Trwają protesty rolników w całej Polsce. W czwartek do centrum Wrocławia wjechało około 500 ciągników. Odpalono także materiały pirotechniczne, a na miejscu interweniowała policja. Rolnicy blokują także m.in. drogę do przejścia granicznego w Medyce (woj. podkarpackie). Praktycznie nie przepuszczają tirów - jeśli już, to jeden pojazd na godzinę. Inne zasady obowiązują jednak pomoc humanitarną, która może przejeżdżać. Tak miało być z dwiema ciężarówkami, które kierowały się do Drohobycza. Za pojazdami własnym autem jechała zakonnica, która miała koordynować przewóz koców i ubrań z krakowskiego Caritasu do Ukrainy. W sieci pojawiło się jednak nagranie ze środy, które sugeruje, że w samochodach znajdowało się co innego. Zaskakujący incydent w Medyce. Rolnicy odsłonili plandekę Sytuację opisał Mateusz Wojtarowicz, organizator strajku w Nowym Sączu. "Przyjeżdża siostra z Caritas diecezji Krakowskiej, prosi o pomoc w przepuszczeniu dwóch ciężarówek "pomocy humanitarnej" z kocami i ubraniami. Ciężarówki za godzinę przyjeżdżają. Jak się okazuje, koce są tylko z tyłu, reszta to skrzynie z Niemiec. Zawartość to kable, przewody i inne części samochodowe" - przekazał we wpisie na Facebooku. "Z tyłu koce upchane tak, żeby nie było widać przodu... Uwagę zwróciło głównie to, że zakonnica strasznie kręciła. Najpierw, że całe auto... Potem, że połowa, aż okazało się, że dla siostry połowa tira to tylko jeden rząd kartonów na końcu, więc resztę sami oceńcie" - kontynuował autor nagrań i zdjęć. Zobacz też: Premier Tusk chce grać twardo ws. protestów rolników. "Dał zielone światło" Na nagraniach słychać okrzyki zgromadzonych wokół ciężarówek: "To jest siostro pomoc, tak Kościół katolicki robi?", "Proszę wezwać księdza, który to zlecił". Wojtarowicz pokazał także dokumenty przewozowe świadczące o tym, że transport pochodził z krakowskiego Caritasu i miał trafić do Drohobycza. "Fakt" zapytał zakonnicę o niejasną zawartość ciężarówek. - Ja naprawdę o niczym nie wiedziałam. Też czuję się oszukana - powiedziała w rozmowie z gazetą. Krakowski Caritas komentuje. "O reszcie transportu nic nie wiemy: W mediach społecznościowych Caritas Archidiecezji Krakowskiej, pod jednym z postów, pojawiło się pytanie o incydent. Organizacja stwierdziła, że faktycznie przekazała koce i ubrania dla Caritasu z Drohobycza, ale tylko to. "Tego dotyczy dokument z naszą nazwą (...). O reszcie transportu nic nie wiemy, a siostra ze zdjęć nie jest pracownikiem krakowskiej Caritas, ale prawdopodobnie jest związana z Caritas z Drohobycza..." - twierdzą przedstawiciele krakowskiego Caritasu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!