Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Le Monde": Spektakularne odrodzenie najbiedniejszego miasta Ameryki

- Byliśmy najbiedniejsi w całych Stanach Zjednoczonych - opowiada John Cowen, burmistrz Brownsville w Teksasie. Miasto zmieniło się nie do poznania. Dziś przyciąga turystów i inwestycje. To właśnie stąd miliarder Elon Musk chce podbić kosmos.

Miasto Brownsville w Teksasie niespodziewanie stało się centrum projektu podboju kosmosu przez Elona Muska
Miasto Brownsville w Teksasie niespodziewanie stało się centrum projektu podboju kosmosu przez Elona Muska/Brandon Bell / Staff // Shannon Stapleton / Reuters /Agencja FORUM
  • Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazet
  • Do niedawna najbiedniejsze miasto w USA, Brownsville w Teksasie przeżywa boom gospodarczy 
  • Rządzi nim John Cowen, potomek migranta z Polski. Jego dziadek przybył do USA w XIX w. 
  • Miasto wiele zawdzięcza Elonowi Muskowi, który z Brownsville zamierza ruszyć na podbój kosmosu

Jest rok 1849, Luis Cowen właśnie przybył z polskich ziem do Nowego Jorku. Chciał dotrzeć do Kalifornii w szczytowym okresie gorączki złota

Wybrał trasę przez południe kraju, by uniknąć Indian. Ten syn rabina został jednak okradziony po drodze i nie mogąc ruszyć dalej, zatrzymał się w Brownsville w Teksasie, forcie wojskowym utworzonym właśnie w celu stawienia czoła Meksykanom u ujścia Rio Grande. 174 lata później, w 2023 r., jego prawnuk, John Cowen, został wybrany na burmistrza miasta, które przypadkowo stało się ziemią obiecaną jego dziadka. 

USA. Z Brownsville Elon Musk chce podbić kosmos

Po dziesięcioleciach wegetowania na amerykańskim uboczu Brownsville wyszło ostatnio z cienia i zaistniało w zbiorowej świadomości. Joe Biden dostrzegł i pochwalił miejską politykę zarządzania kryzysem migracyjnym, zwłaszcza w kontekście osób ubiegających się o azyl, które przekroczyły Rio Grande. 

Ale to multimiliarder Elon Musk zapisał się trwale w historii miasta. Wybudował bazę testową dla swoich rakiet SpaceX na plaży Boca Chica w pobliżu Brownsville, tworząc co najmniej 2,1 tys. miejsc pracy. To właśnie stąd startują gigantyczne rakiety, które mają pozwolić ludzkości na kolejny krok w podboju kosmosu. Dzięki nim ludzie mają znowu stanąć na Księżycu, a być może i na Marsie. Zresztą przed platformą startową umieszczono wiele mówiący napis: "Brama do Marsa". 

Jednak to nie koniec wielkich inwestycji w okolicy. Firma naftowa NextDecade chce zainwestować 18,4 mld dolarów w terminal LNG zasilany ze złóż położonych w Teksasie. Brownsville dołączy dzięki temu do innych miast w Teksasie, gdzie istnieją podobne terminale niebieskiego paliwa - Houston, Port Arthur i Corpus Christi - i skorzysta na gazowej hossie, spowodowanej wojną w Ukrainie, która zmusza Europejczyków do kupowania amerykańskiego gazu.

- Kiedyś byliśmy najbiedniejszą społecznością w Stanach Zjednoczonych. A dziś wypadliśmy z pierwszej dziesiątki najbardziej ubogich obszarów miejskich - mówi z entuzjazmem burmistrz John Cowen. 

Urzędnik przyznaje, że musiał zmierzyć się z niechęcia wobec zmian, krytyką obrońców środowiska i obawami o gentryfikację miasta liczącego 200 tys. mieszkańców, z których ponad 90 proc. to Latynosi. Dodaje jednak, że jest zdeterminowany, by kontynuować obraną drogę. - Niektórzy nie chcą żadnych zmian. Ale ja nie zgadzam się na status quo ani na pozostanie biednym miastem - podkreśla. 

Firma SpaceX ma swoją siedzibę blisko Brownsville
Firma SpaceX ma swoją siedzibę blisko Brownsville/Brandon Bell/Staff/Getty Images

USA. Brownsville jako miasto graniczne

Los Brownsville zaprzecza dominującemu obrazowi Stanów Zjednoczonych po wielkim kryzysie finansowym z 2008 r.: kraju w procesie zubożenia i deindustrializacji. Taki wizerunek USA przyczynił się do wyboru Donalda Trumpa na prezydenta w 2016 r. 

