Prawo i Sprawiedliwość w miniony weekend rozpoczęło intensywne spotkania z wyborcami w całej Polsce. Teraz w każdy weekend najważniejsi politycy PiS mają przekonywać w regionach do głosowania na PiS. To pokłosie diagnozy prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który w nieoficjalnych rozmowach ze współpracownikami narzekał na niemrawość struktur i brak zaangażowania partyjnych dołów. To między innymi dlatego sam udał się w ubiegłym roku w objazd po powiatach. Spotykał się tam głównie z sympatykami i działaczami PiS, by zmobilizować ich do większej aktywności. Jego objazd przerwała operacja kolana. Niebawem ma tak jak inni ważni politycy PiS znów wyruszyć w Polskę. Z obserwacji kilku ostatnich tygodni, ale i wielu rozmów - tych oficjalnych i tych mniej oficjalnych - jakie przeprowadziliśmy z politykami obozu władzy widać coraz wyraźniej, na co PiS chce stawiać w tej kampanii, jaki przekaz eksponować, a których tematów unikać. 1. Polaryzacja i mobilizacja Kwestia mobilizacji będzie w tych wyborach kluczowa. Co ciekawe, dotyczy to nie tylko wyborców, ale i samych działaczy, co do których prezes PiS miał obawy, czy zaangażują się w kampanię na 100 proc. Powód? W PiS nie było wiary w zwycięstwo. "Mamy bardzo realną szansę na utrzymanie władzy. Paradoksalnie największym wyzwaniem, z którym musimy się zmierzyć, jest brak wiary części naszego środowiska w zwycięstwo i utrzymanie rządów" - mówił w grudniu ubiegłego roku "Gazecie Polskiej" prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dziś nastroje w partii są już lepsze. "Taki był cel dla całego obozu na pierwsze miesiące roku. Przywrócić wiarę w zwycięstwo. Przed nami dalsza, ciężka, konsekwentna praca. Nie zatrzymamy się nawet na chwilę" - napisał w poniedziałek na Twitterze szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba, komentując sondaż United Surveys dla DGP i RMF FM, w którym 52 proc. badanych przewiduje, że to PiS wygra jesienne wybory do Sejmu (na Koalicję Obywatelską wskazało niemal 27 proc. badanych). Mobilizacja obozu to jedno, równie ważna jednak jest dla PiS mobilizacja wyborców, także tych, którzy są rządami PiS rozczarowani i w sondażach stoją w tzw. poczekalni, czyli nie są pewni, czy w ogóle pójdą głosować. Trwają wciąż poszukiwania tematu, który stanie się główną osią sporu tej kampanii i który sprawi, że dawni wyborcy PiS wrócą do popierania tej partii. Dziś widać coraz mocniej, że jednym z takich tematów będzie stosunek do Jana Pawła II. Politycy PiS, z którymi w ostatnich dniach rozmawiała Interia, mówią, że dostają masę sygnałów pokazujących, że ich wyborcy są oskarżeniami wobec kardynała Wojtyły mocno poruszeni i oburzeni. 2. Uderzenie w wiarygodność Tuska Nic nie wpływa tak dobrze na mobilizację i polaryzację wyborcy PiS jak przypominanie, że twarzą przeciwnego obozu jest Donald Tusk. Lider Platformy to polityk budzący skrajnie negatywne emocje w elektoracie PiS. Wynika to z każdego badania, które partia zamawia. Dlatego dopóki twarzą opozycji jest Tusk, dopóty sztabowcy PiS śpią spokojnie. Z wewnętrznych badań PiS wynika, że o wiele gorzej dla partii byłoby, gdyby twarzą opozycji został choćby Rafał Trzaskowski, którego trudniej skleić z decyzjami rządu PO-PSL, z podniesieniem wieku emerytalnego i który cieszy się dużo większym zaufaniem społecznym niż Tusk. W PiS nikt nie kryje, że Tusk jest wygodnym przeciwnikiem, toteż jego nazwisko pojawia się w niemal każdym wystąpieniu polityków PiS. To właśnie Tusk zdominował zarówno weekendowe przemówienie Beaty Szydło w Sandomierzu, jak i Mateusza Morawieckiego w Jaśle. "Morawiecki 36 razy wymienił moje nazwisko i nazwę Platformy w trakcie swojego wystąpienia w Jaśle. Mateusz, ty masz promować swojego obecnego szefa, nie poprzedniego" - kpił na Twitterze sam Tusk. 3. Wszystkie ręce na pokład Jarosław Kaczyński od początku nalegał, by Beata Szydło była jedną z twarzy kampanii PiS. Początkowo typował ją nawet na szefową sztabu, miała odmówić. Była premier cieszy się ogromną sympatią wyborców PiS i na spotkania z nią przychodzą tłumy. Jej aktywność w kampanii to także sygnał, że PiS zwiera szyki i odkłada wszystkie wewnętrzne spory na bok. Ma być jedna drużyna, jak w 2015 roku. Dotyczy to zarówno racji wewnątrz partii, jak i tych z koalicjantami. - To naturalne, że pani premier jest i będzie obecna w kampanii. Jest wiceprezesem partii, zdobyła 500 tysięcy głosów w wyborach do PE, co pokazuje, jak bardzo wyborcy ją cenią - podkreśla w rozmowie z Interią Krzysztof Sobolewski, poseł PiS, sekretarz generalny