Były premier powiedział na konferencji prasowej, że agencje prasowe w Europie obiegła w czwartek informacja na temat spotkania "antyukraińskiej młodzieżówki", które ma się odbyć w Madrycie i w którym ma uczestniczyć także premier Morawiecki. - To znowu ma być powtórka z tego ponurego spektaklu, które miało miejsce w Warszawie kilka tygodni temu, a więc spotkanie liderów skrajnie prawicowych ugrupowań europejskich - stwierdził Tusk. Dodał, że inicjatorem tego najbliższego spotkania jest hiszpańska partia Vox, a uczestniczyć mają w nim m.in. kandydatka na prezydenta Francji Marine Le Pen oraz premier Węgier Viktor Orban. Apel Tuska do Morawieckiego Lider PO przyznał, że jest zbulwersowany tymi doniesieniami. - Jesteśmy świadkami (...) bardzo dramatycznego momentu w historii Europy. Tak naprawdę ta grożąca Ukrainie inwazja ze strony Rosji Putina to jest wielka rozgrywka o przyszłość Europy i przede wszystkim naszego regionu, w tym o przyszłość Polski. Tak naprawdę rozstrzygnie się pytanie, gdzie jest granica tego politycznego zachodu i czy Polska znajdzie się po stronie zachodu czy po stronie Rosji - oświadczył Tusk. Przestrzegał, że jeśli Ukraina padnie ofiarą inwazji rosyjskiej, sytuacja w naszym regionie zmieni się "dramatycznie". - Dlatego dzisiaj trzeba zrobić absolutnie wszystko, co w naszej mocy (...), aby Polska odegrała pozytywną rolę w budowaniu solidarności Zachodu wokół kryzysu ukraińskiego. Jesteśmy niestety świadkami czegoś zupełnie odwrotnego - zaznaczył lider PO. - Wzywam pana premiera Morawieckiego do tego, żeby zdementował, że będzie spotykał się z tymi politykami, których antyukraińska postawa i proputinowska postawa jest oczywista i jasna od wielu, wielu miesięcy. Albo, żeby - jeśli jest prawdziwa ta informacja - że ma zamiar w tym spotkaniu uczestniczyć, żeby natychmiast podjął decyzję o nieuczestniczeniu w tym spotkaniu - podkreślił Tusk. - W polityce ważne są fakty, ważne są decyzje. Jeśli po raz kolejny, rząd PiSu potwierdzi, że jego misją jest tak naprawdę wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej, z tej wspólnoty Zachodu, sprzyjanie, może nie intencjonalnie ale obiektywnie rzecz biorąc, rosyjskim planom. Jeśli premier Morawiecki i prezes Kaczyński będą całemu światu, że ich rolą jest zbliżyć Polskę do antyukraińskich sił europejskich, to to będzie miało dramatyczne skutki dla Polski - mówił. Zdaniem Tuska, PiS wyprowadza Polskę na peryferia Europy, w "strefę niczyją". - To jest realizacja marzeń Kremla, a Polska musi stać się jednym z liderów takiej proukraińskiej, politycznej ofensywy - podkreślił. Lider PO wskazywał, że to, co robi rząd PiS od wielu miesięcy, sugerując, że Unia Europejska jest wrogiem, a Niemcy, Francja i Stany Zjednoczone są dzisiaj niemile widziani. - Musimy jak najszybciej zacząć odbudowywać relacje z naszymi zachodnimi sojusznikami. Musimy na nowo uwierzyć w to, że Polska chce być jednym z bastionów Zachodu w obliczu, być może nie uniknionej już, konfrontacji - apelował. Tusk: prawdopodobieństwo, że byłem podsłuchiwany jest też dość wysokie - Jeśli te osoby były podsłuchiwane i widać tu intencję czysto polityczną - opozycja jest w Polsce inwigilowana przez władze jak w najbardziej autokratycznych reżimach - to prawdopodobieństwo, że byłem podsłuchiwany jest też dość wysokie - powiedział szef PO odpowiadając na pytania na czwartkowej konferencji prasowej. Powtórzył, że telefon, którego obecnie używa, został sprawdzony i nie był zainfekowany programem szpiegowskim Pegasus. - Ale nie jest to ten aparat, który był przeze mnie używany, kiedy byłem szefem Rady Europejskiej - zaznaczył. - Niezależnie od tego, czy byłem bezpośrednio inwigilowany przez Pegasusa, sam fakt, że moje rozmowy były podsłuchiwane, kiedy kontaktowałem się z Romanem Giertychem, który reprezentował mnie w kilu sprawach, jest już wystarczająco oburzający - dodał. Zwrócił uwagę, że inwigilowanie go przy pomocy oprogramowania Pegasus - opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group - do danych z którego mają także dostęp władze Izraela oznaczałoby, "że podsłuchiwano nie tylko go jako szefa Rady Europejskiej, ale również jego rozmówców czyli przywódców europejskich". - To byłby skandal wyjątkowo paskudny i bardzo źle wpływający na i tak nie najlepszą dzisiaj reputację polskich władz - powiedział Tusk. Wyraził uznanie dla senackiej nadzwyczajnej komisji badającej sprawę inwigilacji i nadzieję, że "powstanie sejmowa komisja śledcza w pełnym tego słowa znaczeniu". Zauważył, że pod wnioskiem o powołanie sejmowej komisji śledczej podpisali się parlamentarzyści KO, mimo że komisja ma się zająć także okresem, gdy rządziła PO. Odnosząc się do informacji, że wśród inwigilowanych przy pomocy programu Pegasus miał być także szef Agrounii, Tusk stwierdził, że "nie ulega wątpliwości: Kołodziejczak nie jest przestępcą, tylko aktywistą społecznym i politykiem, który od wielu miesięcy krytycznie wyraża się na temat rządu PiS". - Dlatego przydałaby się komisja śledcza - dodał. Pegasus w Polsce Powołanie senackiej komisji nadzwyczajnej to pokłosie ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Podała ona, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. We wtorek agencja AP poinformowała o kolejnych dwóch Polakach, którzy według Citizen Lab mieli być szpiegowani Pegasusem - to lider Agrounii Michał Kołodziejczak oraz Tomasz Szwejgiert, współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji, b. szefie CBA Mariuszu Kamińskim. Według Citizen Lab, obie sytuacje miały miejsce w 2019 r. - Kołodziejczak miał być zhakowany kilkukrotnie w maju tego roku, a Szwejgiert - 21 razy od końca marca do czerwca. Roman Giertych, wypowiadając się w środę przed senacką komisją ds. nielegalnej inwigilacji, wyraził przekonanie, że prawdziwą przyczyną użycia wobec niego programu szpiegowskiego była chęć inwigilacji Tuska. "Reprezentowałem go w różnych postępowaniach, które toczyły się z jego inicjatywy lub innych osób. W związku z czym byłem w stałym kontakcie z panem przewodniczącym i daty tej infekcji pokrywają się z jedną bardzo istotną sprawą - w tym czasie ważyła się kwestia startu Donalda Tuska w wyborach prezydenckich" - powiedział Giertych. Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji.