Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Pitera: Wieńce w Sejmie, a posłowie nie mają gdzie siedzieć

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Razi mnie ciągła wymiana wieńców w Sejmie. Zajmują ławki, a nowi posłowie muszą siedzieć w ławach rządowych - mówi w Przesłuchaniu RMF FM Julia Pitera.

/RMF

Agnieszka Burzyńska: Donald Tusk wkracza do akcji "kampania wyborcza". Dlaczego? Jest już tak źle?

Julia Pitera: - Nie, po pierwsze w niedzielę jest spotkanie na zamku, gdzie zbiera się komitet poparcia Bronisława Komorowskiego i to jest tak naprawdę początek kampanii. Natomiast premier nigdy poparcia nie odmawiał, jego wystąpienie na Politechnice Warszawskiej...

Ale trzymał się z boku, a sama pani mówiła, że premier nie powinien angażować się w kampanię, bo byłby to łakomy kąsek dla kontrkandydatów. Skoro więc zamierza zaryzykować, to pytam, co takiego się stało.

- Ale czym innym jest wyrażanie poparcia, a czym innym jest aktywne uczestnictwo poprzez np. towarzyszenie Bronisławowi Komorowskiemu we wszystkich spotkaniach.

No ale premier będzie towarzyszył.

- Nie, wszędzie nie będzie.

Wszędzie nie, ale będzie. Bo do tej pory w ogóle tego nie robił.

- Jeżeli w niedzielę pojawi się na zamku lub innym miejscu w sobotę czy w niedzielę, to oczywiście tak. Ale nie permanentne towarzyszenie, bo to oczywiście pociągnęłoby za sobą krytykę.

Bronisław Komorowski sobie nie radzi? Nie myślała pani czasami, co się stało z Bronkiem?

- Owszem, myślałam. I myślę, że go dokładnie rozumiem. Na niego sprawa funkcji, którą objął, spadła tak naprawdę w 5 minut. Ja bym się chciała dowiedzieć, jak ci wszyscy politycy, którzy go krytykowali, poradziliby sobie w takiej sytuacji.

Przerosło go?

- Nie przerosło, myślę, że przytłoczyło. Wiele razy sami znajdowaliśmy się w różnych sytuacjach, gdzie najpierw trzeba było sobie poradzić i znaleźć miejsce.

A rażą panią te wszystkie gafy? Te słowa o tym, że znajdowanie fragmentów ubrań w niezabezpieczonym miejscu to żaden problem, że gdyby prezydent chciał odesłać ustawę o IPN-ie do Trybunału, to by to zrobił, chociaż to było niemożliwe...

- Mnie znacznie bardziej razi nakręcanie atmosfery opowieściami na temat tego, co gdzie zostało znalezione i w jaki sposób, i próba robienia z tego wojny politycznej, która świadczyłaby o tym, że ci, którzy robią, tej tragedii tak naprawdę nie przeżywają.

Ale widzi pani błędy marszałka...

- Na pewno, ale tak, jak powiedziałam. Każdy w takiej sytuacji miałby wiele potknięć, bo to jest sytuacja szalenie trudna. Uważam, że ich było wyjątkowo mało.

A widzi pani błędy sztabu marszałka?

- Ja widzę błędy wszystkich sztabów. Po pierwsze okres od katastrofy jest niedługi, trzeba było się szybko zorganizować, a na dokładkę przez kilka tygodni utrzymywano atmosferę żałoby, która również paraliżowała normalne, kampanijne działania. I to oczywiście owocuje takimi skutkami, ale mam nadzieję, że po marszałku widać już, że się pozbierał.

I to dlatego pani kolegom puszczały nerwy?

- Myślę, że denerwowała ich ta taka trochę sztuczna atmosfera, która była jednak nabudowywana na całej tragedii.

A kto tę atmosferę budował?

- Prawdę powiedziawszy razi mnie, i powiem to uczciwie, stała wymiana wieńców na świeże na ławkach posłów. Ja nie uważam, że to jest wyraz żalu i przywiązania, uważam, że to jest demonstracja. Tam, gdzie jest za dużo formy zewnętrznej, zazwyczaj mieści się bardzo mało uczuć. Ci, którzy są naprawdę wrażliwi, są oszczędni w zewnętrznych akcesoriach.

