Chełm rządzony przez Jakuba Banaszka, związanego ze Zjednoczoną Prawicą, liczy ponad 60 tys. mieszkańców. Od przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku-Jagodzinie miasto dzieli niecałe 25 km. Po wybuchu rosyjskiej inwazji pełno tu było stłoczonych Ukraińców, których samorządowcy chcieli jak najszybciej wysłać w dalszą drogę, żeby tylko Chełm pozostawał drożny dla innych przybyszów. Obecnie miasto ma aspiracje, żeby stworzyć "swoiste Jad Waszem". W kontekście ukraińskim oczywiście. W 80. rocznicę Krwawej Niedzieli Chełm organizuje okolicznościowy bieg, rajd rowerowy i inne atrakcje. Punktem kulminacyjnym ma być jednak prezentacja koncepcji Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Lecha Kaczyńskiego. Pierwsze informacje na temat powstania placówki pojawiły się jeszcze w 2020 r. Prezydent Andrzej Duda objął wówczas inicjatywę swoim patronatem, pomysł zachwalał wicepremier i minister aktywów Jacek Sasin, którego wybrano ostatnio do Sejmu z Chełmszczyzny. W połowie lipca, ale i w trudnej sytuacji międzynarodowej, projekt muzeum nabiera rozpędu. - Od początku mówiliśmy, że chcemy zdążyć na 80. rocznicę Krwawej Niedzieli. Należy jednak pamiętać, że tylko procedury związane pozyskaniem nieruchomości czy przygotowaniem programu funkcjonalno-użytkowego, to formalności, które zajęły dwa i pół roku. Fizyczne powołanie jednostki do życia nastąpiło natomiast kilka tygodni temu - relacjonuje Interii Jakub Banaszek. Zanim udało się ruszyć do przodu, Rosja przeprowadziła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Chełmski włodarz obiecuje jednak przedstawić koncepcję muzeum i jego otoczenia. - Następnie ogłosimy przetarg w trybie zaprojektuj i wybuduj. Chcielibyśmy, żeby nad warstwą merytoryczną działalności muzeum czuwało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zaprosiliśmy też do współpracy stronę ukraińską - przypomina nam prezydent Chełma. Chodzi o samego Wołodymyra Zełeńskiego, który dostał zaproszenie za pośrednictwem ambasadora. - Zależy nam na tym, aby pokazać sprawiedliwych Ukraińców. Tych, którzy pomagali Polakom. To bardzo istotne. Możemy stworzyć swoiste Jad Waszem - w kontekście ukraińskim. Chcemy przede wszystkim budować, a nie dzielić - powiedział nam Banaszek, który nie chce mieszać w międzynarodowej polityce ani nie jest nastawiony na konfrontację. Z informacji Interii wynika, że jak dotąd nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy nie odpowiedzieli na polskie zaproszenie. "Duda popełnia błędy Kaczyńskiego" Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który od lat działa na rzecz Kresów Wschodnich, chwali chełmską inicjatywę. Do beczki miodu dokładna jednak łyżkę dziegciu. - Bardzo potrzeba muzeum, które upamiętniałoby ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów. Nie tylko na Wołyniu, ale także w Małopolsce Wschodniej i na Lubelszczyźnie - usłyszeliśmy od duchownego. - Chełm, jako miejsce, zostało dobrze wybrane. Mam tylko zastrzeżenia, co do nazwy. Przy całym szacunku dla Lecha Kaczyńskiego, dla prawdy o ludobójstwie zrobił bardzo niewiele - uważa. Sceptycznie mówi też o prawdzie i pojednaniu polsko-ukraińskim. - Muzeum jest potrzebne, ale powinno być poświęcone ofiarom. Pojednanie polsko-ukraińskie to druga sprawa. Dlatego, trochę na siłę, wciśnięto do nazwy tego muzeum te słowa - twierdzi. I uderza bezpośrednio w prezydenta Andrzeja Dudę, który w sprawie relacji z Ukraińcami "popełnia wszystkie błędy Lecha Kaczyńskiego". Przykład? Wypowiedź prezydenta, której udzielił Interii. Jak mówił Marcinowi Fijołkowi, podczas powrotu do Polski z ostatniej wizyty w Kijowie, rozmawiał o sprawie wołyńskiej z przewodniczącym ukraińskiego parlamentu, premierem i prezydentem. - Mamy tutaj różne działania, które są na etapie przygotowawczym: umawialiśmy się ze stroną ukraińską, że szczegółów na razie nie ujawniamy medialnie - oświadczył Andrzej Duda. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski krytykuje takie podejście do sprawy. Podkreśla, że polski IPN wciąż nie ma zgody na ekshumację ofiar ludobójstwa, a spotkania w zaciszu gabinetów niewiele wnoszą, skoro nic z nich nie wynika. - Tak jak nic pozytywnego (w sprawie Wołynia - red.) nie stało się za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, tak za kadencji Andrzeja Dudy przez ponad osiem lat. Są tylko puste deklaracje - uważa duchowny. Prezydent Chełma broni jednak wyboru patrona dla swojej placówki. - Śp. Lech Kaczyński to osoba, która walczyła o sprawy Wołynia, o pamięć o tej tragedii i jej ofiarach. Dodatkowo - jako polityk, który angażował się w sprawy państw dawnego ZSRR - był szanowany przez Ukraińców. Doskonale pamiętamy inwazję Rosji na Gruzję i postawę ówczesnego prezydenta - stwierdził Jakub Banaszek. Rząd jest w ciężkiej sytuacji Kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, jakiekolwiek niesnaski Polaków i Ukraińców służą jedynie Rosji. Tuż po wybuchu konfliktu było widać to chociażby za pośrednictwem wpisów internetowych trolli, które powszechnie wspominały o Rzezi Wołyńskiej, a naszych wschodnich sąsiadów nazywały niemal wyłącznie "banderowcami". Rządzący zdają sobie z tego sprawę, dlatego z Ukraińcami obchodzą się trochę jak z jajkiem. Usłyszeliśmy jednak, że problem Rzezi Wołyńskiej jest istotny dla ekipy PiS. - Z całą pewnością temat nie jest pomijany, jest bardzo żywy u prezydenta i premiera, a także prezesa PiS. Kilka dni temu rozmawiałem o sprawie Wołynia z Jarosławem Kaczyńskim, Mateuszem Morawieckim i współpracownikami Andrzeja Dudy - zdradza Interii Paweł Kukiz. Z kolei Pałac Prezydencki twierdzi, że w kwestii ukraińskiej oglądamy obecnie "zupełnie osobny rozdział". Dzisiejsze relacje mają być efektem konsekwentnej polityki realizowanej od 2015 r. - Już w pierwszych tygodniach Andrzej Duda zajął stanowisko w sprawie udziału w formacie normandzkim (rozmowy przywódców Francji, Ukrainy, Rosji i Niemiec na temat konfliktu za naszą wschodnią granicą - red.). Od tego momentu polityka ukraińska jest stale obecna w prezydenckiej agendzie - zapewnia Wojciech Kolarski, prezydencki sekretarz stanu. - W ciągu minionych lat nasze wspólne relacje wyglądały różnie. Niewątpliwie, relacja pomiędzy prezydentami Dudą i Zełeńskim zmieniła ich charakter. Po rosyjskiej agresji 24 lutego 2022 r. mamy zupełnie osobny rozdział - twierdzi. Paweł Kukiz jest zdania, że trudny czas wojenny i olbrzymia pomoc Polaków dla Ukraińców tworzą odpowiedni moment, by rozliczyć się z trudną przyszłością. - Nasza pomoc, w dużej mierze, powinna ich obligować, żeby z pokorą odnieśli się do tamtych wydarzeń - opowiada. - Uważam, że bezwarunkowo konieczne jest uruchomienie absolutnie wszystkich możliwości dyplomatycznych i "oddolnych", żeby 11 lipca, w 80. rocznicę Rzezi strona ukraińska wyraźnie i z pokorą odniosła się do tego tragicznego momentu w relacjach polsko-ukraińskich - stwierdza. W opinii naszego rozmówcy, odpowiednim posłańcem byłby ktoś taki jak Rusłan Stefańczuk, przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy. Mówił już w polskim Sejmie o Rzezi Wołyńskiej. - Jednocześnie powinien oficjalnie ogłosić wznowienie ekshumacji na terytorium Ukrainy, poszukiwań polskich ofiar - uważa Paweł Kukiz. Jaki jest pomysł strony prezydenckiej? Tu na razie brakuje konkretów, chociaż prezydencki minister zdaje się sugerować coś całkiem poważnego. "Zbliżenie między narodami" Wydaje się, że w trudnych relacjach polsko-ukraińskich dotyczących masakry na Wołyniu brakuje jawności. Z drugiej strony, co jakiś czas wybrzmiewają wypowiedzi, które zaprzeczają tezom o jakimkolwiek dialogu obydwu narodów. Przykład? Anton Drobowycz, szef ukraińskiego IPN. Jak twierdził, m.in. "ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone". Wykluczał też możliwość ekshumacji Polaków pomordowanych na terenach dzisiejszej Ukrainy. W rozmowie z Interią, Kancelaria Prezydenta tonuje jednak nastroje. - Byłem w Kijowie, znam wypowiedzi najwyższych władz Ukrainy. W żadnym momencie nie przypominały tonu szefa ich IPN. Sądzę, że 80. rocznica Krwawej Niedzieli będzie szczególna, stanie się kolejnym krokiem na drodze pojednania - mówi nam Kolarski. - Pamiętajmy, rzecz nie polega na przełomach, obserwujemy swego rodzaju proces. Nie należy oczekiwać, że po jednym dniu wszystko się zmieni - dodaje. Jak zauważają krytycy polityki prezydenta i Zjednoczonej Prawicy, łagodzenie polityki względem Rzezi Wołyńskiej, nie wywołuje pośpiechu u Ukraińców. Wypowiedź prezydenta dotycząca nieznanych publicznie porozumień z partnerami zza wschodniej granicy, może nie być najszczęśliwsza. - Opowieść prezydenta o działaniach ekshumacyjnych to absolutna nieprawda. Oficjalny zakaz pochówku ofiar obowiązuje od czasów Petra Poroszenki, prace są zatrzymane. Nie tylko chodzi o ofiary ludobójstwa, cywili, ale również żołnierzy I i II wojny światowej, którzy zginęli na terenach obecnej Ukrainy za wolność Polski - powiedział nam ks. Isakowicz-Zaleski. Duchowny przypomina o oświadczeniu IPN wydanym tuż po słowach Drobowycza. Słowa Andrzeja Dudy nazywa "karygodnymi". Paweł Kukiz: - Prezydent mówi wszystko w dobrej wierze. Chyba nie podejrzewa, że Ukraińcy sami wrócą do tematu (Rzezi Wołyńskiej - red.). Mimo całej miłości jaką czuje do tego narodu, z całą pewnością nie wolno odpuszczać sprawy Wołynia. Właśnie ze względu na trwającą wojnę. Pomagamy im, więc chcemy o tym mówić - uważa. Podkreśla, że jako naród "nie byliśmy święci". - O tym też należy mówić ale ktoś powinien te dyskusje rozpocząć od słowa " przepraszam" i nie powinni to być Polacy - przekazał. Wojciech Kolarski powiedział Interii, że polityka historyczna to "fragment większej całości" w relacjach Polski i Ukrainy. Jak podkreślił, informacje dotyczące rzekomych zaniechań względem rocznicy Krwawej Niedzieli po stronie prezydenta są nieprawdziwe. Do Pałacu Prezydenckiego wpłynęły trzy wnioski ws. objęcia obchodów patronatami. Rozpatrzono je pozytywnie. Co z ekshumacjami i przełomem w relacjach polsko-ukraińskich? - Jestem konsekwentny (w sprawie umowy Andrzeja Dudy i Ukraińców odnośnie do ekshumacji i ofiar - red.) . To, jak już wspominałem, jest proces. Myślę, że uroczystości, które odbędą się w przyszłym tygodniu, będą kolejny momentem zbliżenia między naszymi narodami - powiedział Interii Kolarski. Jakub Szczepański