W ciągu ostatnich dziesięciu lat Ameryka zmieniła się. Fabryki powstawały w wielu ośrodkach i korzystały z dostępu do taniej energii, dzięki złożom gazu i odnawialnych źródeł energii, a niskie płace zaczęły rosnąć. Nieoczekiwanie Amerykanie na nowo odkryli swojego pionierskiego ducha.

Nic nie ilustruje tego lepiej niż słowa Tony'ego Zavalety, 78-letniego profesora w Texas Southmost College, którego spotkałem podczas trzech podróży do Brownsville, w 2019, 2022 i 2024 r. W styczniu 2019 r. Brownsville nadal było tylko biednym, przygranicznym miastem, ze zdewastowanym centrum miasta, kilkoma odrapanymi hotelami, gdzie nie było nawet przyzwoitej restauracji. 

Zavaleta jest Latynosem. Twierdzi, że pochodzi od baskijskich królów z czasów średniowiecza. W trakcie wizyty ekipy "Le Monde" w Brownsville pokazał swoje ranczo nad brzegiem Rio Grande. A mówiąc dokładniej, pokazał urokliwy, domek wiejski, porośnięty bujną roślinnością, gdzie podobno można często spotkać osobników wilka rudego oraz jaguarundi amerykańskiego (dzikiego kota). 

- To jest raj - zapewnia Zavaleta, demokrata i zaciekły przeciwnik polityki Donalda Trumpa, zwłaszcza forsowanego przez republikanina muru na granicy USA z Meksykiem. Konstrukcja przedzieliłaby jego posiadłość na pół. Wrogość wobec Trumpa nie przeszkadza mu jednak być uzbrojonym po zęby. Ma pistolet i karabin maszynowy. W końcu zawsze może gdzieś spotkać handlarza narkotyków...

Kiedy opuściliśmy ranczo, ruszyliśmy w stronę morza, mając nadzieję - na próżno - dostrzec kolonie żółwi na plaży. Nie zwracaliśmy uwagi na rakiety spod znaku SpaceX. Przyjrzałem się im podczas drugiej podróży w 2022 r. Firma Elona Muska zbudowała w międzyczasie bazę dla SpaceX 35 kilometrów od centrum miasta na plaży w Boca Chica. 

Platforma startowa znajduje się 100 metrów od brzegu. Tony Zavaleta początkowo martwił się o dziką przyrodę i hałas. Bał się zakłócenia spokojnego życia u ujścia Rio Grande. - Chcemy chronić naszą społeczność, ale jednocześnie ludzie potrzebują pracy - podkreślił. 

Miejsce startu rakiet na plaży Boca Chica w pobliżu Brownsville w Teksasie
Miejsce startu rakiet na plaży Boca Chica w pobliżu Brownsville w Teksasie/Brandon Bell/Staff/Getty Images

Pięć minut dla Brownsville. "Ludzie są dumni"

W lipcu br. Tony Zavaleta był pełen pochwał dla postępów swojego miasta. - Brownsville kwitnie - zachwycał się. - Wraz z pojawieniem się SpaceX powstały setki miejsc pracy, ludzie są z tego dumni. Musimy powitać nowych mieszkańców - wyjaśnia, chwaląc wysiłki na rzecz polepszenia oferty edukacyjnej swojej macierzystej uczelni. 

- Potrzebujemy poprawić umiejętności lokalnych mieszkańców, by zapełnić miejsca pracy. Doceniam moich przyjaciół, którzy dbają o środowisko, ale musimy myśleć nieszablonowo i patrzeć w przyszłość naszych dzieci - wskazał.

Boom w Brownsville zapoczątkowała decyzja Elona Muska. W czasach, gdy niewiele osób traktowało go poważnie, multimiliarder zdecydował się założyć bazę dla SpaceX w Boca Chica. Jak wspomina burmistrz John Cowen, Musk potrzebował takiego miejsca, by nie być zależnym od władz federalnych i NASA na przylądku Canaveral na Florydzie

W Teksasie powitano go z otwartymi ramionami. Początki nie były jednak łatwe. Właściciel platformy X musiał zmierzyć się z oporem lokalnej społeczności i krytyką w związku z wysiedleniem mieszkańców, głównie emerytów, którzy nabyli skromne domki bez dostępu do wody pitnej i kanalizacji w Boca Chica. 

Po kilku latach pozostało mniej niż tuzin mieszkańców, którzy odmówili sprzedaży. Dziś są poirytowani, jak Rosemary, 75-letnia emerytka z Minnesoty. - Elon Musk nie dba o nas ani o naszą sytuację. Jest brudno i głośno - skarży się, krytykując przy tym oferty sprzedaży nieruchomości "trzykrotnie poniżej wartości" - Nie poddam się - zapewnia. Na jej domu powiewa flaga z wizerunkiem Trumpa.

