Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W każdy piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera. Funkcjonariusze w kombinezonach wyglądali na nieco zdenerwowanych, stukając w szybę wypożyczonego przeze mnie samochodu. Zastanawiali się, co robię daleko za kołem podbiegunowym, około 6,4 tys. km od Waszyngtonu i niedaleko miejsca, gdzie znajduje się największa baza morska rosyjskiej Floty Północnej. Zapytano mnie o powód, dla którego robiliśmy zdjęcia masywnych białych stacji radarowych, które wychodzą z Norwegii w kierunku Półwyspu Kolskiego w Rosji. - Z powodu sytuacji politycznej sprawdzamy wszystko - powiedział jeden z oficerów. Zobacz: Wojna na Ukrainie - RAPORT specjalny Interii Wojna o Arktykę wisi w powietrzu Od kilku lat europejscy i amerykańscy urzędnicy ds. bezpieczeństwa i wywiadu uważnie obserwują świat za kołem podbiegunowym, wiedząc, że topniejący lód polarny otworzy nowe szlaki handlowe, przyspieszy wyścig o zasoby naturalne i w radykalny sposób wpłynie na globalne bezpieczeństwo. Zaobserwowano, jak Rosja ożywiła obiekty wojskowe z czasów sowieckich, a Chiny zapowiedziały wytyczenie "Polarnego Jedwabnego Szlaku". Ale wojna w Ukrainie i dramatyczne pogorszenie stosunków Zachodu z Moskwą przyspieszyły wydarzenia i wpłynęły na postawienie w stan gotowości sił zgromadzonych na pograniczu między Norwegią i Rosją, jednocześnie zwiększając geostrategiczne znaczenie Arktyki. W rezultacie obserwujemy wzrost zainteresowania wojska i służb wywiadowczych tą częścią świata, który może zapoczątkować powtórkę "Wielkiej Gry", XIX-wiecznej rywalizacji między Imperium Brytyjskim a Rosyjskim o wpływy na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Wojna w Ukrainie zmniejszyła konwencjonalne siły zbrojne Rosji i sparaliżowała gospodarkę tego kraju, dlatego wzrosło znaczenie jej arktycznych aktywów. "Arktyka stała się ważniejsza, ponieważ broń nuklearna stała się ważniejsza" - powiedział generał dywizji Lars Sivert Lervik, szef norweskiej armii. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii USS Gerald R. Ford: Amerykański lotniskowiec w Norwegii irytuje Rosję W międzyczasie NATO zwiększyło liczbę członków na północy, przyjmując Finlandię, a być może wkrótce i Szwecję. Inne przykłady wzrostu znaczenia regionu? Wiosną br. największy na świecie okręt wojenny - amerykański lotniskowiec USS Gerald R. Ford - zawinął do portu w Norwegii po raz pierwszy od 65 lat, zatrzymując się w Oslo przed udziałem w ćwiczeniach z sojusznikami z NATO na północy. Mniej więcej w tym samym czasie sekretarz stanu Antony Blinken odwiedził kraje regionu i ogłosił, że Stany Zjednoczone ponownie otworzą placówkę dyplomatyczną w Tromso, nadmorskim mieście w norweskiej części Arktyki. Amerykański dyplomata, który ma objąć placówkę w sierpniu, będzie pierwszym wysłanym tam od lat 90. XX w. Dyplomatyczne intrygi wokół Arktyki Rada Arktyczna - jej celem jest promowanie i koordynacja współpracy w zakresie ochrony środowiska, zrównoważonego rozwoju, badań naukowych, kultury, bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego - jest w rozsypce, ponieważ siedmiu jej członków odmawia współpracy na szczeblu politycznym z innym członkiem - Rosją. Uniemożliwia to współpracę w tak kluczowych kwestiach jak zmiany klimatu. I trudno się dziwić niechęci do współpracy z Rosją oraz brakowi wzajemnego zaufania, nawet gdy zapomnimy na chwilę o wojnie w Ukrainie. Tylko w ubiegłym roku norweskie media informowały m.in. o rosyjskich dronach nad lotniskami oraz instalacjami naftowymi i gazowymi, wydaleniu rosyjskich szpiegów, którzy pod przykrywką dyplomatów zbierali informacje o zbrojeniówce i sektorze paliwowym czy o sprawie mężczyzny oskarżonego o nielegalne zbieranie danych wywiadowczych. Miał on udawać akademika z Brazylii na jednym z norweskich