Dwa tygodnie temu na portalu polukr.net ukazał się wywiad z nowym prezesem ukraińskiego IPN Antonem Drobowyczem, w którym pada takie zdanie: "Mowa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach to nieporozumienie". To zdanie oczywiście pojawia się w dużo szerszym kontekście, ale jednak się pojawia. Czy wobec tego możliwy jest zwrot w relacjach instytutów ukraińskiego i polskiego? Wbrew pozorom - tak. Nieoficjalnie wiemy, że IPN wybór nowego szefa ukraińskiego IPN traktuje jako nowe otwarcie. Nie jest bowiem tajemnicą, że za kadencji Wołodymyra Wiatrowycza nasze relacje nie były najlepsze. Z całą pewnością można powiedzieć, że ostatnie lata w stosunkach polsko-ukraińskich zostały zmarnowane, a kontrowersyjne decyzje Wołodymyra Wiatrowycza spotykały się nad Wisłą z silnymi głosami sprzeciwu. Najważniejsze było nazewnictwo. Poprzednik Drobowycza ludobójstwo na Wołyniu nazywał "wojną polsko-ukraińską". We wspomnianym wywiadzie Drobowycz przekonuje, że tamtych wydarzeń "nie nazwałby wojną polsko-ukraińską", a to już jest malutki krok do przodu. "Jesteśmy z Polakami po tej samej stronie barykady w walce o godność i sprawiedliwość. Jeśli jest i trzecia strona, która chce, abyśmy ze sobą sprzeczali się o historię, to należy zrobić wszystko, aby nie udało się osiągnąć jej tego celu" - dodaje szef ukraińskiego IPN. Sęk w tym, że słowa o ludobójstwie jako nieporozumieniu, padły. Od tego czasu, a minęły już dwa tygodnie, polski IPN milczy. Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie, ale usłyszeliśmy, że nie otrzymamy go do momentu spotkania szefów polskiego i ukraińskiego IPN. O takie spotkanie ma zabiegać właśnie Drobowycz. Na razie nie ustalono jednak konkretnego terminu, choć wiadomo, że do spotkania dojdzie w Polsce, a na taką rozmowę otwarty jest również Jarosław Szarek, prezes polskiego IPN.