Miejsce, które przed laty mogło kojarzyć się co najwyżej z końcem świata, dziś przekształcono w elegancki, zaawansowany technologicznie bunkier, w którym wszędzie widać logo SpaceX, samochody firmy Tesla (innej marki Elona Muska) oraz panele fotowoltaiczne.

Ale to nowoczesne miejsce jest mało gościnne. Za jazdę drogą prowadzącą do bazy - w 2022 r. jeszcze publiczną - zatrzymała nas prywatna ochrona. Otrzymaliśmy ostrzeżenie za "wtargnięcie" i "nękanie". - SpaceX jest zarządzane jak baza wojskowa - ubolewa John Wood, administrator portu w Brownsville.

Ekspansja Muska w Brownsville trwa. Buduje gigantyczny hangar, godny linii montażowych Boeinga, by masowo produkować swoje rakiety. Zamierza też stworzyć drugie stanowisko startowe, na wypadek gdyby pierwsze uległo zniszczeniu w wyniku eksplozji jednej z jego rakiet. W tym celu zaproponował władzom Teksasu zamianę niewielkiej działki na inną, 10-krotnie większą. - To sytuacja, w której wszyscy wygrywają. To, co widzimy, to dopiero początek - przekonuje burmistrz Brownsville.

Widok na śródmieście Brownsville w Teksasie
Widok na śródmieście Brownsville w Teksasie/SHANNON STAPLETON / Reuters /Agencja FORUM

Wielkie zmiany w centrum miasta

SpaceX przekonało do siebie mieszkańców. Firma jest częścią Brownsville, a jej szefowa operacyjna, Gwynne Shotwell została znakomicie przyjęta na jednej z lokalnych miejskich uroczystości. - Wygłosiła fantastyczne przemówienie - zachwyca się dyrektor usług miejskich, Helen Ramirez.

Przybycie Muska było darem niebios, ale miało i pewne negatywne skutki. - Kiedy rekrutujesz inżyniera lotnictwa z Kalifornii do Brownsville, różnica w wynagrodzeniach jest ogromna. Taka osoba może kupić wszystko - mówi agent nieruchomości Craig Grove, szef GRT Realty Group. Mężczyzna twierdzi, że sprzedał ponad 30 domów pracownikom SpaceX.

Podobnie będzie w przypadku budowy terminalu LNG. Inwestycja ma zostać zrealizowana do 2028 r. Będzie tam pracowało do 5 tys. osób. 

- To będzie pięć lat pracy na dobrze płatnych stanowiskach. Miejscowi wracają - mówi zachwycony John Cowen. 

Samorządowiec wskazuje na pozytywny efekt domina dla całej lokalnej gospodarki. - Stawka godzinowa w sieci restauracji Chik-fil-A wynosi 18 dolarów, a w McDonald's 15 dolarów, w porównaniu do 10 dolarów wcześniej. Nikt nie otrzymuje już federalnej płacy minimalnej w wysokości 7,25 dolarów - wylicza. 

Dzięki zmianom Brownsville wzmocniło lokalne finanse i stara się nadrobić zaległości, naprawiając zniszczone drogi i kanalizację. Celem jest odnowienie centrum miasta z pomocą fundacji Elona Muska, której zależy, by jego pracownicy mieszkali w przyjaznej do życia okolicy. 

- Fundacja Muska zadeklarowała 10 mln dolarów na renowację. Mamy historyczne centrum z największym potencjałem po San Antonio - wyjaśnia burmistrz.

Kompleksowy plan zmian

Odnowienie centrum miasta z jego zniszczonymi domami kolonialnymi jest bardzo kosztowne. Widać już jednak wiele zmian. Udało się np. wyremontować miejskie oświetlenie. Lokalny uniwersytet ma założyć szkołę artystyczną w historycznym dawnym kinie - Majestic. Wkrótce swoje podwoje ma otworzyć francuska restauracja. 

Brownsville odkrywa życie towarzyskie, w szczególności dzięki sieciom społecznościowym: - Wcześniej dowiadywałem się o wydarzeniach dopiero po ich zakończeniu. Sieci mają bardzo pozytywny wpływ na lokalną społeczność i biznes - zachwyca się deweloper Craig Grove. Aby to osiągnąć, należało opracować infrastrukturę, z całą siecią światłowodową, by połączyć miasto.

- W 2014 r. byliśmy najsłabiej usieciowanym miastem w Stanach Zjednoczonych - wspomina Helen Ramirez. Urzędniczka wyjaśnia, że ratusz musi pracować jeszcze nad poprawą dostępności cyfrowej i językowej, w szczególności poprzez udzielanie lekcji języka angielskiego Latynosom znajdującym się w najbardziej niekorzystnej sytuacji materialnej.  

W porcie Brownsville moim przewodnikiem po zabudowaniach był John Wood. Jak mówi, przybył tam w latach 70., by pracować dla firmy telefonicznej. Kanał prowadzący do Zatoki Meksykańskiej wykopano w latach 30. XX w. w ramach polityki Nowego Ładu Franklina D. Roosevelta. 

Port importował banany i eksportował bawełnę, jednak nigdy tak naprawdę nie prosperował zbyt dobrze. Służył głównie do handlu z meksykańskim miastem Matamoros, po drugiej stronie Rio Grande. Do tego doszły problemy lokalnych fabryk po przeniesieniu większości produkcji do Chin. A kryzys finansowy z 1982 r. przerwał pozostałe więzi handlowe. - Wraz z dewaluacją peso Meksykanie wyjechali, co zabiło centrum miasta - wspomina John Wood. Doszły też kłopoty z eksploatacją rurociągu. 

Jednak po czarnej serii nie ma już śladu. Dziś - jak wyjaśnia Wood - "port kwitnie". Specjalizuje się w złomowaniu statków. Wood mówi o nadziei na otrzymanie wkrótce kontraktu na prace przy lotniskowcu USS Enterprise. Był pierwszym z napędem jądrowym i został użyty podczas kubańskiego kryzysu rakietowego w 1962 r. 

W dokach można z kolei zobaczyć ogromne łopaty turbin wiatrowych, które mają w przyszłości wytwarzać zieloną energię. Największym przełomem jest jednak ogromny projekt terminalu LNG. Po przejechaniu około 15 kilometrów w kierunku morza, nagle wzdłuż kanału pojawiają się dziesiątki dźwigów i buldożerów. Rozpoczęły się prace nad Rio Grande LNG. Kanał portowy ma zostać pogłębiony z 12,8 do 15,8 metra.

Grupa migrantów, która właśnie przybyła do Brownsville
Grupa migrantów, która właśnie przybyła do Brownsville/Irfan Khan / Contributor/Getty Images

"Dwa równoległe światy"

Podobnie jak w przypadku SpaceX, również przy terminalu LNG nie brakuje protestów ekologów oraz lokalnej społeczności. 

- Cokolwiek robisz, zawsze pojawia się narzekanie ludzi. Wybrzeże Teksasu jest ogromne, istnieją setki mil niezagospodarowanej linii brzegowej. Naiwnością jest twierdzenie, że niszczymy środowisko - podkreśla Craig Grove. 

Helen Ramirez ma nadzieję, że projekt LNG będzie kontynuowany po zakończeniu prac. - Mam nadzieję, że wielu z pracowników terminalu zostanie z nami na dłużej - mówi. W czerwcu firma Element Fuels Holdings z Dallas zaproponowała budowę rafinerii, pierwszej w tej okolicy od 1977 r. 

- W 2019 r. musiałam szukać kontaktu z firmami. Dziś to one dzwonią do mnie - zachwyca się Ramirez. Jej zdaniem to efekt poprawy atrakcyjności Brownsville w ostatnich latach. W dłuższej perspektywie wyzwaniem dla włodarzy miasta będzie masowa migracja. - Żyjemy w dwóch równoległych światach - przyznaje Helen Ramirez. - Moje obawy dotyczą stanu przybyszów - dodaje. 

Na razie sytuacja jest pod kontrolą, mimo że w 2023 r. nastąpił znaczny napływ. - Działamy jak biuro podróży - wyjaśnia Ramirez. Aby pomóc zrozumieć, co ma na myśli, wysyła nas na terminal autobusowy w Brownsville, tuż za przejściem granicznym przy wjeździe do centrum miasta. Obok kas biletowych linii przewozowych Greyhound znajduje się informacja: "Necesita Ayuda? 546-Help" (Potrzebujesz pomocy? Zadzwoń 546 43 57).

53-letnia Odee Leal, asystentka Ramirez, skrupulatnie wyjaśnia system obowiązujący w mieście. Po złożeniu wniosku o azyl, uchodźcy są zabierani przez straż graniczną do okienka. Wolontariusze pomagają im kupić bilet autobusowy lub lotniczy do wybranego miejsca, w głównych miastach na północy kraju, gdzie mają rodzinę lub znajomych. - To oni płacą. Dostają jeden darmowy posiłek, czasem dwa. Niektórzy spędzają noc w hotelu na własny koszt, ale to wyjątek - wskazuje. 

- Dziennie przyjeżdża około 200 osób, głównie Wenezuelczyków i Haitańczyków. Zostają średnio od dwóch do trzech godzin - podkreśla. Dla nich amerykański sen zaczyna się przejazdem przez Brownsville.

---

---

Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Arnaud Leparmentier

Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk

Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji

---

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

---

Połączenie PiS i Suwerennej Polski? Jaki wyjaśnia w "Graffiti"/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także