Polityczne ultimata, spięcia między sojusznikami, gorączkowe poszukiwanie rozwiązania - ostatnie tygodnie w koalicji rządzącej upłynęły pod znakiem przeciągania liny w sprawie zmian sposobu naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Wydawało się, że podatkowa telenowela zakończyła się 21 marca, kiedy Andrzej Domański zaprezentował wypracowany na linii Ministerstwo Finansów - Ministerstwo Zdrowia projekt zmian w prawie. Nic bardziej mylnego. Propozycja ministra finansów jedynie podsyciła i tak już palące się w tej sprawie mocnym płomieniem napięcia między koalicjantami. Składka zdrowotna. Trzy zastrzeżenia Lewicy Pomysł bardzo wyraźnego odciążenia przedsiębiorców - nie tylko tych ledwo wiążących koniec z końcem, ale także tych radzących sobie finansowo naprawdę dobrze - spotkał się z aprobatą (choć nie bezkrytyczną, o czym w dalszej części artykułu) Trzeciej Drogi, która była orędownikiem zmian. Na Lewicę natomiast podziałał jak przysłowiowa czerwona płachta na byka. - To moim zdaniem aberracja - w rozmowie z Gazeta.pl nie gryzła się w język Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy. - Musimy to przedyskutować na klubie, ale na tę chwilę nie widzę poparcia dla tego projektu. Jesteśmy zaskoczeni tą propozycją. Nie braliśmy udziału w pracach nad tymi rozwiązaniami i nie były one z nami konsultowane, w związku z czym będziemy na pewno zgłaszać zastrzeżenia na posiedzeniu Rady Ministrów - dodała posłanka. Mocno krytyczna wobec propozycji zmian jest też popierająca rząd, chociaż nie wchodząca w jego skład paria Razem. Jej współprzewodniczący, poseł Adrian Zandberg, założenia przedstawionej przez ministra Domańskiego reformy punktuje przede wszystkim za niesprawiedliwość społeczną. Zgodnie z wyliczeniami, które przedstawił, przy minimalnej pensji pracownik etatowy zapłaci 329 zł składki zdrowotnej. Dla porównania: informatyk z własną firmą, rozliczający się ryczałtowo, nawet przy zarobkach sięgających 20-30 tys. zł, i tak będzie musiał uiścić jedynie 286 zł. Z informacji Interii wynika, że główną osobą kontaktową z ramienia Nowej Lewicy w kwestii ewentualnych zmian w projekcie ministra Domańskiego będzie jego koleżanka z rządu - Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej podczas rozmowy z dziennikarzami w Sejmie zdążyła skomentować proponowane zmiany już w kilkanaście godzin po ich ogłoszeniu. Wskazała, co w projekcie ustawy nie podoba się jej formacji i na co ze strony Nowej Lewicy nie będzie zgody. Po pierwsze, polityczka wskazała, że nie będzie zgody na to, żeby pracownicy pracujący za płacę minimalną albo średnią krajową byli obciążeni składką zdrowotną bardziej niż przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. - Nie może być tak, że nauczycielka czy pielęgniarka dokłada się więcej do systemu ochrony zdrowia niż programista, przedsiębiorca czy prawnik zarabiający kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - argumentowała. Po drugie, Dziemianowicz-Bąk skrytykowała propozycję ministra Domańskiego za to, że tworzy atrakcyjne warunki do "wypychania na fikcyjne samozatrudnienie". Wszystko dlatego, że od strony podatkowej taki krok będzie opłacalny. Wreszcie po trzecie, szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej przypomniała o kosztach całej operacji. Te wynoszą co najmniej 5 mld zł. To duża kwota, która zniknie z systemu ochrony zdrowia, i tak już mocno niedofinansowanego. - Mamy zobowiązania, które są doniosłe finansowo. Będziemy rozmawiać o tym, które powinny być priorytetowe - zaznaczyła Dziemianowicz-Bąk. Składka zdrowotna. "To nie jest dobrze zaprojektowany system" O problem z proponowanymi przez resort finansów zmianami w naliczaniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców Interia zapytała również innych przedstawicieli Nowej Lewicy w rządzie. - Temat jest na pewno do poważnej dyskusji. Na stole jest propozycja i trzeba ją gruntownie przeanalizować. Nie chciałbym tutaj niepotrzebnej nerwowości - mówi nam Dariusz Wieczorek, minister nauki. - Znam ministra Domańskiego, to rozsądny polityk i dobry fachowiec. Zawsze przyjmuje argumenty drugiej strony. Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt tego projektu. Na pewno coś z tą sprawą trzeba zrobić, to nie ulega wątpliwości - dodaje minister nauki. Z kolei wiceszef resortu aktywów państwowych podkreśla, że "prace na poziomie rządu dopiero się zaczynają". - To nie jest dobrze zaprojektowany system. Trzeba nad nim pracować. Traktujemy materiał zaprezentowany przez ministra Domańskiego jako początek procesu w ramach rządu - mówi Interii Marcin Kulasek. - Znane są nam zapisy umowy koalicyjnej w zakresie składki zdrowotnej. Teraz przechodzimy do ich praktycznego wdrażania. Pan minister Domański zaproponował jedną z propozycji przełożenia ogólnych deklaracji umowy koalicyjnej na prawo. Dla nas to początek długiego procesu - dodaje. I zapewnia: - Przedstawiona przez pana ministra Domańskiego prezentacja nie będzie przedmiotem głosowania w Sejmie. Składka zdrowotna. Wszyscy chcą korekty Projekt Ministerstwa Finansów zakłada daleko idące zmiany w kwestii składki zdrowotnej, ale nie jest powrotem do sytuacji sprzed wprowadzenia przez Prawo i Sprawiedliwość Polskiego Ładu. Tego, przynajmniej początkowo, domagała się Trzecia Droga, jednak koszt dla budżetu byłby zbyt wysoki (ok. 10 mld zł), a proces zmian zbyt skomplikowany, ponieważ rząd PiS wprowadzając Polski Lad mocno zmienił nie tylko samą kwestię składek na ochronę zdrowia. Chociaż powrotu do status quo nie ma, to prezentując propozycję swojego resortu minister finansów zaznaczył, że będzie ona korzystna dla miażdżącej większości przedsiębiorców. Korzyści ma bowiem odczuć aż 93 proc. z nich. Andrzej Domański zaznaczył jednak, że składka zdrowotna w nowej formie nie będzie możliwa do odliczenia od podatku (tak było przed wejściem w życie Polskiego Ładu). Resort finansów chce, żeby zmiany w prawie podatkowym zaczęły obowiązywać od początku 2025 roku. O tym, co konkretnie zakłada projekt stworzony we współpracy Ministerstwa Finansów z Ministerstwem Zdrowia pisała niedawno na łamach Interii Biznes Paulina Błaziak. Przypomnijmy: w przypadku rozliczających się w oparciu o skalę podatkową składka zdrowotna ma wynieść 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia - czyli 286 złdla osób płacących podatek liniowy rząd proponuje składkę 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia do dochodu w wysokości dwukrotności przeciętnego wynagrodzeniaryczałtowcy, zgodnie z projektem, mają płacić składki w wysokości 9 proc. 75 proc. minimalnego wynagrodzenia do wysokości czterokrotności przeciętnego wynagrodzeniaprzedsiębiorcy na karcie podatkowej zapłacą 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia Krytyka tych propozycji ze strony Nowej Lewicy nie dziwi. Ugrupowanie zapowiedziało już zresztą, że złoży własny projekt ustawy w tej kwestii. Ma on modyfikować niewłaściwe - zdaniem Nowej Lewicy - elementy zmian autorstwa resortu finansów. Co ciekawe, propozycje korekt do rządowego projektu planuje też złożyć Polska 2050. Ryszard Petru, odpowiadający w partii za kwestię składki zdrowotnej, ocenił, że zmiany przedstawione przez Ministerstwo Finansów są zbyt skomplikowane. Polska 2050 chciałaby składki równej dla wszystkich albo podzielonej na progi dochodowe. W Interii Biznes pisaliśmy o szczegółach propozycji Polski 2050: zasady ogólne: dla osób przy przychodzie rocznym do 85 tys. zł składka zarówno dla pracowników, jak i przedsiębiorców wyniosłaby 300 zł miesięcznie, zaś przy przychodzie między 85 a 300 tys. zł - 525 zł miesięczniepodatek liniowy: dla osób przy przychodzie rocznym do 120 tys. zł składka wyniosłaby 300 zł, zaś powyżej 120 tys. zł - 525 zł miesięcznieprzy przychodzie rocznym powyżej 300 tys. zł składka wyniosłaby 700 zł miesięcznie Składka zdrowotna. Piętrzą się problemy koalicji Emocje, które wywołała propozycja Ministerstwa Finansów, przesądzają, że kwestia składki zdrowotnej szybko nie zniknie z agendy spornych tematów Koalicji 15 Października. W rozmowie z reporterem Interii Jakubem Szczepańskim przyznała to poniekąd Zofia Czernow. - Po świętach zajmiemy się aborcją, a zaraz później składką zdrowotną - zapowiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodnicząca sejmowej komisji finansów publicznych. Projektami ustaw zmieniającymi prawo aborcyjne Sejm ma zająć się na posiedzeniu w dniach 10-12 kwietnia. W tej chwili do laski marszałkowskiej złożone zostały cztery projekty - dwa legalizujące aborcję do 12. tyg. ciąży (autorstwa KO i Lewicy), jeden dekryminalizujący pomoc w dokonaniu aborcji (autorstwa Lewicy) i jeden przywracający założenia tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku (autorstwa Trzeciej Drogi). Przekładanie daty debaty i głosowania nad projektami doprowadziło do gorącego konfliktu pomiędzy Trzecią Drogą a Nową Lewicą. W ostatnich dniach ujawnił się też jednak jeszcze jeden potencjalny problem, którym koalicja rządząca może być zmuszona niedługo się zająć. Chodzi o podejście rządu do kwestii ekologii i ochrony środowiska. Polsce 2050 bardzo nie spodobał się sprzeciw premiera Donalda Tuska wobec unijnej dyrektywy dotyczącej odbudowy zasobów przyrodniczych. - Dla nas to rzecz niezrozumiała, bo program ochrony środowiska był tym, co wszystkich nas łączyło - nie mógł się nadziwić w rozmowie z Interią poseł Paweł Zalewski. - Dzisiaj okazuje się, że zostaliśmy na placu boju sami i to nawet wbrew umowie koalicyjnej - ocenił wiceprzewodniczący Polski 2050.