partii. Niebawem w Polskę mają też ruszyć inni ważni politycy PiS, także ministrowie. - Wszyscy przechodzimy teraz na tryb kampanijny - przyznaje Sobolewski. - W miniony weekend rozmawialiśmy o tematach społecznych, których twarzą jest pani premier Beata Szydło, w przyszły weekend będziemy mówić o tematach bezpieczeństwa, potem o energetyce. Każdy temat przewodni będzie prezentowany przez innego polityka, ministra PiS, który się w danym temacie specjalizuje - dodaje. Choć oficjalnie mowa jest o tym, że wszystkie ręce na pokład, a spory pod dywan, to poszczególne frakcje w PiS myślą już także o tym, co będzie po wyborach. W szeroko pojętym obozie rządzącym można na przykład usłyszeć teorię mówiącą, że aktywność polityków PiS, którzy nie słyną z miłości do premiera Morawieckiego, to gwarancja tego, że po wyborach, jeśli PiS je wygra, sukces będzie miał wielu ojców, a nie tylko jednego. Co oznacza, że łatwiej będzie Morawieckiego wymienić na kogoś innego. 4. Ofensywa w internecie Podwójną wygraną w 2015 roku PiS zawdzięcza między innymi skutecznej komunikacji i mobilizacji swoich zwolenników w internecie. Wtedy PiS szybko dostrzegł, że Twitter i Facebook mogą być narzędziami w politycznej walce i wykorzystał to. W ostatnim czasie wiele było w obozie władzy narzekań, że ta przestrzeń została mocno zaniedbana, a ton w mediach społecznościowych zaczęła nadawać opozycja. W kampanii ma się to zmienić, przy czym PiS stawia mocno także na dotąd niewykorzystywane kanały dotarcia, takie jak choćby aplikacja TikTok, gdzie zaczęły pojawiać się konta polityków PiS młodszego pokolenia. Ale nie tylko. Jak ustaliła Interia, młodzi PiS-owcy pod wodzą Michała Moskala, szefa gabinetu prezesa PiS i partyjnej młodzieżówki, mają za zadanie stworzyć cały ekosystem kanałów, które będą wspierać i promować, w mniej lub bardziej otwarty sposób, narrację sztabu wyborczego. Przykładem mogą być dwa tiktokowe kanały: "Bez Kitu" i "Nie mów za mnie", w których twórcy, zarówno politycy, ale także osoby niekojarzone wprost z partią, opowiadają o sukcesach PiS i wytykają błędy opozycji. Kanał "Nie mów za mnie" jest skierowany do kobiet i nawiązuje do akcji hiszpańskiej partii VOX, pokazującej konserwatywną odpowiedź na radykalny feminizm. - Oprócz debat merytorycznych podejmujemy także działania w internecie tak, aby docierać do młodego pokolenia z naszym przekazem i na bieżąco prostować pojawiające się dezinformacje - podkreśla w rozmowie z Interią Rafał Bochenek z PiS. 5. Szukanie tematu na miarę 500 plus Sztabowcy PiS wiedzą, że chcąc wygrać wybory, muszą mieć w zanadrzu coś "ekstra", coś na miarę postulatu "500 plus", na którym zbudowali kampanijny przekaz w 2015 roku. W nieoficjalnych rozmowach z politykami PiS można usłyszeć jednak różne opinie - począwszy od tej, że wyborcy nie chcą już kolejnych obietnic socjalnych, lecz poczucia bezpieczeństwa i kontynuacji, skończywszy na tej, że bez konkretnej obietnicy wygrana nie będzie możliwa. - Właśnie rozpoczęliśmy kolejny etap naszej prekampanii, będziemy spotykać się z Polakami, słuchać tego, co mają nam do powiedzenia i wyciągać wnioski. Puentą tych spotkań będzie nasz konwencja programowa, którą chcemy zrobić przed wakacjami, gdzie zaprezentujemy dużą część naszego wyborczego programu - mówi Interii Krzysztof Sobolewski. 6. Ucieczka od niewygodnych wątków Skuteczna kampania to taka, która pozwala narzucać własne tematy i tym tropem zamierzają iść sztabowcy PiS: chcą trzymać się swojej narracji i nie dać się wplątywać w tematy dla siebie niewygodne. Do tych zalicza się choćby kwestia orzeczenia TK w sprawie aborcji i wszystko, co z nim związane. PiS stracił na tym politycznie bardzo dużo i nie zamierza popełnić drugi raz tego błędu. To dlatego wyrzucił niedawno do kosza obywatelski projekt fundacji Kai Godek, wprowadzający surowe kary za propagowanie i informowanie o możliwości aborcji. Niewygodne politycznie są również historie pokroju niejasnych dotacji ministra Przemysława Czarnka dla fundacji (co opozycja określiła nośnym hasłem "willa plus") czy ostatnia afera wokół Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, do którego weszło CBA. - Wiemy, że opozycja nie odpuści łatwo tych tematów, podobnie jak nie jesteśmy w stanie przewidzieć innych rzeczy, które będą pojawiać się w czasie kampanii. Zwłaszcza że Platforma też ma swoje badania i wie, co jest niewygodne dla nas, tak jak my wiemy, co jest niewygodne dla nich. Kto szerzej dotrze ze swoim przekazem, ten wygra - podsumowuje jeden z naszych rozmówców z rządu. Kamila Baranowska