Głośne przepychanki zaczęły się od wezwania Donalda Tuska, który w ubiegłym tygodniu domagał się konkretnej deklaracji od lidera Polski 2050: w sobotę Szymon Hołownia miał odpowiedzieć na pytanie czy jego partia pójdzie do wyborów razem z PO. - Kochany Donaldzie. Chcę ci powiedzieć, że od naszej długiej, serdecznej rozmowy, minął już tydzień. I nic się nie zmieniło - oświadczył były prezenter podczas kongresu założycielskiego swojej partii. A Platforma oraz jej zwolennicy się wściekli. O co poszło? Co miał na myśli szef Polski 2050, mówiąc o rozmowie z przewodniczącym PO? Rąbka tajemnicy uchyla jedna z posłanek Hołowni: - Jeżeli Donald Tusk i Szymon Hołownia umówili się, że podejmą decyzje dotyczące strategii wyborczych na przełomie zimy i wiosny, a po tygodniu szef PO stawia publicznie Polsce 2050 ultimatum, nie jest to szczere - uważa Paulina Hennig-Kloska. - Nie będziemy brać w tym udziału. Dzisiaj trend jednej listy, według badań, nie jest korzystny. Trendy należy dalej obserwować, bo wydaje się, że strategię może zmienić druga strona. Mając to na uwadze, nie zamierzamy przyspieszać decyzji - dodaje. Nasi rozmówcy są jednak zdania, że wspólna lista wyborcza Platformy i Polski 2050 to już na dziś marzenie ściętej głowy. A na pewno nie po medialnych występach polityków, którzy chcą być ważnymi graczami po tej samej stronie politycznej barykady. - Jeśli zaczniemy publicznie, podobnie jak Donald Tusk, wzywać Hołownię do porozumienia, to wiadomo, że nigdy do niego nie dojdzie - uważa Marek Sawicki z PSL. - Po to się robi publiczne wezwanie, żeby stworzyć szum medialny, a nie osiągnąć efekt. Stara polityczna szkoła - opowiada Interii działacz ludowców, którzy przez branżowych dziennikarzy są przymierzani do wyborczej koalicji z Hołownią. Bliski współpracownik lidera Polski 2050: - Mamy wojnę na poważnie. W tej chwili trwa wymiana ognia i to żadna ustawka. Na ten moment nie ma mowy o porozumieniu z Platformą, chociaż do tej pory Szymon Hołownia rozmawiał z Donaldem Tuskiem i wszystko zmierzało w dobrym kierunku - słyszymy. Co poszło nie tak? Kością niezgody okazała się ustawa o Sądzie Najwyższym. I postawa Szymona Hołowni, który w opinii polityków PO, do ostatniej chwili próbował "wykiwać Tuska". W Polsce 2050 usłyszeliśmy, że była to doskonała okazja, żeby wyróżnić się na tle opozycji. Okazja dla Hołowni Kiedy obóz rządowy i Pałac Prezydencki spierały się odnośnie do kształtu ustawy o Sądzie Najwyższym oraz odblokowania Krajowego Planu Odbudowy, opozycja musiała się zdecydować, co powinna zrobić. Odrzucenie kompromisowych z punktu widzenia Brukseli rozwiązań legislacyjnych, a tym samym utrudnianie odblokowania unijnych pieniędzy dla Polski, mogło okazać się dużym problemem. Zwłaszcza w roku wyborczym. Dlatego najważniejsi politycy opozycji z Lewicy, PSL, PO i Polski 2050 spotkali się jeszcze przed świętami. - W kontekście Sądu Najwyższego i KPO, liderzy opozycji ustalili dwie rzeczy: że wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu odpada i pracujemy nad wspólnymi poprawkami w komisji - wspomina Hennig-Kloska. - Od początku też mówiliśmy, nawet publicznie, że ustawa w pierwotnym kształcie jest dla nas nie do przyjęcia - zarzeka się parlamentarzystka Polski 2050. - To nieprawda, że obiecaliśmy wstrzymanie się od głosowania. Przed świętami jedynie skłanialiśmy się do takiego rozwiązania - mówi Interii jedno ze źródeł z ekipy Hołowni, które pamięta grudniowe rozmowy. - Mieliśmy wspólnie zgłosić poprawki i jak najdłużej działać razem. Podczas spotkania liderów Władek Kosiniak-Kamysz podkreślał, że PSL nie może sprzeciwić się ustawie. Plan był taki, żeby puścić ją do Senatu bez zmian albo się głosować za odrzuceniem - zdradza rozmówca Interii. Co ciekawe, zarówno politycy PO jak i Szymona Hołowni powiedzieli nam, że Polska 2050 nagle zmieniła zdanie w sprawie Sądu Najwyższego. - Kierownictwo oraz doradcy poczuli, że ustawa o Sądzie Najwyższym to doskonała okazja, żeby odróżnić się od reszty opozycji - mówi nam bliski współpracownik lidera Polski 2050. - Nagle okazało się, że w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym składamy razem poprawki, ale głosujemy przeciw. Wtedy wszyscy okopali się na swoich pozycjach i coś pękło - nie ukrywa. Jak Donald z Szymonem Zanim jednak doszło do głosowania, oliwy do ognia dolał sam Donald Tusk. Podczas konferencji prasowej w Senacie wypowiadał się, jakby decydował w imieniu całej opozycji. I wielu posłów, od lewa do prawa, podeszło do tego z niesmakiem. - Nikomu nie wmówicie, że ktoś inny jest winny, że tych pieniędzy nie ma. Zakończcie ten spór. Cała opozycja nie będzie przeszkadzać i nie będzie tego blokować - w tych słowach Tusk zwracał się do PiS. Rozczarowania nie ukrywa Paulina Hennig-Kloska: - Ogłaszanie przed pracami w Sejmie, że opozycja wstrzyma się od głosu niezależnie od przebiegu prac w komisji sejmowej, było niepoważne, ale też nie miał do tego mandatu - uważa. - To jakby przy grze w pokera odsłonić od razu swoje karty. Nie znam takiego stylu negocjacji. W tym momencie Donald Tusk przedłożył własne interesy nad skuteczność opozycji - twierdzi posłanka. Deklaracje dotyczące jedności opozycji i deklarowanego przywództwa Tuska zweryfikowało głosowanie z 13 stycznia. Za projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym opowiedziało się 203 posłów, przeciw było 52, a wstrzymało się 189. 16 posłów nie brało udziału w głosowaniu. Kluczowe, że opozycji nie udało się zjednoczyć, a każdy klub decydował inaczej. Niektórzy posłowie się wstrzymali, inni byli przeciw. Cała sytuacja doprowadziła do awantury, która wybuchła na początku tygodnia. Na podgrzanie atmosfery z pewnością miała wpływ jedna z rozmów Szymona Hołowni z samym Donaldem Tuskiem. Lider Platformy zrelacjonował ją zresztą podczas ostatniego posiedzenia zarządu partii. - Opowiadał, że szef Polski 2050 zdradził mu swoje polityczne zamiary na dzień czy dwa przed głosowaniem w Sejmie. Hołownia powiedział, że jego partia chciała w ostatniej chwili zagłosować inaczej niż reszta. Właściwie obojętnie jak, byle inaczej - zdradza polityk z władz PO. - Powiedział też Tuskowi, że jego priorytetem nie są być może te wybory, ale kolejne. Dlatego nie myśli wyłącznie o wygranej z PiS, ale przede wszystkim o własnej formacji. I własnym czasie, który pewnie nadejdzie później - dodaje nasze źródło. Kto się z kim kłóci? Robert Kropiwnicki, wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, nie ukrywa, że w relacjach Polski 2050 i PO mamy obecnie kryzys. Jak mówi, obydwu stronom powinno jednak zależeć, żeby go zażegnać: - Dziwnie to wygląda. Jeżeli mamy się różnić, róbmy to w cywilizowany sposób, a nie poprzez dramatyczne wystąpienia (takie jak Hołowni podczas kongresu - red.). Boleję, że tak się stało - mówi poseł. - Chyba w ten sposób Szymon Hołownia próbuje zacierać ślady swojego zachowania. Mam wrażenie, że w jego formacji zwyciężyły nastroje antyplatformiane. I trudno to wytłumaczyć - uważa. Niezależnie od animozji na linii Tusk-Hołownia nie można zapominać, że opozycja to nie tylko dwie partie, które w sondażach cieszą się największym poparciem. W przedwyborczych rozmowach i koalicji wymierzonej w PiS biorą jeszcze udział PSL oraz Lewica. Co mają do powiedzenia? - To Szymon Hołownia się z nami pokłócił. Wciąż trwają rozmowy w trójkącie Lewica-Platforma-PSL, spotykamy się. Prędzej czy później pewnie czwarty z liderów wróci - uważa Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy. - Nie sądzę jednak, żeby ta sytuacja miała przełożenie na rządzenie. W kontekście list wyborczych, owszem. Współpraca opozycji z pewnością będzie kontynuowana - przekonuje. Przewidywalny model startu w wyborach? Każda opozycyjna partia pójdzie oddzielnie. O takim wariancie słychać też w PSL, chociaż na korytarzach sejmowych mówiło się, że przed wyborami to ludowcy mogą połączyć siły z Polską 2050. Czy tak się stanie? - Nie jestem prorokiem. O wspólnym starcie PSL i Polski 2050 częściej rozmawiają dziennikarze oraz publicyści niż sami politycy. Na tym polega problem - odpowiada Sawicki. - Kiedy Szymon Hołownia zwietrzył możliwość odróżnienia się od opozycji, próbuje to wykorzystać do bólu i się nie zastanawia. A cała reszta skłania się do wyborów w podobnej formule jak cztery lata temu - zdradza wiceprzewodniczący klubu ludowców. Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu i jeden z architektów paktu opozycji w Senacie: - Na opozycji jest dobra atmosfera i nie ma problemu, żeby przygotować się do wyborów i je wygrać. Jeśli ktoś mówi o "pyskówce", to tylko chmurka. Jakub Szczepański