Ale kto demonstruje, Prawo i Sprawiedliwość?

- Rzeczywiście tylko w klubie Prawo i Sprawiedliwość te wieńce leżą na ławkach, a posłowie, dla których nie ma miejsc z Prawa i Sprawiedliwości, siedzą w ławach rządowych.

A pomysł ożywienia Rady Bezpieczeństwa Narodowego to test dla Jarosława Kaczyńskiego?

- Nie, uważam, że to jest bardzo dobry pomysł i to jest jawny sygnał marszałka, jak będzie wyglądała jego prezydentura.

Ale sam Bronisław Komorowski przyznał wczoraj, że ta rada to trochę powiedzenie "sprawdzam".

- Trochę powiedzenie "sprawdzam", być może. Natomiast ja z zewnątrz tak to odebrałam, że to jest jawny sygnał, jak będzie wyglądała prezydentura Bronisława Komorowskiego, że na pewno on tam nie powoła osób ze swojego najbliższego otoczenia, tylko pewne przekrojowe środowisko.

A jeśli prezes PiS pojawi się na pierwszym posiedzeniu, tak jak zapowiadał wczoraj Zbigniew Girzyński, to uwierzycie w przemianę Jarosława Kaczyńskiego?

- Akurat ten przypadek jest mało obiektywny, dlatego, że Jarosław Kaczyński jest członkiem tej rady.

No ale to pojawienie się jego na tym pierwszym posiedzeniu tej nowej "rady Bronisława Komorowskiego", to ma być test, przyznaje to marszałek. I co będzie jak on go zda?

- Gdyby pan marszałek był złośliwy, to by zwołał w tej chwili radę bez powoływania nowych członków i zobaczylibyśmy, czy pojawiłaby się pani Fotyga i pan Jarosław Kaczyński. Także nie przesadzajmy, pewnie żadne z nich by się nie pojawiło.

Nie wierzy pani, że taka trauma może zmienić nawet polityka?

Ja uważam przede wszystkim, że polityk musi być człowiekiem, który umie dźwignąć skutecznie wszystkie trudne sytuacje, które się na niego zwalają. Dlatego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakiego typu kłopoty czy ciężary legną na barkach prezydenta.

Ale Jarosław Kaczyński deklaruje, że da sobie radę.

- No to powinien trochę zareagować na to, co się dzieje w szeregach jego macierzystej partii.

Na co?

- Wszyscy wiemy, co robią zaprzyjaźnieni dziennikarze, co mówią zaprzyjaźnieni z tym środowiskiem dziennikarze, co mówią politycy PiS-u.

Ale co powinien zrobić?

- Powinien powiedzieć, że prosi kolegów, apeluje do kolegów, w jakiś sposób odciąć się, zareagować. Zwracam uwagę, że na żadne z tych nawet najbardziej radykalnych spekulacji Jarosław Kaczyński nie zareagował. Również jeśli chodzi o stosunek do Rosji w całej tej sprawie. Jego postawa jest inna niż jego kolegów. No coś tu jest nie tak. Albo nie panuje nad szeregami swojej partii - a to też nie jest zbyt dobra marka dla tej całej sytuacji.

A widzi pani dalszą rządową karierę Bogdana Klicha w barwach różu czy raczej czerni?

- Przede wszystkim trzeba wyjaśnić całą tą katastrofę. My mamy taki zwyczaj często, że dokonujemy ocen, nie znając faktów.

To nie my, to Edmund Klich. To jedyny człowiek, który ma dostęp do tych wszystkich rosyjskich materiałów. On wydał ten "wyrok". Więc albo jest problem z jednym Klichem, albo z drugim, albo z jednym i z drugim.

- Dlatego drugiego Klicha trzeba też ocenić, a po owocach ich poznacie. Więc zaczekajmy, aż skończy pracę również Edmund Klich. Ja słuchałam dwóch jego wystąpień - i tego kontrowersyjnego, które pani wspomina, i tej drugiej konferencji prasowej - i powiedziałabym, że te przekazy są tak sprzeczne, że poznajmy najpierw wyniki pracy, a potem będziemy decydować.