uniwersytetów. Wnioski? Dla sojuszników z NATO "migające żółte światło zmieniło się na czerwone. Musimy myśleć o wiele bardziej ostrożnie" - powiedział anonimowo wysoki rangą amerykański urzędnik. - Sojusznicze kraje muszą dzielić się informacjami na temat działań destabilizujących oraz wydarzeń, które wyglądają podejrzanie, a my musimy być mniej naiwni i bardziej świadomi, tego co się dzieje wokół - dodał. Rośnie ryzyko konfrontacji militarnej w Arktyce Z wieży strażniczej w pobliżu portu morskiego Kirkenes norwescy żołnierze spoglądają przez granicę na rosyjskie pustkowia, obserwując letni krajobraz, na który składają się skały oraz drzewa. Ten monotonny widok zmienia się wraz z nastaniem kolejnych pór roku. W styczniu br. niedaleko stąd Andriej Miedwiediew, podający się za jednego z najemników z grupy Wagnera, zbiegł z Rosji do Norwegii. Norwescy żołnierze powiedzieli, że od tego czasu nie było podobnych incydentów. Ale dla szefa norweskiej armii względna cisza na północno-wschodniej granicy kraju nie jest całkowicie uspokajająca. Dowódca dodał, że zdolności Rosji na północy, w tym broń nuklearna, nadal pozostają nienaruszone i są bardzo niebezpieczne. Zachodni urzędnicy obawiają się, że Rosja może zablokować komercyjne szlaki żeglugowe lub statki Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w drodze do Europy, szczególnie w przejściu, zwanym w skrócie GIUK, między Grenlandią, Islandią a Wielką Brytanią, które prowadzi z Murmańska do północnej Europy i wschodnich wybrzeży USA. - Zdolność Rosji do zakłócania operacji sił sprzymierzonych jest prawdziwym wyzwaniem dla Sojuszu - powiedział anonimowo jeden z wyższych rangą urzędników jednego z zachodnich wywiadów. Ponadto istnieje obawa, że Moskwa mapuje kluczową zachodnią infrastrukturę energetyczną i internetową na wodach wokół Europy i może zaangażować się w akcje sabotażowe przeciwko krajom Europy. W odpowiedzi w czerwcu NATO uruchomiło centrum do ochrony podmorskich gazociągów, rurociągów i kabli, będących częścią infrastruktury państw Sojuszu. Dyrektor generalny ds. polityki obronnej w fińskim Ministerstwie Obrony, Janne Kuusela, powiedział, że ryzyko konwencjonalnej konfrontacji militarnej w Arktyce pozostaje niskie, ale to nie wyklucza konfliktu w nadchodzących latach. - Wszyscy widzimy, jak zachowuje się Rosja - podkreślił. Rosyjskie okręty atomowe w Murmańsku Będąc w Norwegii, odwiedziłam redakcję lokalnego dziennika "Barents Observer". Nad mapą regionu rozmawiałam z redaktorem naczelnym Thomasem Nilsenem. W trakcie rozmowy wskazał miejsce, w którym byliśmy w Kirkenes, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Rosją na Półwyspie Kolskim, gdzie znajduje się bastion rosyjskich sił zbrojnych. W kolskich portach cumują okręty z napędem atomowym i pociskami międzykontynentalnymi. W okolicy mieszczą się jedne z największych na świecie magazynów głowic jądrowych i lotniska, z których startują tzw. bombowce strategiczne, przeznaczone do zrzucania bomb jądrowych. Redaktor Nilsen wskazał na mapie, co Rosja uważa za swój bastion i gdzie mogą cumować jej okręty podwodne. Dodał, że jest zaniepokojony tym, co Kreml może zrobić w jego kraju. - Istnieją sposoby na wysłanie "zielonych ludzików" i uczynienie z okolicy czegoś w rodzaju "strefy buforowej" dla Rosji - powiedział, odnosząc się sposobu, w jaki Rosjanie dokonali nieuznawanej na arenie międzynarodowej aneksji Krymu. - To jest gra - dodał. W 2022 r. Nielsen napisał o rosyjskim biskupie, który chciał zbudować kaplicę obok norweskiej stacji radarowej w rybackiej wiosce Vardo. Od początku radar wywoływał negatywne reakcje Rosjan. Według nich to narzędzie połączonej operacji wywiadów USA i Norwegii, której głównym celem jest śledzenie lotów rosyjskich rakiet balistycznych. Nielsen napisał, że