proc.) - liderzy społeczności, zadowoleni z życia, otwarci na innych, szanowani i ugodowi, cenią status quodumni patrioci (11 proc.) - etnocentryczni, lojalni wobec narodu, posłuszni silnym autorytetom, żyją wśród swoich, szanują hierarchięoddani tradycjonaliści (6 proc.) - wspólnotowi, zżyci z Kościołem, zainteresowani polityką, dumni z polskości, konserwatywni Łatwo zauważyć, że mamy tu do czynienia z dwiema grupami liberalnymi (postępowi zapaleńcy i pasywni liberałowie), dwiema konserwatywnymi (dumni patrioci i oddani tradycjonaliści) oraz trzema mniej więcej centrowymi (zawiedzeni samotnicy, niezaangażowani normalsi, spełnieni lokaliści). Ten uproszczony podział będziemy też stosować w dalszej części artykułu. Wyborcy Trzeciej Drogi chcą liberalizacji aborcji Badanie IPSOS-u dla More in Common obala jeden z powszechnych, obiegowych mitów na temat liberalizacji aborcji w Polsce - że chcą jej młodzi, a nie chcą starsi. Nic bardziej mylnego. W żadnej z badanych grup wiekowych zwolennicy status quo i zaostrzenia prawa aborcyjnego nie mają większości wobec zwolenników liberalizacji do 12. bądź 24. tygodnia trwania ciąży. Nawet w grupie wiekowej 65+ proporcja wynosi 50 do 50 proc. Faktem jest natomiast, że złagodzenie prawa w kontekście przerywania ciąży najwięcej zwolenników ma wśród najmłodszych Polaków - w grupie wiekowej 18-29 lat chce tego łącznie 65 proc. respondentów (39 chce legalnej aborcji do 12., a 26 do 24. tygodnia ciąży). Gdy spojrzymy na wspomniane powyżej siedem segmentów polskiego społeczeństwa, to poza jedną rzeczą wszystko wygląda zgodnie z przewidywaniami. Spójność tego obrazu burzą jednak "dumni patrioci", a więc jedna z dwóch typowo konserwatywnych podgrup naszego społeczeństwa. Okazuje się bowiem, że aż 42 proc. z nich oczekuje legalizacji aborcji do 12. tyg. trwania ciąży "z ważnych dla kobiety przyczyn osobistych, bez konieczności ich podawania". W tej grupie kolejne 18 proc. badanych chciałoby jeszcze dalej idącej liberalizacji przepisów aborcyjnych i legalizacji przerywania ciąży do 24. tyg. Jeszcze ciekawsze są dane pokazujące pogląd na aborcję ze względu na sympatie partyjne. Znów: Nikogo nie zdziwi, że elektoraty Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości to zwolennicy status quo albo zaostrzenia prawa aborcyjnego, natomiast wyborcy Nowej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej chcieliby rozluźnienia obowiązującego prawa. Najciekawiej jest jednak w przypadku Trzeciej Drogi, czyli partii, której liderzy od kilkunastu miesięcy mówią, że kwestię prawa aborcyjnego powinno rozstrzygnąć ogólnokrajowej referendum. Okazuje się jednak, że elektorat Trzeciej Drogi ma już w sprawie aborcji wyrobione zdanie: 68 proc. wyborców koalicji PSL z Polską 2050 chce liberalizacji prawa aborcyjnego, przy czym 44 proc. oczekuje legalnej aborcji do 12., a 24 proc. do 24. tygodnia ciąży. Referendalna pułapka na Kosiniaka-Kamysza i Hołownię Polacy zostali też zapytani o bardzo nośną politycznie kwestię referendum aborcyjnego, a mianowicie: czy prawo dotyczące przerywania ciąży powinno zostać uregulowane ustawowo, referendalnie czy poprzez wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Opcja ustawowa i referendalna zyskały tyle samo wskazań - po 35 proc. TK temat aborcji do decyzji chciałoby oddać 15 proc. Polaków, natomiast co szósty badany nie ma w tej kwestii wyrobionego zdania. Podejście do tematu wyraźnie różni się w zależności od płci - kobiety chętniej obstają przy regulacji ustawowej (36 proc.), natomiast mężczyźni przy zamknięciu tematu poprzez referendum (42 proc.). Nieco więcej niż co piąta kobieta (28 proc.) chciałaby w sprawie aborcji zdać się na referendum, a co trzeci mężczyzna uważa, że rozwiązanie tej kwestii w parlamencie byłoby najwłaściwszym sposobem. Warto też odnotować, że zwolennicy rozwiązania ustawowego są w większości również zdecydowanymi zwolennikami liberalizacji aborcji. 