Straty wśród północnokoreańskich żołnierzy. Waszyngton ujawnia skalę
Co najmniej tysiąc żołnierzy z Korei Północnej, uczestniczących w wojnie przeciwko Ukrainie, zginęło lub zostało rannych - potwierdził sekretarz stanu USA Antony Blinken. Ujawnił także, że Rosja zamierza podzielić się z Pjongjangiem zaawansowanymi technologiami. Szef amerykańskiej dyplomacji w poniedziałek przebywa z wizytą w Seulu.
- Do końca grudnia tysiąc północnokoreańskich żołnierzy zostało zabitych lub rannych w obwodzie kurskim w Rosji, gdzie w sierpniu ubiegłego roku siły ukraińskie przeprowadziły ofensywę - powiedział Antony Blinken, który udał się z ostatnią wizytą do Korei Południowej w roli sekretarza stanu w administracji ustępującego prezydenta Joe Bidena.
Rosja chce dzielić się z Koreą Północną. Chodzi o zaawansowane technologie
Szef amerykańskiej dyplomacji podkreślił, że obecność ukraińskich wojsk w tym regionie jest "ważna, ponieważ z pewnością jest to coś, co będzie miało wpływ na wszelkie negocjacje, które mogą się odbyć w tym roku".
Podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Korei Płd., Czo Te Julem Blinken przyznał, że "istnieją wiarygodne dowody na to, że Moskwa zamierza dzielić się z Pjongjangiem zaawansowanymi technologiami kosmicznymi i satelitarnymi", a siły Korei Północnej "już otrzymują rosyjski sprzęt wojskowy i (przechodzą) szkolenia" we współpracy z Rosjanami.
Amerykański sekretarz stanu zaznaczył też, że USA uważają, że Kreml "może być bliski" formalnego zaakceptowania statusu Korei Północnej jako mocarstwa nuklearnego.
Kim Dzong Un czekał dwa miesiące. Pierwsza próba rakietowa w nowym roku
Blinken potępił również pierwszą w tym roku próbę rakietową, przeprowadzoną przez Pjongjang, podkreślając, że jest to "kolejne naruszenie wielu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ". Do wystrzelenia pocisku doszło kilka godzin przed wystąpieniem sekretarza stanu.
Siły zbrojne Korei Płd. poinformowały, że rakieta balistyczna przeleciała około 1100 km, po czym wpadła do Morza Japońskiego. Była to pierwsza taka prowokacja od dwóch miesięcy, czyli od zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA Donalda Trumpa, który zostanie zaprzysiężony 20 stycznia.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!