członkowie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w ostatnich latach nabyli kilka nieruchomości w Norwegii, m.in. w okolicach Kirkenes. "Norwegia nie jest gotowa na działania Rosji" Frode Berg, emerytowany norweski funkcjonariusz straży granicznej, który spędził 23 miesiące w moskiewskim więzieniu pod zarzutem szpiegostwa, przekonuje, że jego kraj nie jest przygotowany na ewentualne rosyjskie operacje. Berga zatrzymano pod koniec 2017 r., gdy otrzymywał dokumenty rosyjskiej marynarki wojennej. Według prokuratury zbierał on informacje o atomowych okrętach podwodnych. Skazano go na 14 lat więzienia za szpiegostwo przeciwko Rosji. Uwolniono w ramach wymianu szpiegów. Były funkcjonariusz jest teraz z powrotem w Kirkenes i wyraża zaniepokojenie brakiem alarmu w związku z działaniami Rosji. - Z powodu tego, co mi się przydarzyło, wszędzie widzę szpiegów - podkreśla. - Inni wolą zamknąć oczy - dodaje. Aresztowany w październiku pracownik uniwersytetu w Tromso, który podawał się za 37-letniego obywatela Brazylii, okazał się rosyjskim szpiegiem. W rzeczywistości nie nazywa się Jose Assis Giammaria, jak twierdził. Do norweskiego Tromso trafił w 2021 r. w ramach programu badawczego, który obejmował m.in. "zagrożenia hybrydowe". Kiedy norweskie władze aresztowały go w październiku 2022 r., prokurator Thomas Blom ujawnił, że 37-letni naukowiec z Brazylii jest w rzeczywistości 44-letnim obywatelem Rosji i nazywa się Michaił Mikuszyn. Rosjanin miał w 2006 r. uzyskać brazylijski paszport i nauczyć się biegle mówić po portugalsku. Później przeniósł się do Kanady, by - jak twierdzą norweskie służby - uwiarygodnić nową tożsamość. Aresztowanie zszokowało mieszkańców Tromso, miasta, w którym "arktyczna wyjątkowość" - od zakończenia zimnej wojny Arktyka była przedstawiana jako symbol modelowej współpracy między państwami - nadal panuje. Przez ponad trzy dekady dyplomaci oraz naukowcy twierdzili, że praca na rzecz ochrony Arktyki powinna być oddzielona od polityki. Norwegowie lubią mówić, że daleko na północy napięcie (polityczne - red.) jest niższe. Rada Arktyczna w rozsypce Sprawa szpiegowska i nieporozumienia dyplomatyczne w Radzie Arktycznej - której sekretariat znajduje się w Tromso - wskazują na odrodzenie rywalizacji wielkich mocarstw w regionie. - Naszą główną misją w tej chwili jest utrzymanie Rady w stanie nienaruszonym i przetrwanie złego okresu - powiedział Morten Hoglund, norweski ambasador Arktyki. Marc Lanteigne, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Tromso i ekspert ds. Arktyki, twierdzi, że współpraca w ramach Rady Arktycznej może być nie do uratowania. - Jeśli mamy do czynienia z długotrwałym "zamrożeniem" współpracy - z braku lepszego słowa - możemy potrzebować innego forum do dyskusji na temat zmian klimatu i statków pływających po Arktyce - powiedział. - Zdecydowanie będziemy świadkami bardziej aktywniejszego równoważenia sił w tej części świata - dodał. - Zastanawiam się, czy Tromso jest na to gotowe - zwrócił uwagę. Lanteigne jest członkiem grupy badawczej na Uniwersytecie w Tromso, która koncentruje się na zagrożeniach hybrydowych. Przed aresztowaniem Jose Assisa Giammaria (alias Mikuszyn) figurował na stronie internetowej grupy. Lanteigne zachichotał, słysząc historię tajnego rosyjskiego agenta, który udawał badacza zagrożeń hybrydowych. - To naprawdę interesująca ilustracja tego, że kiedy mówimy o bezpieczeństwie, nie chodzi tylko o bezpieczeństwo militarne - powiedział. - Ostatnie wydarzenia są na to najlepszym przykładem - dodał. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: Emily Rauhala Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji. Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji. --- CZYTAJ TAKŻE: Wzmożone działania Rosji u wybrzeży Norwegii To obszar większy niż Europa. Putin ostrzy sobie na niego zęby