45 proc. z nich domaga się legalnej aborcji do 12., a 26 proc. do 24. tyg. ciąży. Wśród zwolenników ogólnokrajowego referendum ta różnica jest zdecydowanie mniejsza - 54 proc. opowiada się za liberalizacją przepisów, a 46 za jasnymi regulacjami prawnymi albo zaostrzeniem przepisów aborcyjnych. Najciekawiej jest jednak, gdy spojrzymy na preferencje wyborców poszczególnych partii. I tak Koalicja Obywatelska oraz Nowa Lewica są zdecydowanymi zwolennikami drogi ustawowej, natomiast PiS i Konfederacja - referendalnej. Ścieżka parlamentarna wygrywa też jednak z ogólnokrajowym referendum także wśród sympatyków Trzeciej Drogi - stosunkiem poparcia 42 do 39 proc. Okazuje się więc, że w kwestii aborcji Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia nie do końca reprezentują swój elektorat, a przynajmniej jego dominującą część. Tabletka "dzień po" i depenalizacja aborcji Badani przez IPSOS Polacy zostali też zapytani o dwie inne mocno obecne na politycznej agendzie kwestie związane z tematem przerywania ciąży - depenalizację aborcji oraz dostęp bez recepty do tabletki "dzień po". Polskie społeczeństwo opowiada się jednoznacznie przeciwko karaniu za aborcję czy pomoc przy aborcji. 62 proc. jest przeciwko konsekwencjom wobec "osoby, która pomogła w zorganizowaniu zabiegu, czyli np. zamówiła tabletki wczesnoporonne, pomogła zapłacić za zabieg". Dwie trzecie (67 proc.) respondentów sprzeciwia się karaniu lekarza uczestniczącego w przerywaniu ciąży. Z kolei aż 71 proc. mówi "nie" reperkusjom wobec kobiety poddającej się zabiegowi aborcji. Zwolennicy karania w powyższych przypadkach to odpowiednio 19, 16 i 11 proc. Jednoznacznie Polacy podchodzi też do kwestii dostępności tabletki "dzień po" w każdej aptece bez recepty. Chce tego 63 proc. społeczeństwa. Tylko w jednym segmencie ("oddani tradycjonaliści") zwolenników powszechnego dostępu do antykoncepcji awaryjnej jest mniej niż przeciwników - 26 do 61 proc. Z kolei w drugiej z konserwatywnych podgrup wyróżnionych w badaniu - mowa o "dumnych patriotach" - zwolennicy dostępnej bez recepty tabletki "dzień po" dystansują przeciwników o kilka długości - 70 do 20 proc. Polityczna rozgrywka wokół aborcji Dane z raportu More in Common mają aktualnie interesujące tło polityczne. Na dniach w Sejmie będzie się decydować los trzech projektów dotyczących liberalizacji prawa aborcyjnego - dwa z nich dotyczą legalizacji aborcji do 12. tyg. ciąży, a jeden depenalizacji aborcji. Z informacji Interii wynika, że przed zaplanowanym na 7-9 lutego posiedzeniem Sejmu swój projekt regulujący kwestię aborcji zaprezentuje również Trzecia Droga. Dokument ma przywracać stan prawny sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, czyli de facto odbudowywać tzw. kompromis aborcyjny z 1993 roku. Rzecz w tym, że na razie żaden ze wspomnianych czterech projektów - nawet te dotyczące depenalizacji aborcji i restauracji tzw. kompromisu aborcyjnego - nie są pewne uzyskania większości w Sejmie. Koalicja 15 Października ma w temacie aborcji mocno odmienne zdania. Wiele wskazuje więc na to, że klarownie przedstawiona w raporcie More in Common wola Polaków nie doczeka się politycznej realizacji. Przynajmniej w najbliższej przyszłości.