Pytanie dotyczące opinii szefa resortu sprawiedliwości na sprawę byłych szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego padło w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości. Adam Bodnar zapytany został o jego osobiste stanowisko m.in. w kwestii wykonywania mandatów poselskich przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Dr Oczkoś użył wobec tej sytuacji takiego określenia "chaos plus". Myślę, że to jest sformułowanie, które nie przybliża nas do zrozumienia rzeczywistości w której się znajdujemy, ale pokazuje w jak trudnej sytuacji się znajdujemy. To nie jest tak, że my nagle dostrzegamy problemy. Te problemy zaczęły się w 2017 roku, kiedy nastąpił atak na standardy praworządnościowe w Polsce, najpierw na Sąd Najwyższy, na KRS. Później zbieraliśmy tego owoce - zauważył. Sprawa Kamińskiego i Wąsika. Bodnar: Chaos plus - Ta sytuacja pokazuje dobitnie, że musimy ruszyć w kontekście rozwiązania problemy KRS, Sądu Najwyższego i statusu sędziów, którzy zostali powołani przez KRS w ostatnich latach. Jeśli tego nie rozwiążemy, to będziemy mieli każdą kolejną sprawę, która będzie mogła produkować tego typu efekty, które są trudne do zrozumienia dla obywateli - zaznaczył Adam Bodnar. Minister sprawiedliwości dopytywany był o jasną deklarację ws. statusu posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz ewentualne dalsze postępowanie. - Wszyscy doskonale wiemy, że został wydany prawomocny wyrok sądu, skazujący tych dwóch panów i dwóch innych funkcjonariuszy CBA za przekroczenie uprawnień, przestępstwa urzędnicze związane z nielegalną prowokacją. W tej sytuacji jest to wyrok obowiązujący - stwierdził. - Ja, jak i wielu innych uczestników życia publicznego, zgadzam się z uchwałą siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, że ułaskawienie prezydenta nie miało mocy prawnej, nie było skuteczne. Sąd Najwyższy to potwierdził uchwałą, a konsekwencją są skutki wygaśnięcia mandatu poselskiego i zakazu funkcji publicznych - podsumował sprawę Adam Bodnar. Polska dołącza do Prokuratury Europejskiej Głównym tematem konferencji organizowanej przez Adama Bodnara i ministra ds. Unii Europejskiej Adama Szłapkę było dołączenie Polski do Prokuratury Europejskiej. Jak przyznał minister sprawiedliwości, wszystkie kwestie formalne zostały już spełnione przez nasz kraj i od teraz Parlament Europejski ma cztery miesiące na rozpatrzenie sprawy. - Podpisałem właśnie pisma skierowane do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen oraz Aleksandra De Croo o przystąpieniu Polski do Prokuratury Europejskiej - poinformował Adam Bodnar. - Jest to wynikiem procesu, który nastąpił w ciągu ostatnich tygodni. Pierwszego dnia urzędowania zapowiedziałem złożenie takiego wniosku do premiera. Następnie odbyło się posiedzenie Rady Ministrów, która upoważniła ministra sprawiedliwości do złożenia dokumentów notyfikacyjnych. Wszystkie wymagane zgody zostały uzyskane - podkreślił minister. - Przystąpienie do Prokuratury Europejskiej wynika z mechanizmu wzmocnionej współpracy. Oznacza to, że państwo przystępuje w wyniki działań rządu i nie są wymagane zmiany legislacyjne. Teraz Komisja Europejska ma cztery miesiące na uznanie notyfikacji, ewentualnie uznać zastrzeżenia - dodał Bodnar. W trakcie briefingu prasowego głos zabrał Adam Szłapka, który podkreślił, że dzisiejsza decyzja jest symboliczna i daje jasny sygnał dla krajów Zachodu, że nowa władza, chce realnych zmian w kwestii praworządności. - To ważny akt ze strony Polski, bo pokazuje to symbolicznie, jak ważna dla polskiego rządu jest praworządność. To nie jest tak, że ktoś nas do tego zmusza, że są jakieś wymogi, tylko, że my uważamy, że jest ona dla nas i dla Polski ważna - stwierdził. - To co działo się przez ostatnie osiem lat, kwestie praworządności, to że wobec Polski rozpoczęła się procedura z artykułu 7, widoczne były naruszenia art. 2, widocznie osłabiało naszą pozycję wewnątrz Unii Europejskiej i niosło wymierne koszty - podkreślił minister ds. Unii Europejskiej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!