Krakowski duchowny obrządku łacińskiego i ormiańskiego, działacz opozycyjny w czasach PRL, publicysta, zakończył leczenie hormonalne raka prostaty. Niedawno rozpoczął drugi etap walki z chorobą: radioterapię. - Kiepsko się po niej czuję, chociaż dopiero ją zacząłem - mówił "Super Expressowi" duchowny. Operacja nie jest wskazana, ponieważ ksiądz ma wszczepione w aorcie stenty. Dobrą wiadomością dla niego jest to, że choroba nie przyniosła żadnych przerzutów. - To dzięki stosunkowo wczesnemu jej wykryciu - dodał ks. Isakowicz-Zaleski. Ks. Isakowicz-Zaleski: Wierzę, że pokonam nowotwór Mówiąc o walce z nowotworem, przyznał, że nikt nie jest odporny na taką diagnozę. - Człowiek jest słaby. Sądziłem, że jestem odporny, ale kiedy okazuje się, że jest to nowotwór złośliwy, wszystko się łamie. Wierzę, że go pokonam. Inaczej dawno bym się już poddał. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i wyzdrowieję. Mam nadzieję, że wygram z rakiem - zaznaczył. Jeżeli radioterapia nie zwalczy choroby, księdza czekać będzie chemioterapia.