13 listopada odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji, które otworzy marszałek-senior Marek Sawicki. Tego samego dnia - o ile nowa koalicja wygra głosowanie - przekaże laskę marszałkowską Szymonowi Hołowni, który przez dwa lata będzie pełnił funkcję drugiej osoby w państwie. Po tym czasie zastąpi go Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy - wszystkie te ustalenia znalazły odzwierciedlenie w umowie koalicyjnej, którą podpisali liderzy KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. Koalicja zgłosi do Prezydium Sejmu cztery kandydatury. Koalicja Obywatelska przez całą kadencję będzie miała dwie wicemarszałkinie Sejmu. Feminatywy są nieprzypadkowe, bo według informacji Interii stanowiska te przypadną Monice Wielichowskiej i Dorocie Niedzieli. Obie panie reprezentują Platformę Obywatelską i na trzy dni przed pierwszym posiedzeniem Sejmu X kadencji są najpoważniejszymi kandydatkami do tych funkcji. Kolejnym wicemarszałkiem Sejmu, który tę funkcje będzie pełnił przez całą kadencję, zostanie Piotr Zgorzelski, reprezentant Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wicemarszałkiem z ramienia Lewicy do 13 listopada 2025 roku powinien być natomiast Czarzasty. Dzień później przejmie laskę marszałkowską od Hołowni, a w fotelu wicemarszałka rozgości się inny reprezentant Polski 2050. Dwa znaki zapytania w Prezydium Sejmu Powyższe nazwiska dotyczą kandydatów zgłaszanych przez koalicję rządzącą. Pozostają natomiast dwa znaki zapytania, pośrednio zależne od nowej większości. Po pierwsze, według najnowszych ustaleń, Prawo i Sprawiedliwość dostanie jedno miejsce w Prezydium Sejmu. Pytanie jednak, kto je zajmie, bo koalicjanci nie chcą zgodzić się na kandydaturę obecnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Jak słyszymy, jej nazwisko jest nie do zaakceptowania przez nową większość, więc PiS prawdopodobnie poszuka innego kandydata. Drugi znak zapytania dotyczy miejsca w Prezydium Sejmu dla przedstawiciela Konfederacji, która najpewniej takiego zaszczytu nie otrzyma. Gdyby jednak - na ostatniej prostej - coś w tej sprawie się zmieniło, wicemarszałkiem Sejmu z ramienia tego klubu zostałby Krzysztof Bosak. Zmiany w Senacie. Prof. Grodzki pakuje walizki Znamy też pierwsze rozstrzygnięcia dotyczące Senatu. Umowa koalicyjna zakłada, że marszałkiem izby wyższej w pierwszych dwóch latach będzie Małgorzata Kidawa-Błońska. A to oznacza, że piastujący tę funkcję od czterech lat prof. Tomasz Grodzki może pakować walizki, choć do końca chciał zachować stanowisko. Niewykluczone jednak, że Grodzki wróci na to stanowisko w 2025 roku. Umowa koalicyjna zakłada bowiem - podobnie jak w przypadku Sejmu - mechanizm rotacyjny i personalną zmianę w połowie kadencji. Po dwóch latach funkcja ta znów przypadnie przedstawicielowi Koalicji Obywatelskiej. Koalicja zgłosi do Prezydium Senatu na całą kadencję po jednym kandydacie na wicemarszałka. Według naszych informacji KO ma tam reprezentować Bogdan Borusewicz, który pełni tę funkcje od 2015 roku, a wcześniej był marszałkiem Senatu. Wicemarszałkiem z ramienia PSL prawdopodobnie pozostanie Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów, a Polska 2050 ma wskazać kogoś z dwójki nowych senatorów: Jacka Trelę lub Macieja Żywnę. Lewicowe dylematy dotyczące Prezydium Senatu Najciekawiej jest w przypadku wicemarszałka z ramienia Lewicy. Nie jest tajemnicą, że do funkcji głównego marszałka przymierzana była Magdalena Biejat z Razem. Sęk w tym, że partia ta w piątek poparła rząd Donalda Tuska, ale nie wejdzie w jego skład, bo umowa koalicyjna nie gwarantuje realizacji jej kluczowych postulatów. Lewica jednak mimo wszystko ma zaproponować kandydaturę Biejat do roli wicemarszałkini Senatu. W ten sposób Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń chcieliby dowartościować "razemistów" i utrzymać ich we wspólnym klubie. Jak się stanie? Więcej prawdopodobnie będzie wiadomo 13 listopada, kiedy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu. Umowa koalicyjna zakłada też trzy elementy dotyczące członków rządu. Premierem ma zostać Donald Tusk, tzw. pierwszym wicepremierem Władysław Kosiniak-Kamysz, a wicepremierem Krzysztof Gawkowski. Umowa nie określa kształtu rządu i zakresu odpowiedzialności konkretnych partii za poszczególne resorty. Łukasz Szpyrka