Czyli pani nie wierzy Edmundowi Klichowi?

- Ja w ogóle lubię wierzyć dokumentom. Tak już mam, że dla mnie dokumenty są dowodem.

A wyjaśni pani przetarg w sprawie samolotów dla VIP-ów? Ten przetarg, o którym mówi Ludwik Dorn, że był "skręcony" przez Bogdana Klicha.

- Z niewiadomych powodów Ludwik Dorn upatrzył sobie Ministerstwo Obrony Narodowej do rozmaitego rodzaju interpelacji, które składał...

Ale ja pytam, czy pani to sprawdzi, czy może to pani sprawdzała już?

- Nie, dlatego że jeżeli Ludwik Dorn pisał interpelacje do premiera jako poseł, to premier dekretuje...

...powinien pani to przekazać.

- Nie - dekretuje wedle właściwości. Tak więc mógł to przekazać na przykład - ponieważ jest to duży przetarg - jak pani wie, działa tarcza antykorupcyjna, tak więc być może przekazał to do służby, która tą sprawę wyjaśni.

No to teraz jeszcze na koniec pani dzieło, czyli ustawa lobbingowa. Główne założenia: stowarzyszenia i organizacje pozarządowe nie będą mogły uczestniczyć w pracach komisji sejmowych, jeśli nie zarejestrują się jako lobbyści. I to w CBA. Chyba pani przesadziła.

- Nie. Dlatego że rejestr, który wisiał na stronach MSWiA, jest kompletnie wirtualny, składa się z niewielu pozycji, nic z tego nie wynika. My musimy po pierwsze wreszcie się nauczyć, że CBA nie jest służbą represyjno-pościgową, ale kontrolną. I musimy się przyzwyczaić do tego: również kontrolną.

Paweł Piskorski mówi, że to zamach na społeczeństwo obywatelskie, bo organizacje charytatywne, które walczą na przykład o zniesienie VAT-u na charytatywne sms-y, będą teraz lobbystami. Związki pielęgniarek walczące o podwyżki też będą lobbystami. To jest prawo antyobywatelskie.

- Jeżeli się człowiek wypowiada na jakiś temat, to musi mieć ten temat zgłębiony, przeanalizowany - ja mam. Powiedziałabym, że po pierwsze: organizacje pozarządowe, te, które uczestniczą w procesie legislacyjnym, to są bardzo często stowarzyszenia zrzeszające właścicieli firm, które działają w sferze, na którą próbują wpłynąć.

Ale może trzeba rozróżnić.

- Nie widziałam jeszcze fundacji, akcji humanitarnej w Sejmie. Natomiast proszę mi wierzyć, jeśli chodzi o różnego rodzaju stowarzyszenia...

A związki zawodowe?

- Właśnie ze związkami zawodowymi jest problem. Bo ich działalność, dobrze pani wie, jest kontrowersyjna. Wiec nie może być tak, że z jednej strony różnego rodzaju wpływ na kształt ustaw jest krytykowany w prasie, w artykułach, jeżeli próbuje się to uregulować. Poza tym: jeżeli ich intencja jest słuszna, dlaczego odmawiają zarejestrowania?

Czyli pani nie zmieni nic w tych założeniach.

- Nie.

A co będzie, jeżeli to trafi do kosza tak jak ustawa antykorupcyjna?

- Dlatego mamy dziennikarzy wolnych mediów i wolne słowo, żeby przeanalizowały tą sytuację, wyciągnęły wnioski. Nie może być tak, że wszyscy, łącznie z posłami, ujeżdżali mnie tyle czasu, że nie ma ustawy lobbingowej, a jak dzisiaj jest nowoczesna ustawa lobbingowa, oparta na wzorach amerykańskich i kanadyjskich, to się mówi, że jest restrykcyjna. Zdecydujmy się na coś: albo będziemy Białoruś, albo będziemy Stany Zjednoczone.

RMF

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na: